Następnego dnia po balu wszyscy chodzili szczęśliwi, no może poza Hermioną, która miała małą kłótnie z Ronem. Do tych osób, które były obojętne zaliczała się Nayra. Dziewczyna po paru dniach swojego dobrego humoru wróciła do obojętności co nie uszło uwadze Krumowi. Im była bliżej drugiego zadania, tym bardziej chodziła wściekła na wszystkich dookoła, ponieważ tak właśnie działał na nią stres.
Młoda Weasley siedziała sobie na dużym kamieniu na Błoniach i obserwowała radosnych uczniów spacerujących po trawie. Jedni siedzieli na kocyku i słuchali przechodzących nastolatków jako dzienną porcję ploteczek, a inni biegali i rzucali w siebie kolorowymi liśćmi i wrzucali w góry usypane przez Filch'a. Pośród całego tego zamieszania odnalazła wzrokiem bliźniaków, którzy planowali kolejny żart. Niedaleko nich stał oparty o drzewo Malfoy głośno komentujący gryfonów. Podrzucał zielone jabłko i mierzyła wszystkich swoim wzrokiem wraz z Pansy zawieszoną o jego ramię, śmiejącą się jakby ktoś opowiedział jej najlepszy kawał. Przewróciła oczami i wstała z miejsca powoli udając się do zamku, gdyż nad polanę nadchodziły burzowe chmury.
— Witam pannę Weasley! — krzyknął blondyn.
— Czego? — spytała poprawiając torbę zwisającą z jej ramienia.
— Co tak niemiło? Przyszedłem się tylko przywitać ze zdrajcą krwi. — uśmiechnął się drwiąco.
— I rozumiem, że bałeś się iż ci przywalę dlatego wziąłeś ze sobą swoim goryli? — prychnęła drwiąco.
Draco cały poczerwieniał ze złości i wciągnął różdżkę celując w dziewczynę. Nayra szybko go rozbroiła, co jak co ale blondyn nie był dobry z zaklęć. Jego mocną stroną były eliksiry, które na nic się przydadzą w tej sytuacji. Malfoy podszedł powoli do Weasley i z całej siły uderzył ją w twarz.
— Tylko na tyle cię stać? — spytała i splunęła na trawę krwią.
Nayra oddała chłopakowi, który wylądował na ziemi. Właśnie w ten sposób dwójka nastolatków rozpoczęła bójkę. Dla obu stron skończyło się to siniakami i powyłamywanymi kościami. Całą tę sytuację obserwował Oliver, który pomimo iż nie okazywał tego, był dumny z Nayry, ponieważ skopała rozpieszczony tyłek blondyna.
Rudowłosa siedziała w Skrzydle Szpitalnym zaprowadzona przez Percy'ego. Trzymała chusteczkę z lodem i zabijała się z Malfoy'em wzrokiem. Oczywiście Nayra oberwała o wiele bardziej od Dracona. Chociaż nie chciała, musiała przyznać, że chłopak był silny. Nayra miała wychaczony bark, powyłamywane wszystkie palce, rozwaloną wargę i poważnie uszkodzoną nogę, a z nosa leciała jej krew, dłoń także była cała we krwi. Malfoy za to nie mógł znieść myśli, że dziewczyna złamała mu rękę i praktycznie zmiażdżyła dłoń. Poza poważnymi uszkodzeniami miał jeszcze rozbity łuk brwiowy oraz zbity nos.
— Ale żeby wychaczać kończyny i rzucać ostrymi przedmiotami?! — krzyczała pielęgniarka. — Z takimi uszkodzeniami miałam do czynienia dwadzieścia lat temu kiedy huncwoci wysadzili gabinet. Nawet po Turnieju Trójmagicznym, czy meczach Quidditch'a nie było takich ran!
— Mój ojciec się o tym dowie! — wykrzyknął z stronę dziewczyny wstając z łóżka.
— I co niby z tym zrobi?! Bo biedny synek nie umiał załatwić swoich spraw i prosi tatusia o pomoc?! — odpowiedziała Nayra i stanęła na przeciwko.
Chłopak już miał poraz kolejny rzucić się na nią i złamać drugą nogę ale zatrzymała go Pomfrey.
— To jest Skrzydło Szpitalne!
Nagle wszedł Oliver Wood przywołany krzykami.
![](https://img.wattpad.com/cover/249332633-288-k197290.jpg)
CZYTASZ
Więcej niż Quidditch |Oliver Wood|
ContoNayra Weasley, to samotna i spokojna uczennica Durmstarngu. Pewnego dnia uczniowie z jej szkoły wyjeżdżają na Turniej Trójmagiczny do Hogwartu. Jako jedyna dziewczyna w szkole typowo dla chłopców, robi niezłe zamieszanie. W dodatku jest słynnym grac...