Skrzydło Szpitalne

903 55 9
                                    

— Nic ci nie jest? — spytał zdezorientowany nastolatek.

— Spostrzegawczość nie jest twoją mocną stroną. — przewróciła oczami i syknęła z bólu kiedy Pomfrey polała jej dłoń jakimś eliksirem.

Pielęgniarka delikatnie chwyciła jej ramię i owinęła wokół niego szczelnie bandaż. Kobieta podeszła nalać do szklanki trochę lekarstwa.

— Niedługo drugie zadanie... — westchnął spojrzawszy w okno przez, które wpadały promienie słoneczne.

Nayra pomyślała, że wygląda w tym świetle niezwykle dobrze ale irytowały ją jego głupie pytania, które prawdopodobnie miały na celu zabić niezręczną ciszę panującą pomiędzy nimi.

— No co ty nie powiesz. — odpowiedziała Nayra. — Mogłaby pani uważać, potrzebuję tej ręki. — rzuciła bezczelną uwagą w stronę pielęgniarki.

Weasley cały czas starała się ignorować Draco, który patrzył to na nią, to na Wood'a.

— A tobie co dzisiaj, fretka pomyliła cię z workiem treningowym czy było na odwrót? — powiedział Fred, który właśnie wszedł do Skrzydła Szpitalnego.

— Zabawne... — mruknął Draco siedzący naprzeciwko rudowłosej.

Nayra spojrzała na niego i uniosła jedną brew. Zastanawiała się dlaczego ten niezwykle irytujący chłopak jeszcze nie zwyzywał bliźniaków od błaznów o zdrajców krwi.

— Wyglądasz jakbyś zobaczył dropsa w stringach, zluzuj majty. — zaśmiał się drugi, a Nayra pomimo złego humoru parsknęła śmiechem.

Nie chciała sobie wyobrażać tego obrazu, bo robiło jej się niedobrze na samą myśl.

— O nie! Zobaczyłem to oczami wyobraźni! — krzyknął przerażony Oliver.

Weasley, od której właśnie odeszła Pomfrey wybuchnęła śmiechem.

— Co tak capi? — spytał nagle George

— To chyba ty. — stwierdził jego bliźniak i zaczęli się wykłócać.

Nayra turlała się po podłodze płacząc ze śmiechu i dusząc się przy tym. Wood także nie był lepszy, cały czerwony na twarzy opierał się o stolik. Nawet Malfoy był rozbawiony cała tą sytuacją. Pomfrey pokręciła głową i wyszła z pomieszczenia zostawiając nastolatków samych. Nagle do środka wszedł Percy i zobaczył swojego przyjaciela ze swoim rodzeństwem leżących na podłodze i całych czerwonych na twarzy.

— Malfoy, masz szlaban u McGonagall o 16:00. — poinformował chłopaka i wychodząc pokazał na migi, że będzie czekał w Pokoju Wspólnym.

Dziewczyna uśmiechnęła się triumfalnie, jako osoba, która przyjechała z innej szkoły nie mogła dostać szlabanu. Nawet gdyby Snape postanowił się poświęcić i umyć włosy, nie mógłby nałożyć jej kary w postaci chociażby odjęcia paru punktów.

— Zamknij się Weasley. — syknął w jej stronę.

Dziewczyna była z siebie jeszcze bardziej zadowolona. Wyprowadzić Dracona z równowagi było łatwo ale doprowadzić go do irytacji i czystej nienawiść było sztuką.

Więcej niż Quidditch |Oliver Wood|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz