Trzecie Zadanie II

647 42 0
                                    

Harry chodził po cmentarzu dokładnie przyglądając się każdemu przedmiotowi znajdującym się naokoło.

— Kiedyś już tu byłem... we śnie. — powiedział cicho, lecz Nayra i tak zdołała to usłyszeć. — Nayra, łap za puchar. — dodał szybko.

— Oszalałeś? Nie zostawię cię. — odpowiedziała patrząc na niego jak na wariata, w końcu to ona miała większą wiedzę z dziedziny Czarnej Magii.

Ich kłótnie przerwał wchodzący na cmentarz, Glizdogon. W rękach trzymał czarny materiał.

— Zabij niepotrzebną! — wykrzyknął głoś jakby znikąd, był zimny i przerażający.

Peter wyciągnął z szaty swoją różdzkę i wycelował w dziewczynę. Weasley zaczęła się cofać do tyłu, aż natrafiła na zimny grób, który uniemożliwił jej ucieczkę. Wsunęła rękę do swojej kieszeni ale nigdzie nie mogła znaleźć tego, czego szukała, czyli różdżki. W końcu wyczuła kawałek drewna i odetchnęła z ulgą.

— Avada Kedavra!

— Expelliarmus! 

Zaklęcia się ze sobą zderzyły tworząc strumień mocy przepływającej od jednej strony do drugiej. Glizdogon opuścił różdżkę i spojrzał na nią ze zdziwieniem i wyraźną odrazą.

Carmen siedząca na trybunach obracała w dłoni swój pierścień. Nagle poczuła, że coś jest nie tak. Kobieta wyczuła wręcz rosnący strach dwójki uczniów. Podwinęła szatę do góry, aby móc zbiec po schodach i kiedy znalazła się na trawie, deportowała się na cmentarz. Szatynka rozejrzała się dookoła i ujrzała Weasley wraz z Potterem, którzy stali na przeciwko Glizdogona. Widząc tego szczura, krew się w niej zagotowała.

— Znowu się spotykamy Glizdogonie. — powiedziała chłodnym tonem, aż Petera przeszły ciarki.

— Carmen, jak dobrze cię widzieć! — krzyknął „uradowany” jej towarzystwem.

— Daruj sobie zdrajco! — wykrzyknęła, a jej dłonie stanęły w ogniu. Uniosła ją na wysokości twarzy i patrzała przez chwilę na jasny płomień. W końcu skierowała wzrok z powrotem na Pettigrew.

— Szybciej Glizdogonie! — Nayra usłyszała krzyk Voldemorta i spojrzała przerażona na profesorkę, która uśmiechnęła się cynicznie.

— Witaj wielki Lordzie Voldemorcie! — zakpiła z czarodzieja.

Nie trudząc się wyczarowała krąg z lodu, a kiedy jeden ze śmierciożerców podszedł do niego, został z niego tylko pył. Przeszła przez jego linię zostawiając uczniów bezpiecznie w środku i podeszła do swojego byłego przyjaciela. Zacisnęła mocno pięść, a Peter uniósł się do góry, łapiąc się za szyję. Śmierciożerca zaczął się dusić, a kiedy zbladł, kobieta uderzyła nim w ceglaną ścianę.

Nayra wykorzystała ten moment i złapała Pottera za nadgarstek, a następnie chwyciła puchar w dłoń i teleportowała się z powrotem na stadion.

Kiedy już się tam znaleźli, zauważyła krew spływającą na trawę. Spojrzała na swoje ramię i nagle zbladła. Rozszczepiła się.

Dumbledore widząc ich na boisku podbiegł do dwójki nastolatków.

— Voldemort... — powiedział cicho Potter, a Weasley zrobiło się słabo, obraz zaczął się jej zamazywać i zemdlała.

Dziewczyna została przetransportowana do Skrzydła Szpitalnego.

W tym samym czasie Wood próbował się przecisnąć przez tłum ludzi. Co chwilę się z kimś zderzał lub popychał.

— Z drogi durnie! — krzyknął na wszystkich naokoło, a jeden pierwszak aż uciekł zdała od niego.

Kiedy tylko udało mu się wyjść, zaczął biec w stronę skrzydła.

Więcej niż Quidditch |Oliver Wood|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz