11.

402 30 11
                                    

— Jeon Jeongguk — powiedziała nauczycielka. — Jedynka.

Chłopak westchnął głośno i położył głowę na ławce. No pięknie, kolejna jedynka z chemii. Przecież rodzice go zamordują, gdy zobaczą jego oceny. Znowu będzie musiał słuchać, jaki to nie jest glupi, dlaczego nie może być taki jak starszy brat, co się z nim dzieje blah blah blah. Miał tego już po dziurki w nosie.

Miał jedno wyjście.

— Jeongguk, masz dwa wyjścia — powiedziała nauczycielka, gdy po lekcjach do niej podszedł z prośbą o poprawę. Był w stanie błagać na kolanach.

— Jak to dwa?

— Jedno jest takie, że daje ci ostatnią szansę. Poprawę, której jeśli nie zaliczysz wezwę twoich rodziców a dobrze wiemy, że żadne z nas tego nie chce...

Gguk pokiwał. Rozumiał to. Nauczycielka nigdy jakoś zbytnio nie przepadała za jego rodzicielką.

— A druga opcja?

— Cóż, rozmawiałam z moim mężem...

— Tylko nie to — mruknął.

— Też jestem w szoku, że ze sobą rozmawialiśmy ale bez przesady — odparła. Ggukowi zrobiło się glupio.

— Przepraszam, nie to miałem na myśli, przepraszam — powiedział kłaniając się 

— Wracając... moja propozycja wygląda tak, że jeśli pomożesz temu chłopakowi, o którym Sam mówił, to dam Ci możliwość darmowych zajęć...

— Odmawiam. Jeszcze jakieś dodatkowe zajęcia? Nie ma opcji. Musiałbym znaleźć czas na to I na treningi z tamtym idiotą... Już teraz mama się denerwuje, że nie ma mnie bez przerwy w domu. Przepraszam, ale nie da rady. Przepraszam za kłopot i do widzenia.

Ruszył do drzwi. Już je otworzył, gdy nagle usłyszał glos nauczycielki.

— A co jeśli... — zatrzymał się. — Jeśli wygracie tegoroczny puchar to zaliczę ci mój przedmiot na koniec roku? Warunkiem jest to, że tamten chłopak musi wytrzymać cały mecz bez prośby o zmianę.

— To jest niemożliwe. Nie da się zagrać całego meczu...

— Czyli nad twoją kondycją również przydałoby się popracować...

— Jest pani bardzo niesprawiedliwa...

— Lubię koszykówkę, wiec staram się jedynie pomóc.

Nastała cisza.

— Przemyśle to — powiedział Gguk po chwili i wyszedł z sali.

Szedł przez hol intensywnie myśląc. Nie chciał robić nic na co nie mial ochoty, jednak bardziej chciał zdać.

— I jak ci poszło? — usłyszał nagle, na co się przestraszył. Chłopak pojawił się znikąd.

— Jesus, Namjoon. Na chuj się skradasz?

— Nie robiłem tego? Nie wiem o czym myślisz ale sądząc po twojej minie, to dostałeś pałe nie?

— Może...

— Weź ty się za naukę w końcu, co?

— Nie wszyscy są tacy mądrzy i nie muszą się uczyć?!

— Ja się uczę, Gguk — zaśmiał się starszy. — Ale...

Nie zdążył dokończyć, ponieważ ktoś na niego wpadł. Spowodowało to oczywiście upadek chłopaka.

— Kurwa, patrz jak chodzisz! — powiedział Joon, jednak widząc, kto na niego wpadł był gotowy na kłótnie.

— Ta, sorry — odparł chłopak nawet na niego nie patrząc. Zebrał swoje rzeczy i ruszył przed siebie.

DILLIGAFOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz