— Dlaczego już pierwszego dnia jest taki szum wokół Boguma? — zapytał chłopak rozglądając się po stołówce. Praktycznie wszyscy patrzyli na grupkę w rogu, która miała i tak to gdzieś.— Tym razem nie chodzi o Boguma, a o tego nowego — powiedział Hoseok wskazując na wysokiego szatyna siedzącego obok Boguma.
— Ma na imię Taehyung. Na mój gust to jest trochę dziwny — dodał Namjoon z pełnymi ustami.
— Według Ciebie, to co druga osoba jest dziwna...
— Bo to prawda.
Wzruszył ramionami wracając do obiadu. Najmłodszy z grupy poszukał wzrokiem wyżej wspomnianego. Nie rozumiał, dlaczego jakiś nowy chłopak narobił tyle szumu. Nawet jeśli, wyglądał jak model z okładki magazynu. Jeongguk przyglądał się starszemu od siebie chłopakowi przez chwilę. Jednak kiedy Tae podniósł wzrok i ich spojrzenia się skrzyżowały, Gguk wrócił do jedzenia. Kiedy znów podniósł wzrok zorientował się, że nie tylko obcy mu się przyglądał. Bogum uśmiechnięty tłumaczył coś szatynowi patrząc prosto na Gguka. Jeon widząc to pokazał im środkowego palca przywracając oczami. Słyszał ten irytujący śmiech starszego, więc odwrócił się plecami do grupki.
To nie tak, że nie lubił Parka. Zwyczajnie go denerwował. Był, na gust młodszego, zbyt pewny siebie. Zachowywał się za głośno i za energicznie. Był jego kapitanem w szkolnej drużynie koszykówki przez jakiś czas i od pierwszego treningu za dużo słów wypowiadał do Jeongguka. Może nie zawsze miłych, ale wszystko po nim spływało.
A Gguk nie lubił być w centrum uwagi. To znaczy, nie lubił, gdy ludzie o nim rozmawiali. To nie tak, że był nieśmiały, czy się wstydził. Po prostu uważał, że szum wokół siebie nie był niczym dobrym. Nie był mu potrzeby dodatkowy stres. Chciał być sobą bez patrzenia, czy w jakimś momencie popełni błąd i ludzie go skrytykują.
Bogum był taką osobą, że wiele osób za nim nie przypadało, jednak zdecydowanie więcej było tych, którzy go uwielbiali. Miał dość specyficzny styl bycia. A Gguk nie był zainteresowany znajomością z nim. Cóż, Gguk był bardzo oziębły, jeśli chodziło o obcych, więc bardzo rzadko zawierał nowe przyjaźnie. A Bogum Park był ostatnią osobą, której chciałby się zwierzać.
— Lecimy dzisiaj na trening, nie? — zapytał Jongin z pełnymi ustami.
— Ja nie mogę — powiedział Namjoon krzywiąc się. — Muszę jechać po starych, bo dzisiaj przylatują.
— A Ty, Gguk?
— Lekarz powiedział, że jeszcze nie mogę — westchnął. W wakacje nabawił się poważnej kontuzji, przez co cały sierpień przesiedział w łóżku i nadal musiał zrobić sobie przerwę w graniu.
— To ja też pierdole, nie idę — Jongin wzruszył ramionami przeciągając się.
Jeongguk przewrócił oczami. Nie rozumiał, dlaczego jego przyjaciel w ogólne zapisał się do drużyny, skoro nigdy nie chciało mu się ćwiczyć. Nawet na wychowaniu fizycznym często robił sobie wolne. Dla Gguka koszykówka była praktycznie wszystkim. Nie wyobrażał sobie nawet, że mógłby przestać grać. Robił to niemal od dziecka. Zawsze z bratem po szkole grali na pobliskim boisku i później dostawali burę w domu za to, że wracali późno i często brudni i poobdzierani. To wszystko skończyło się, gdy jego brat poszedł na studia. Oddalili się od siebie. Już nawet nie rozmawiali za często. Kiedy starszy przyjeżdżał na weekendy, to kończyło się na przywitaniu.
Podczas gry czuł, że wszystkie negatywne emocje z niego wylatują. Staje się "pusty i czysty". Zaczyna od nowa i każda negatywna myśl z biegiem gry zostaje wrzucona do kosza razem z piłką.
CZYTASZ
DILLIGAF
FanfictionPrzez większość życia, Tae, uczył się w domu. Był zamknięty w czterech ścianach z powodu choroby i nadwrażliwych rodziców. W końcu idzie do liceum, gdzie spotyka Jeongguka, roztrzepanego nastolatka, który nie za bardzo polubił starszego od siebie Ta...