No to dzisiaj będzie o wietrze. (Tak, nudzi mi się.)
Wiatr - najgorsza zmora chłopaków-zazdrośników. Rozwiewa dziewczynom włosy, podwiewa spódniczki...
Paprot także go nie lubi. Dlaczego? Już wam mówię.
Wszystko zaczyna się od na pozór zwyczajnego dnia - środy. Środy, 7 kwietnia.
Urodzin Paprota.
Urodziny nie oznaczają tylko tortu, masy prezentów i spiczastych papierowych czapeczek. Oznaczają także, że zjeżdża się rodzina. Ciotki, wujkowie, babcie, dziadkowie a także cała masa upierdliwego kuzynostwa.
To nie tak, że Paprot nie lubi swoich kuzynów. Czasami nawet idzie się z nimi po ludzku dogadać. Ale całą resztę czasu zachowują się jak banda małp.
Ale przynajmniej nie tylko Paprot tak uważał. Jego matka twierdziła, że są gorsi od bandy małp. Jak rozpierdziulili ostatnio pół pałacu, Królowa myślała że ich wszystkich zadźga.
Ale wróćmy do 7 kwietnia. Z okazji urodzin naszego jednorożca, rodzice Kendry i Setha pozwolili zrobić im tygodniowe wolne od szkoły i jechać do rezerwatu.
(Pov Paprot)
Staliśmy z Kendrą przed zamkiem mojej mamy, trzymając się za ręce. Miałem witać gości, a dziewczyna postanowiła mi towarzyszyć. Seth poleciał gdzieś z Eve, i nie mogliśmy ich znaleźć, o co trochę wróżkokrewna trochę się martwiła, bo ta dwójka ma większą moc niszczycielską niż tornado, ale uspokoiłem ją, mówiąc że nic nie przebije tej całej hołoty mojego młodszego kuzynostwa, więc nawet gdy zbiją jakiś mega drogi wazon, to nic się nie stanie.
Po kolei witałem każdego członka rodziny, szeptając dziewczynce kim on jest.
- To jest ciotka Dolores. Ma... - Szybko policzyłem w myślach. - 10 dzieci.
- Aż tyle? - Zdziwiła się.
- Ciocia Anna i wujek Piotr mają 20. Nasza rodzina jest ogromna.
- A są tacy, co są ze śmiertelnikami? - Spytała z nadzieją Ken.
- Są. - Wskazałem głową jednorożca, który wyglądał jakby szedł na pogrzeb. - Kuzyn Nico. Jakaś śmiertelniczka wyglądała tak samo creepy jak on, to się nią zainteresował. Udało mu się nawet zmienić ją w nieśmiertelną. Mama nie pochwala tego związku, ale ona nie ma nic do gadania, bo ciocia jest zadowolona że Nico jest szczęśliwy. - Zaśmiałem się. - Chociaż nie wygląda.
Dziewczynka zachichotała.
- Ale wieje. - Stwierdziła wróżkokrewna.
- Witam, witam. - Dobiegł głos zza naszych pleców.
Obróciliśmy się. Westchnąłem.
- No tak. Mój "ulubiony" - zrobiłem cudzysłów w powietrzu. - kuzyn.
- Papek. Też się cieszę na twój widok.
(Pov Kendra)
Nieznajomy wyglądał bardzo podobnie do Paprota (jak wszystkie inne jednorożce) ale bardzo się jednak różnili.
- Feliks. - Przedstawił się, podnosząc moją rękę i muskając ją ustami.
Automatycznie się zarumieniłam.
- To jest Kendra, MOJA DZIEWCZYNA. - Przedstawił mnie Paprot. Chyba się zdenerwował.
- Miło poznać. - Przywitałam się.
- Ładnie panienka wygląda. - Stwierdził Feliks, skanując mnie wzorkiem.
Jeszcze bardziej się zarumieniłam. Nie wiem czy to dlatego, że nazwał mnie "panienką", czy to dlatego że powiedział że ładnie wyglądam.
(Pov Paprot)
Dobrze wiem, dlaczego ta glista (mój kuzyn) nazwała Kendrę ładną. Wiatr podwiewała jej sukienkę, a dziewczyna musiała co chwilę ją przytrzymywać. Mi tam pasuje, ale nie podoba mi się że ON się gapi na jej tyłek.
- Chodźmy do środka. - Warknąłem do dziewczyny, ciągnąc ją za rękę.
- Pójdę z wami. - Stwierdził Felek.
- Nie warcz na mnie. - Obrażona dziewczyna wyszarpnęła swoją rękę.
- Paprocie! Na damy nie unosi się głosu! - Powiedział mój kuzyn.
Dobrze że nie miałem pod ręką niczego ciężkiego, albo ostrego, bo mój kuzynek leżałby martwy.
Kendra zarumieniła się i spojrzała na Feliksa tak, że nie podobało mi się to wcale. TAK może patrzeć tylko na mnie. Zacisnąłem pięści.
- Możemy porozmawiać? - Spytałem kuzyna, siląc się na spokojny ton. Wróżkokrewna odeszła kawałek, i zaczęła rozmowę z jedną z moich kuzynek.
- Coś się stało? - Spytał Feliks ze złośliwym uśmiechem.
- Nie podrywaj mojej dziewczyny!
- A czy ja ją podrywam? - Jednorożec udał zdziwienie. - Najwidoczniej ona po prostu cię nie chce.
Kropla przelała morze wkurwienia, czy jak tam to się mówi. Uderzyłem kuzyna, który przewrócił się do tyłu. Kendra wydała z siebie zduszony okrzyk i podbiegła do nas, pomagając chłopakowi wstać. Potem spojrzała na mnie ze złością.
- Potem poważnie sobie pogadamy. - Powiedziała ze złością, po czym zaczęła wypytywać Felka czy na pewno nic mu nie jest.
Oparem się o ścianę i przyglądałem się im ze złością. Gdy dziewczyna upewniła się że ten robak przeżyje (niestety) i podeszła do mnie.
- Idziemy pogadać. - Pociągnęła mnie w bardziej ustronne miejsce.
Stanęła z założonymi rękami patrząc na mnie z groźną miną, jednak chyba była rozbawiona. Po chwili zaczęła się śmiać.
- Nie możesz bić kuzyna, bo na mnie patrzy. - Stwierdziła, gdy już trochę się uspokoiła.
- Ale... - Zacząłem niepewnie, ale dziewczyna mi przerwała.
- Obiecujesz, że nie będziesz bił kuzynów?
- Gapił ci się na tyłek. - Mruknąłem.
- Obiecujesz?
- Obiecuję.
Przytuliła mnie.
- To słodziutkie, że jesteś o mnie zazdrosny. - Stwierdziła.
- Zasłużyłem na buziaka. - Powiedziałem z uśmiechem.
Dziewczyna zaśmiała się i cmoknęła mnie w usta.
- A teraz wracamy. - Złapała mnie za rękę. - Trzeba poznać resztę twoich przystojnych kuzynów...
-Ej!
- Żartuję.
*Standardowa gadka na koniec rozdziału* ~Vikimelka
CZYTASZ
Baśniobór. Wszystko & nic.
De TodoOne shoty i inne takie. Niech pierwsze rozdziały was nie zniechęcają, dopiero się uczyłam. ✓Wulgaryzmy ✓LGBT+ ✓To jest dziwne ✓Wspomniane sceny erotyczne (nie są opisane, aż taka dziwna nie jestem) Skoro ja nie mam osiemnastki, a to napisałam, to m...