Pozdrawiam ze szkoły.
◼️◼️◼️◼️◼️◼️◼️◼️
[Naruto]
Gdy znaleźliśmy się ze staruchem w jakimś budynku,
odziwo nie wyglądał obskurnie jak ten siwiec. Wręcz przeciwnie był to chyba jego dom.- I po co mnie tutaj przyprowadziłeś?- Zapytałem rozglądając się w około.
- To jest nasz mały apartament, rozgość się... Bo zastaniesz tutaj na długo.- Odpowiedział nie zgodnie z moim pytaniem.
- Ale ja pytałem się o coś innego... Po co tu jestem?!- Krzyknąłem, odwracając się od niego.
- Smarkaczu nie podnoś na mnie głosu! Bo skończysz źle!
Ale to jest takie zwykłe pierdu pierdu porywacza.
Niech nie myśli, że mu uwierzę.Zanim zdążyłem się odwrócić, poczułem na swojej szyi czyiś oddech. Ale taki ochydny.
K*rwa ten to mógłby umyć zęby, jedzie mu z paszczy jak mojemu nauczycielowi z infy.
- Jezu! Weź stąd zjeżdżaj! Jedzie Ci z mordy!
Odwróciłem się do niego patrząc niestety na te obleśne oczy. Miał on wymalowany wredny uśmieszek. Nagle wyciągnął za sobą rękę, po czym podał mi jakieś ubrania.
- Masz się w to ubrać, później przyjdź do mojej sypialni.
- Ubiorę się w to, tylko dla tego bo te mam brudne... A nie myśl sobie, że pójdę gdzie ty chcesz.
- Zobaczymy... Masz robić to co chce.
- Tsk! No zobaczymy jak Sasuke mnie stąd! wyciągnie! On jest silny, napewno mnie uratuje!
- Sasiuke? Kto to?
- Sasuke głąbie! To jest... Mój... Prywacz...- Ostatnie słowo powiedziałem ciszej, by nie usłyszał- który jest przystojny, nie to co ty!
- Hahaha... Nie ma mowy od teraz jesteś mój.- Zaśmiał się perfidnie.
On odszedł, a ja poszedłem się wykąpać i przebrać. Bo jednak śmierdzę, po tym jak mną poniewierał po ziemi.
[Sasuke]
Miałem właśnie zbierać się, by odwiedzić moich rodziców i wreście im powiedzieć jaki Itachi jest naprawdę. Pewnie będzie trudno do nich dotrzeć, ale cóż ja mogę zrobić.
Ubrałem buty, zabrałem czarny płaszcz. Po czym mając otwierać drzwi usłyszałem krzyk mojego ochroniarza.
- Szefie! Tego chłopca nigdzie nie ma!- Krzyknął, biegnąc w moją stronę. Po czym zdyszany usiadł na brudnej podłodze.- B-byłem wszędzie... nawet... sprawdziłem... pobliskie domy.- Dodał mówiąc przerwami na oddech.
- A Wiesz gdzie może jeszcze być?
- Niestety nie.- Odparł zrezygnowany.
- Jeśli uciekł, to już nie żyje!
Kiba sprawdź pobliskie monitoringi.
Pewnie smarkacz uciekł wraz z moim bratem.
Albo ktoś go uprowadził.- To nie możliwe. Nie widziałem nikogo podejżanego obok bramy. Na kamerach również.- Odpowiedział spokojnie, wstając z ziemi.- Chyba, że...- Nie dałem mu dokończyć.
Jeśli on mi zwiał. To już nie żyje.
- Sprawdzisz wszystkie kamery, jeszcze raz!- Rozkazałem- Ja mam ważną sprawę w tej chwili do załatwienia.- Dodałem gdy Kiba odchodził.
Zamknąłem za sobą drzwi i wsiadłem do samochodu.
[Naruto]
Wyszedłem z łazienki, pachnący bo po to tutaj przyszedłem. Nagle ten stary dziad zabrał mnie na ręce i zaniósł do swojej sypialni.
- puść mnie! I ty pewnie myślisz, że ja będę z tobą spał... K*rwa w snach!- Krzyknąłem i gdy położył mnie na łóżku, złapałem za poduszkę i uderzyłem z całej siły mu w ten siwy ryj.
Zszedłem szybko z łóżka, pod jego nie uwagą i uciekłem z pokoju, biorąc klucz. Zamknąłem drzwi, zakluczając.
- Otwórz te drzwi! Smarkaczu!
- Yhy... chciałbyś!- Krzyknąłem, pokazując
język do drzwi.- hmm... A co by tutaj zrobić.
Może rozbić szybę by uciec.... Nie! Znam bezpieczniejszy sposób ucieczki, Poprostu
wyjdę przez drzwi.- Powiedziałem
podskakując, na co on prychnął rozbawiony.- Nie masz kluczy.
- Hy! Faktycznie. Ale je znajdę.
Odszedłem od drzwi. Odziwo nic nie słyszałem, ani gróźb ze strony starego dziada, ani sprzeciwów. Chyba, że dał już sobie spokój.
Przeszukałem kuchnię i nie znalazłem żadnych kluczy, które by pasowały do tego zamka...
ale spokojnie mam jeszcze dużo czasu.
Sprawdziłem salon i również nic. Przeszukałem jeszcze raz miejsca, które bym się nie spodziewał jako schowek do kluczy. Naprzykład takie jak: kominek, pod dywanem, w wazonie, za telewizorem, w szafce, w szafie gdzie staruch ma ubrania, pod lampą, na lampie, w szafkach, pod szafkami... I tak dalej. Praktycznie sprawdziłem już wszystko. I co? No wałaśnie psinco, dalej nic nie znalazłem.Jak ten dziad się stamtąd wydostał, to będzie dość duży problem. Wróciłem do pokoju, gdzie przebywa siwiec, na szczęście drzwi były zamknięte.
- I co znazłeś? Nie? Tego nie spodziewałem, bo klucze mam przy sobie.
- Więc mi je oddaj.- Odparłem trącając nadzieję, że kiedykolwiek stąd ucieknę.
- To otwórz te drzwi, to wtedy oddam Ci te.
- Myślisz, że się nabiore i Ci uwierzę.
Pewnie gdy otworzę drzwi, rzucisz się na mnie,
mając złe zamiary wobec mojego ciała.
Nie ma takiej mowy!- Spokojnie ktoś inny się tobą zajmie. Ja mam
Cię już dojść.- Wątpię byś miał przyjaciół, więc
nikogo takiego nie ma.- A kto powiedział, że to będzie przyjaciel.
CZYTASZ
♡ W Objęciach ♡ [SasuNaru]
Fanfiction[SasuNaru] Naruto zwykły chłopiec lat 19, bez rodziców, samotny, czerpał z życia tyle ile potrafił. Narobił sobie dość dużo długów których na początku potrafił spłacić z lekkim problem ale spałacał. Lecz przyszedł taki czas gdzie zadłużył si...