Złote jajo

991 58 7
                                    

Po pierwszym zadaniu Nayra wraz z innymi uczestnikami Turnieju Trójmagicznym siedziała w Skrzydle Szpitalnym, aby opatrzyć rany i poparzenia. Pod nosem trzymała bruną od krwi chusteczkę, a Pomfey w tym czasie zajmowała się jej dłonią. Po skończeniu podziękowała i wyszła z pomieszczenia. Idąc do Wielkiej Sali zderzyła się z Marcusem Flint'em, kapitanem drużyny Slytherinu.

- Kolejna Weasley, więcej was matka nie miała? - spytał bezczelnie się uśmiechając.

- Nie twoja sprawa idioto, więc jeśli pozwolisz to ja już pójdę. - odpowiedziała ale chcąc odejść ślizgon złapał ją za nadgrastek.

Nayra pomyślała o tym co zrobiłby Krum i nie zastanawiając się przywalila mu z prawego sierpowego. Uśmiechnęła się triumfalnie i odeszła od zaskoczonego ślizgona. Kiedy weszła do Wielkiej Sali usłyszała głośne rozmowy.

- O co chodzi? - spytała siadając obok Wood'a, a przed jej twarzą wylądował stos kopert.

- Drops ogłosił Bal Bożonarodzeniowy z okazji Turnieju Trójmagicznym. - powiedział Fred.

- Ale ty chyba nie będziesz miała problemu z parą. - dokończył drugi i przybili sobie piątki.

Nayra podniosła jedną z kopert i spojrzała na nią z niechęcią. Wpakowała sobie to wszystko do torby i oparła się dłonią o blat.

- Nie idę z byle kim, tak w zasadzie to już wiem z kim chcę pójść ale nie ma tu jego zaproszenia, no trudno. - uśmiechnęła się mając na myśli Oliver'a. - A wy? Z kim idziecie?

- Ja mam w planach zaprosić Angelinę, a George jeszcze nie wybrał. - odpowiedzili zgodnie z prawdą.

- Ja idę oczywiście z Penelopą. - wyprostował się dumnie Percy.

- A ty Oliver? - Nayra zadała pytanie i spojrzała się na kapitana.

- Mam jedną na oku ale nie wiem czy chce iść ze mną na bal. - stwierdził wzruszając ramionami.

Weasley posmutniała co zauważyli bliźniacy.

- Wybierzesz kogoś w końcu czy będziesz czekać na swojego księcia z bajki? - zażartował Fred na rozluźnienie atmosfery.

- Nie mam zamiaru czekać, sama go zaproszę jeśli będzie trzeba. - odpowiedziała z pewnością.

- Może jeszcze przyjdź na bal w garniturze. - zaśmiał się Percy.

- Dobry pomysł. - przytaknęła Nayra.

- Nie ma mowy, wciśniemy cię w sukienkę czy tego chcesz, czy nie. - stwierdzili jednocześnie bliźniacy.

- Jesteście okropni.

Nayra wstała od stołu i poszła do biblioteki w celu znalezienia sposobu na otwarcie złotego jaja. Póki co, stanęła na okropnym pisku wydobywającym się ze środka tego czegoś. W tym samym czasie Wood dyskutował z Fred'em, George'm i Percy'm o balu.

- Mówię ci stary, zaproś ją. - próbował go zachęcić Fred.

- Nie słyszałeś? Chce iść z kimś innym. - powiedział Oliver załamany swoją sytuacją.

- O ciebie chodzi debilu! - uderzył go w potylicę prefekt naczelny.

- Ała! - krzyknął Wood i zaczął masować głowę.

Wieczorem Nayra dalej siedziała w bibliotece zasypana książkami, próbując rozwiązać tajemnicę jaja. Robiła już wszystko ale dalej nie mogła go normalnie otworzyć co strasznie irytowało dziewczynę. W końcu w geście poddania się oparła czoło o stół. Do pomieszczenia wszedł Oliver szukając rudowłosej, która obecnie uderzała głową o blat. Podszedł do niej i zajął miejsce naprzeciwko Nayry.

- Aż tak źle? - spytał pod dłuższej chwili.

- Próbowałam wszystkiego! A z tego głupiego jaja nie zdobyłam nawet wskazówki! Siedzę tu już od rana i dalej nic! - odpowidzała zmęczona.

- A próbowałaś włożyć je do wody? - zadał kolejne pytanie przyglądając się przedmiotowi.

- Co? - podniosła głowę.

- No do wody, śpiew syren jest słyszalny jako pisk na lądzie. - stwierdził podrzucając różdzką.

- Jesteś genilny! Chodź! - krzyknęła i nie sprzątając książek wybiegła z biblioteki ciągnąc za sobą zdziwionego chłopaka.

Biegła przez korytarze, aż w końcu natrafiła na łazienkę prefektów.

- Jesteś kapitanem drużyny, znasz hasło.

Oliver dalej nie widząc o co chodzi dziewczynie powiedział hasło i weszli do środka. Nayra napuściła trochę wody do ogromnej wanny i wrzuciła tam przedmiot. Zdjęła buty, a następnie weszła w ubraniach do wody. Wood patrzył na nią niedowierzając.

- Jesteś nienormalna! - krzyknął zanim ta zanurzyła głowę pod taflą wody.

Nayra nie wynurzała się przez dłuższą chwilę, a chłopak zaczął się już martwić, kiedy nagle Weasley wyszła z wanny.

- Musimy uratować coś na czym nam zależy, musimy być godzinę pod wodą, a strzec tego będą trytony. To jest to! - wykrzyknęła uradowana. Z jej ubrań kapała woda ale ją to nie obchodziło. Zaczęła skakać jak szalona po całym pomieszczeniu.

- Nie chcę ci psuć humoru ale jak zamierzasz wytrzymać godzinę pod wodą?

- Zaklęcie bąblogłowy! Dzięki nim będę mogła oddychać. - uśmiechnęła się dumnie zadowolona z siebie.

- Nieźle. - stwierdził Wood ale po chwili przypomniały mu się słowa bliźniaków. Tego dnia obiecał sobie, że zaprosi ją na bal.

Więcej niż Quidditch |Oliver Wood|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz