Pokój Wspólny

921 53 0
                                    

    Nayra siedziała w Pokoju Wspólnym Gryffindor'u i spokojnie obracała w palcach duży, srebrny pierścień z pięknym czerwonym kamieniem na środku. Podrzucała go kciukiem w górę, przerzucała przez wszystkie palce, a następnie łapała i z powrotem rzucała do góry by ponownie go przerzucić przez jej chude i długie palce. Jej oczy błądziły powoli po czerwonych płomieniach znajdujących się w kominku. Rozgrzane do czerwoności węgielki mieniły się wszystkimi ciepłymi barwami po kolei zmieniając co chwilę swój odcień czerwieni, żółci i pomarańczu. Buchał od nich ciepły żar ogrzewający ciało dziewczyny przykryte grubym i puchatym kocem w kolorze granatowym, jednakże znajdowały się na nim czarne pasemka przerywające nieskazitelny granat.

Myślami była już na drugim zadaniu i jej godzinnym przebywaniem pod wodą. Nie zauważyła nawet kiedy Oliver wszedł do pomieszczenia wypełnionego po brzegi czerwienią rażącą w oczy.

Spojrzała na niego dopiero, gdy ten usiadł na kanapie. Nayra wyczuła uginający się pod czyimś ciężarem materiał i podniosła głowę do góry. Ujrzała Wood'a stojącego nad nią, całego przemoczonego w przydługim stroju do gry w quidditch'a. Uśmiechnął się do niej wesoło i pomimo zmęczenia objął ją ramieniem tym samym mocząc skrawek jej ubrań.

— Zimny jesteś... — mruknęła niezadowolona nastolatka i naciągnęła na dłonie rękawy swetra, gdyż dzisiaj na dworze była wyjątkowo brzydka pogoda, a ona sama chodziła przygnębiona.

Zawsze tak miała podczas burzy czy deszczu. To nie tak że nie lubiła pięknego zapachu unoszącego się w powietrzu po tym zjawisku pogodowym. Wręcz przeciwnie, uwielbiała rześkie powietrze, lecz nie mogła nic zaradzić na to, że taka pogoda zawsze była w stanie zepsuć jej humor.

— A ty za to jesteś strasznie ciepła. — zaśmiał się przytulając się do niej jak do wielkiego misia.

— Wybacz za te akcję z Malfoy'em, nie chciałam go aż tak uszkodzić. Po prostu ten chłopak działa mi na nerwy. — powiedziała zgodnie z prawdą.

Nayra należała do osób szczerych, nie kryjących się ze swoimi przemyśleniami. Chociaż niektóre akurat chciała zachować dla siebie, lecz nie zawsze jej to wychodziło. Pomimo tego że na zewnątrz była twarda jak skała, to serce miała miękkie i wrażliwe, a Oliver doskonale zdawał sobie z tego sprawę. Między innymi dlatego ją tak bardzo lubił. Była sobą. Czasami trudno było zrozumieć jej postępowanie, temperament czy choćby szybkie zmiany nastroju i zachowania.

— Nic się nie stało, należało mu się. — chłopak ponownie się zaśmiał, a wraz z nim rudowłosa wywołując jeszcze większego banana na jego twarzy.

Oliver był bardzo dobrym obserwatorem i widział jak zmienia swoje zachowanie w stosunku do poszczególnych osób. Dla rodziny i przyjaciół była wesoła, miła, ciepła i pomocna, zaś dla wrogów była ich najgorszym koszmarem. Dla zwykłych ludzi była po prostu poważna i z kamiennym wyrazem twarzy kroczyła przez szkolne korytarze. Prawdopodobnie dlatego że wolny czas jakim był spacer, przeznaczała na myślenie i zastanawianie się, czy podejmowanie trudnych decyzji. Co nie było jej mocną stroną. Chociaż tak nie wyglądała to bardzo często się wahała, a każdy swój wybór analizowała po paręnaście razy, żeby iść upewnić co do słuszności jej decyzji.

— Możę i tak ale na razie mam większe zmartwienie. — uśmiech zszedł z jej twarzy pozostawiając na niej delikatnie rozbawiony wyraz.

— Drugie zadanie? — spytał nie oczekując odpowiedzi, bo doskonale ją znał.

Dziewczyna pokiwała głową i wtuliła się w kocyk. Wood deliaktnie objął ją ramieniem i położył głową na jej barku. Oboje byli równie zmęczeni tym dniem. Każde z nich utonęło we własnych myślach wyprzedzając nimi aż za bardzo do przodu. Co jakiś czas jedno z nich przekręcało się lub poprawiało swoją pozycję wyrywając tym samym tę drugą osobę z rozmyślań. Po jakimś czasie powieki dziewczyny stały się bardzo ciężkie, jakby miała pod nimi ziarenka piasku podrażniające jej gałki oczne. Głowa Nayry opadła na czubek głowy Oliver'a i usnęła upuszczając przy tym kawałek kocyka, którym się wcześniej bawiła.

Wood siedział dalej patrząc w ogień. Wiedział że nie mógł się ruszyć bo obudzi dziewczynę ale bardzo chciał popatrzeć na nią jak śpi. Wydawała mu się wtedy taka bezbronna i naturalna.

W dormitorum dwoje rudowłosych chłopaków opracowywało plan żartu na ślizgonach za poturbowane siostry. Nie wiedzieli jednak że wychodząc zastaną ją śpiącą w ramionach kapitana drużyny i jednocześnie ich najlepszego kumpla, Oliver'a Wood'a.

Więcej niż Quidditch |Oliver Wood|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz