(Pov Papek)
Paprot zapukał do drzwi pokoju Kendry.-Proszę!
-Nie uwierzysz, co się stało! Moja siostra...-Przerwał, gdy zobaczył wróżokokrewną. Dziewczyna siedziała na łóżku, przykryta kocem i przytulała się do poduszki.-Czy ty... Płaczesz?
-Nie.-Warknęła i obróciła się do niego plecami.
-Coś się stało?
-Nie.
Podszedł do niej i dotkną jej ramienia.
-Przecież widzę. Co się stało?
-Mówię przecież, nic się nie dzieje!-Krzyknęła, wstając z łóżka i patrząc na niego ze złością.
-Nie krzycz na mnie! Chciałem pomóc!
-Ah tak?-Głos jej się uspokoił, jednak oczy zabłysnęły jeszcze większą złością.-Chcesz wiedzieć co się stało?-Oddychała szybko, wpatrując się w niego z nienawiścią.-To wszystko twoja wina!
-Moja wina! A co ja niby takiego zrobiłem?!
-No właśnie nic! I to jest najgorsze!-Obróciła się od niego i podeszła do okna. Chyba próbowała się uspokoić.
-O co ci chodzi?!
Spojrzała na niego z wściekłością. Nic jednak nie powiedziała. Naprawdę nie wiedział o co jej chodzi! Jak mógł ją skrzywdzić, nic nie robiąc?!
-Wyjdź.
Wpatrywał się w nią ze złością. Super. Obrócił się do niej placami i wyszedł z pokoju, trzaskając drzwiami. Gdy był na korytarzu, usiadł załamany na podłodze, opierając się plecami o drzwi. Naprawdę nie miał pojęcia o co jej chodziło, ale nie chciał jej zranić.
(Pov Kedra, trochę wcześniej)
Kendra siedziała na łóżku, wypłakując się w poduszkę. Paprot jej nie zauważa, nadal jest dla niego tylko przyjaciółką.
Usłyszała pukanie do drzwi.
-Proszę!
To Paprot. I po co go w ogóle wpuszczała?
-Nie uwierzysz, co się stało! Moja siostra...-Zamilkł, przyglądając się jej.-Czy ty... Płaczesz?
No łał, punkt za spostrzegawczość.
-Nie.-Mruknęła i obróciła się, żeby nie widział jej twarzy.
-Coś się stało?
Czemu on jest taki upierdliwy?!
-Nie.
Chłopak dotkną jej ramienia. Wzdrygnęła się pod wpływem jego dotyku.
-Przecież widzę. Co się stało?
To przekracza wszelkie granice upierdliwości.
-Mówię przecież, nic się nie dzieje!-Krzyknęła, wstając z łóżka i patrząc na niego ze złością.
-Nie krzycz na mnie! Chciałem pomóc!
Nie. Tak nie pozwoli się traktować. Chciał pomóc?! Tylko zaszkodził!
-Ah tak?-Starała się uspokoić.-Chcesz wiedzieć co się stało?-Oddech miała przyspieszony. Była na niego wściekła.-To wszystko twoja wina!
-Moja wina! A co ja niby takiego zrobiłem?!
Udaje że nie wie o co mi chodzi?! Pewnie specjalnie mnie ignoruje, a potem odwala takie coś!
-No właśnie nic! I to jest najgorsze!-Podeszła do okna, aby ukryć łzy. Nie chciała na niego krzyczeć. Mimo że to ją bolało, potrzebowała tego.
-O co ci chodzi?!
Spojrzała na niego. Teraz potrzebowała chwili samotności. Potem mu to wszystko wytłumaczy.
-Wyjdź.
Chłopak wyszedł. Oparła się o drzwi plecami, zsuwając się na podłogę. Ukryła twarz w dłoniach.
No to jest pierwsza część ff, zamówionego przez Justi3323. Będzie jeszcze jedna część, ewentualnie dwie.
Ps. Ostatnio trochę przedawkowuję "tylko przyjaciela", ale odkąd zaczęłam oglądać Miraculum, zrozumiałam jak taka ślepota może zaboleć.
CZYTASZ
Baśniobór. Wszystko & nic.
RandomOne shoty i inne takie. Niech pierwsze rozdziały was nie zniechęcają, dopiero się uczyłam. ✓Wulgaryzmy ✓LGBT+ ✓To jest dziwne ✓Wspomniane sceny erotyczne (nie są opisane, aż taka dziwna nie jestem) Skoro ja nie mam osiemnastki, a to napisałam, to m...