Jeongguk czuł się obserwowany. W zasadzie, to często ktoś na niego patrzył, na meczach na przykład. Jednak tym razem chodziło o coś innego.W całej szkole chodziła pogloska, że całował się z Nowym. Cóż, w zasadzie to wiedział dlaczego plotka przybrała właśnie taką formę. Hoseok pół dnia chodził I wykrzykiwał, że się "lizali".
Nawet trener prawdopodobnie o tym usłyszał, ponieważ każde ćwiczenie w parach musiał robić z Taehyungiem. I widział, jak ten stary gbur był z siebie dumny. Jakby, on myślał, że pomoże im się do siebie zbliżyć, czy jak?
— Widzę, że dzisiaj jesteś skazany na mnie — zaśmiał się Tae podając chłopakowi piłkę. Gguk jedynie westchnął ruszył na koniec kolejki. Nie chciał z nim ćwiczyć z trzech bardzo ważnych powodów. Pierwszym było to, że starszy był, według Jeongguka, do bani, drugim powodem było to, co między nimi zaszło a trzecim był Park Bogum, czyli przyjaciel jego partnera do ćwiczeń. Chłopak bez przerwy kręcił się wokół niego i albo widocznie sprawdzając, jak Kim się czuł, albo po to, aby pośmiać się z Jeona.
— To kiedy pierwszy trening?
— Nigdy, już wypowiedziałem się na ten temat... — odparł i wykonał podanie.
— Nie zaszkodziłaby ci odrobina biegania — powiedział Taehyung uśmiechając się i oddając piłkę chłopakowi, który wykonał dwutakt i rzut do kosza.
— A tobie nie zaszkodziłoby zamknięcie mordy.
— Co tak agresywnie?
— Odczep się ode mnie. Nie będzie żadnego biegania.
— Wiesz — nagle wtrącił trener, który niewiadom skąd się tam wziął. — W zasadzie to mógłbyś pomóc Taehyungowi w poprawieniu kondycji.
— Po moim trupie.
— Jeśli to zrobisz, pogadam z moją żoną i...
— Nie ma mowy — przerwał mu zaciskając pięści.
— Przemyśl to.
— Wiesz, Gguk — dodał Gum pojawiajac się obok niego. Objął go ramieniem I uśmiechnął sie. — Kondycję można poprawiać też w inny sposób niż bieganie. Rozumiesz, nie?
— Wypierzaj — warknął i odepchnął od siebie chłopaka. Och, doskonale rozumiał. Aż mu się niedobrze zrobiło. Nie było żadnego powodu, dla którego mógłby zacząć biegać z tym idiotą.
— Ostatnie ćwiczenie i gramy! — usłyszeli. Gguk odetchnął. Jeszcze chwila i uwolni się od tej bandy idiotów.
..............
Yoongi często miewał dobre dni. Lubił wtedy pośmiać się przy dobrym piwie, obejrzeć jakiś film czy też zwyczajnie cieszyć się z tego, co miał. Cóż, częściej w zasadzie do nikogo się nie odzywał, unikał kontaktu z rówieśnikami, albo nawet zwyczajnie ich ignorował. Oni starali się mu z początku dokuczać, wyśmiewać, a czasem nawet obrywał po twarzy. On natomiast pozostawał niewzruszony. Wydarzenia, które wiedział, że nie mają znaczenia zwyczajnie usuwał z pamięci.
Właśnie skończył zajęcia. Zabierał swoje rzeczy z szatni, gdy usłyszał czyjś szloch. Doskonale zdawał sobie sprawę, skąd dochodził. Ta kryjówka była tak idealna, że aż śmieszna. Postanowił to zignorować. Zrobił kilka kroków w stronę drzwi i usłyszał jeszcze głośniejszy płacz.
Przewrócił oczami i zawrócił. Podszedł do ściany na końcu i przesunął dwa stoły do pingponga i odsunął kotarę. Usłyszał przestraszony krzyk i zauważył chłopaka z przerażoną miną trzymającego sie za serce. Chyba go przestraszył.
CZYTASZ
DILLIGAF
FanfictionPrzez większość życia, Tae, uczył się w domu. Był zamknięty w czterech ścianach z powodu choroby i nadwrażliwych rodziców. W końcu idzie do liceum, gdzie spotyka Jeongguka, roztrzepanego nastolatka, który nie za bardzo polubił starszego od siebie Ta...