Klub shiperów 3

695 43 94
                                    

(Pov Ken)

Siedzieliśmy razem z Paprotem w mojej sypialni. Chłopak leżał na łóżku. Ja leżałam na nim. Leżeliśmy tak i rozkminialiśmy - jak się zemścić.

- A może tak... Zmusimy go do obejrzenia filmu na podstawie "Percego Jacksona". - Zaproponował jednorożec.

- Nieee... Ten ignorant uzna go za nawet ciekawy... No i ostatnio zjedzenie 1 kg borówek (bo są niebieskie) źle się dla mnie skończyło. Możemy... Zmusić go do zjedzenia 3 kg lodów z szpinakiem!

- Nie... W tym wypadku widać bardzo mocno jego pokrewieństwo z Warrenem. Pewnie nawet nie będzie mu niedobrze.

- Wiem! - Podniosłam się na łokciach patrząc na Paprota z upiornym uśmiechem. - Mam plan.

***

(Nadal perspektywa Kendry)

Biegałam po całym domu, ciągnąc za sobą Paprota, który nie ogarniał co właściwie robię.

- Co ty odwalasz? - Spytał niepewnie.

- Szukam czegoś bardzo mam potrzebnego.

- Czego?

- Klucza do pokoju Setha. Ukradłam go mu kiedyś, gdy mi się nudziło, ale nie pamiętam gdzie. - Nagle stanęłam, a jednorożec wpadł na moje plecy. - Już wiem, gdzie jest! - Zaczęłam go ciągnąć w przeciwnym kierunku niż dotąd i weszliśmy do łazienki. Otworzyłam szafkę pod zlewem i przesunęłam na bok Domestosy i inne takie. Potem zdjęłam luźną płytkę na tyłach szafki. - Jest! - Wyciągnęłam klucz. - Chodź!

- Gdzie?

Spojrzałam ma niego tak, jakby był debilem.

- Do Eve. - Odpowiedziałam, jakby było to oczywiste.

Gdy znaleźliśmy dziewczynkę, powiadomiłam ją, udając znudzenie, że Seth ją woła i że jest w swoim pokoju.

Dziewczyna poszła do zaklinacza cieni, a my za nią, co wcale nie było takie dziwne, bo niedaleko była moja sypialnia.

Gdy weszła do pokoju mojego brata i zamknęła za sobą drzwi, natychmiast je zakluczyłam.

- Ej! - Usłyszeliśmy stłumiony krzyk dziewczyny. - Czemu nas tu zamknęliście?

- Zemsta za kajdanki! Nie wyjdziecie, dopóki Seth ich nie otworzy.

- Równie dobrze mogę otworzyć zamiast kajdanek drzwi. - Zauważył zaklinacz cieni.

- Tak, ale i tak byście nie wyszli, bo trzymamy drzwi.

- Niedługo kolacja. - Jęknął Seth. - A babcia pozwoliła kupić Warrenowi włoskie żarcie...

- Żadnego włoskiego żarcia, dopóki nie otworzysz kajdanek!

Usłyszeliśmy westchnięcie. Kajdanki otworzyły się. Wypuściliśmy mojego brata i Eve.

- I bez takich numerów, bo następna zemsta będzie gorsza. - Pogroziłam zaklinaczowi cieni.

***

(Pov Paprot, następny dzień, wieczór)

Leżałem na łóżku, czekając aż wróżkokrewna wyjdzie z łazienki.

Drzwi otworzyły się i stanęła w nich Kendra. Była blada jak śmierć.*

- Coś się stało? - Spytałem zaniepokojony.

- Musimy poważnie porozmawiać. - Powiedziała, z niepokojem w głosie. W dłoni trzymała...

Polsat! Nie ma tak dobrze, muszę utrzymać napięcie.

*Oczywiście mogłam napisać, że "była blada jak pupa pingwina", albo "wyglądała jakby rozjechały ją schody ruchome", ale tak brzmi bardziej oficjalnie.

Miał być rozdział w poniedziałek, ale jest dzisiaj. Mam nadzieje że się podoba. ~Vikimelka

Baśniobór. Wszystko & nic.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz