16.

273 19 11
                                    


— Dzień dobry, Pani Choi, coś źle się czuje i chyba potrzebuje zwolnienia z...

— Ała! To boli!

— Nie przesadzaj, wytrzymasz!

Seokjin zatrzymał się w wejściu u pielęgniarki widząc zaistniałą sytuację. Spojrzeli na niego i kobieta jakby odetchnęła.

— Seokjin! Dobrze, że jesteś! — powiedziała odkładając wacik. — Zajmij się tym łobuzem, proszę, bo ja musze iść do tego drugiego i dyrektor chciał ze mną coś omówić. Ty, masz się nigdzie nie ruszać! Już dostałeś burę od dyrektora, teraz masz poczekać na decyzję.

— Ale...

— Zwolnienie podpisze ci jak wrócę — uśmiechnęła się i wyszła.

Zostali sami. Jin westchnął i podszedł do chłopaka który siedział na brzegu łóżka. Seokjinowi skojarzył się z małym dzieckiem, kiedy zobaczył jego minę I nogi niesięgające do ziemi z powodu wysokiego łóżka.

— Dobra, to oznacza, że mogę spadać.

— Siedź tam, gdzie siedzisz — warknął Jin zakładając rękawiczki jednorazowe. Stanął przed chłopakiem i bez słowa zaczął mu się przyglądać.

— Czemu się gapisz?

— Patrzę na czym skończyła pielęgniarka, chyba logiczne.

Westchnął I sięgnął po wacik. Z nosa chłopaka leciała krew, miał też ranę na policzku i kilka siniaków. Kiedy mokry wacik dotknął skóry młodszego, ten aż się wzdrygnął.

— Ał! Możesz delikatniej?

— Nie.

— Ała! Boli — krzyknął I chciał złapać za nadgarstek chłopaka ale ten był szybszy i drugą ręką złapał za jego dłoń.

— Uspokój się, ile ty masz lat?!

— To nie możesz być delikatniejszy?!

— Trzeba było się nie bić...

— Miałem powód — mruknął I opuścił rękę wyrywając się z uścisku starszego. Zacisnął dłonie na łóżku po obu stronach swoich ud czując ponownie zimny wacik na swojej twarzy.

— Aish...

Po chwili Seokjin odłożył wacik i sięgnął po maść, którą widocznie naszykowała Pani Choi. Nabrał niewielką ilość na kciuka i przybliżył się do chłopaka.

Najpierw chuchnął na ranę, przez co jego "pacjent" aż przymknął oczy, później lekko przyłożył zimną maść do zadrapania. Skupił się do takiego stopnia, że nawet nie zauważył, jak młodszy przez jego czyny zrobił się nieco czerwony. Dopiero kiedy skończył smarować ranę na policzku chłopaka zrozumiał jak blisko się go znajdował. Spojrzał mu w oczy i odchrzakajac odsunął się zdjemując rękawiczki. Zaintrygowało go to, w jaki sposób młodszy zareagował na jego dotyk, ale nic nie powiedział. Zaróżowione policzki i odwracanie wzroku mówiły same za siebie.

— Gotowe. Teraz poczekaj, aż pielęgniarka wróci.

— Niby po co?

— Nie wiem, tak powiedziała... że masz poczekać — westchnął I usiadł na fotelu. Seokjin często bywał w tym miejscu. Wolał przesiedzieć ze starszą kobietą te czterdzieści pięć minut, niż pocić się na zajęciach.

— A w zasadzie, to co ty tu robisz?

— Przyszedłem tylko po zwolnienie.

— Widzę, że często tutaj przychodzisz, bo czujesz się już jak u siebie — zaśmiał się widząc jak starszy włącza wodę w czajniku. Rozumiejąc, że i tak się stąd nie wyrwie, położył nogi na łóżko i skrzyżował ręce za głową kładąc się.

DILLIGAFOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz