— Jeon Jeongguk — powiedziała nauczycielka. — Jedynka.
Chłopak westchnął głośno i położył głowę na ławce. No pięknie, kolejna jedynka z chemii. Przecież rodzice go zamordują, gdy zobaczą jego oceny. Znowu będzie musiał słuchać, jaki to nie jest glupi, dlaczego nie może być taki jak starszy brat, co się z nim dzieje blah blah blah. Miał tego już po dziurki w nosie.
Miał jedno wyjście.
— Jeongguk, masz dwa wyjścia — powiedziała nauczycielka, gdy po lekcjach do niej podszedł z prośbą o poprawę. Był w stanie błagać na kolanach.
— Jak to dwa?
— Jedno jest takie, że daje ci ostatnią szansę. Poprawę, której jeśli nie zaliczysz wezwę twoich rodziców a dobrze wiemy, że żadne z nas tego nie chce...
Gguk pokiwał. Rozumiał to. Nauczycielka nigdy jakoś zbytnio nie przepadała za jego rodzicielką.
— A druga opcja?
— Cóż, rozmawiałam z moim mężem...
— Tylko nie to — mruknął.
— Też jestem w szoku, że ze sobą rozmawialiśmy ale bez przesady — odparła. Ggukowi zrobiło się glupio.
— Przepraszam, nie to miałem na myśli, przepraszam — powiedział kłaniając się
— Wracając... moja propozycja wygląda tak, że jeśli pomożesz temu chłopakowi, o którym Sam mówił, to dam Ci możliwość darmowych zajęć...
— Odmawiam. Jeszcze jakieś dodatkowe zajęcia? Nie ma opcji. Musiałbym znaleźć czas na to I na treningi z tamtym idiotą... Już teraz mama się denerwuje, że nie ma mnie bez przerwy w domu. Przepraszam, ale nie da rady. Przepraszam za kłopot i do widzenia.
Ruszył do drzwi. Już je otworzył, gdy nagle usłyszał glos nauczycielki.
— A co jeśli... — zatrzymał się. — Jeśli wygracie tegoroczny puchar to zaliczę ci mój przedmiot na koniec roku? Warunkiem jest to, że tamten chłopak musi wytrzymać cały mecz bez prośby o zmianę.
— To jest niemożliwe. Nie da się zagrać całego meczu...
— Czyli nad twoją kondycją również przydałoby się popracować...
— Jest pani bardzo niesprawiedliwa...
— Lubię koszykówkę, wiec staram się jedynie pomóc.
Nastała cisza.
— Przemyśle to — powiedział Gguk po chwili i wyszedł z sali.
Szedł przez hol intensywnie myśląc. Nie chciał robić nic na co nie mial ochoty, jednak bardziej chciał zdać.
— I jak ci poszło? — usłyszał nagle, na co się przestraszył. Chłopak pojawił się znikąd.
— Jesus, Namjoon. Na chuj się skradasz?
— Nie robiłem tego? Nie wiem o czym myślisz ale sądząc po twojej minie, to dostałeś pałe nie?
— Może...
— Weź ty się za naukę w końcu, co?
— Nie wszyscy są tacy mądrzy i nie muszą się uczyć?!
— Ja się uczę, Gguk — zaśmiał się starszy. — Ale...
Nie zdążył dokończyć, ponieważ ktoś na niego wpadł. Spowodowało to oczywiście upadek chłopaka.
— Kurwa, patrz jak chodzisz! — powiedział Joon, jednak widząc, kto na niego wpadł był gotowy na kłótnie.
— Ta, sorry — odparł chłopak nawet na niego nie patrząc. Zebrał swoje rzeczy i ruszył przed siebie.
CZYTASZ
DILLIGAF
FanfictionPrzez większość życia, Tae, uczył się w domu. Był zamknięty w czterech ścianach z powodu choroby i nadwrażliwych rodziców. W końcu idzie do liceum, gdzie spotyka Jeongguka, roztrzepanego nastolatka, który nie za bardzo polubił starszego od siebie Ta...