Warren Sherlock, Vanessa podglądacz i czat grupowy

641 20 138
                                    

*Paprot*
Nie miałem pojęcia, że zapoznanie Kendry z moją starszą siostrą, Mizelle, może być złym pomysłem.

Miałem nadzieję że dziewczyny się polubią. Nie były podobne charakterem, ale przeciwieństwa się przyciągają, prawda?

Mizelle była wybuchowa, buntownicza, 100% samodzielna i lubiła się rządzić. Dlatego została 'generałem' wojsk wojowniczych wróżek matki.

Zawsze powtarzała, że faceci są zupełnie niepotrzebni, i gdyby greckie Amazonki tylko by istniały, na pewno by do nich wstąpiła. Jak potem mi wyjawiła, była lesbijką, co po trochu ułatwiło zrozumienie dlaczego pałała nienawiścią do wszystkich mężczyzn.

Oficjalnie jednak była aseksualna, bo matka nie należy do tolerancyjnych osób.

Ta kobieta, która zwie się moją rodzicielką, nie wie o 99% moich romansów, szczególnie że dużą część z nich miałem z mężczyznami. Dopiero gdy trafiła się jakaś księżniczka o nieprzeciętej urodzie, dobrym sercu i innych bajkowych atrybutach, przedstawiałem ją rodzicom. Czyli były to z 3 dziewczęta licząc z Kendrą.

Ale wracając do siostry.

Mnie lubiła chyba tylko dlatego, że byłem jej 'malutkim braciszkiem' którego najchętniej zawinęłaby w kocyk i folię bąbelkową, ukrywając gdzieś w bezpiecznym miejscu. Niezmiernie mnie to irytowało, a ją bawiła moja irytacja, więc znowu mnie tak traktowała i... Błędne koło.

Kendra za to przy mnie zachowywała się jak nieśmiała i słodka, nieporadna, ale z charakterem. No właśnie, istotny szczegół. Przy mnie się zachowywała. Przy innych była zupełnie inna.

Nie znałem jej prawdziwego 'ja'. Ukrywała je przede mną. Może dlatego, że ją onieśmielałem?

Wiem, że przy np. Warrenie zachowywała się inaczej. Pewna siebie. Odważna. Jej wypowiedzi często ociekają sarkazmem. Taka podoba mi się dużo bardziej. Ta jej wojownicza wersja.

Ale czy to moja wina, że przy mnie zakłada 'maskę' grzecznej dziewczynki? Nie bardzo, a ja nie wiem jak to zmienić.

Na pocieszenie mogę sobie powiedzieć, że zachowuje się tak również przy 'dorosłych' (chodzi o to, że Warren czy Vanessa też są dorośli) takich jak nauczyciele, jej dziadkowie, albo pani bibliotekarka. Nadal jednak przykre, że odbiera mnie w ten sposób.

Wielce onieśmielona Kendra, gdy przedstawiłam ją Mizelle, zaraz pozbyła się maski. Może dlatego, że zapomniała o tym, że stoję obok.

Żartowała i śmiała się z moją siostrą, jakby znały się od urodzenia. Z wielką uwagą słuchała opowieści o tym, jak to Mizelle pojmano, a ta po dwóch dniach rozpętała rewolucję i 'rozsadziła' więzienie wroga od środka (jestem prawie pewien, że obie dziewczyny rzuciły mi wtedy wyzywające spojrzenie). Zmieszała się dopiero gdy moja siostra pogratulowała jej zabicia króla demonów i przeprowadzenia samotnego ataku na królestwo Podkróla.

Zostały najlepszymi przyjaciółmi, i spędzały z sobą bardzo dużo czasu. Za dużo... Powinienem uznać to za ciut podejrzane. Ale cóż, już za późno. Wczoraj uradowana Wróżko-krewna oznajmiła mi, że z Mizelle są parą.

Była to ścisła tajemnica, i nie mogłem powiedzieć absolutnie nikomu. A wiedziałem tylko ja, Nessa no i same dziewczęta.

Po cichu się załamałem, ale nie mogłem o nic winić Kendra, ani tym bardziej Mizelle. Oficjalnie przecież nie byliśmy parą (z Kendrą, nie z Mizelle). Dziewczyna mogła robić to, co jej się żywnie podobało. Czyli, na przykład, zostawić mnie w pizdu i pójść do mojej siostry.

Pewnego dnia równie brzydkiego jak wszystkie inne, siedziałem podłamany nad jeziorkiem z najadami, ignorując i te przerażające istoty wodne, i wróżki, i ogólnie wszystko miejąca głęboko w poważaniu. Wszystko oprócz Warrena, który przysiadł obok mnie na trawie.

Baśniobór. Wszystko & nic.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz