— To kiedy zaczynamy?— Chciałbym powiedzieć, że nigdy ale, cóż... słowo się rzekło — Gguk westchnął głośno nie zatrzymując się. Właśnie powiedział Taehyungowi, że mogą razem potrenować nad jego kondycją.
— Wiedziałem, że w końcu dasz się przekonać.
Taehyung szedł za nim bez przerwy coś do niego mówiąc. Irytowało to Gguka. Myślał, że gdy starszy zobaczy, że odchodzi to wróci do swoich kolegów. Ale nie! Szedł za nim, czasem się zatrzymując a później biegiem go doganiając. Po pewnym czasie dyszał jakby przebiegł maraton, dlatego Gguk jeszcze bardziej przyspieszył. Właściwie to gdzie on szedł? Powinien iść na lekcje, a od kilku minut chodzi po holu usiłując zgubić gdzieś starszego.
— Robię to jedynie dla chemii.
— Wiesz... — powiedział Tae i przerzucił rękę przez ramię młodszego równając z nim krok i zwalniając. Gguk chcąc nie chcąc musiał nieco zwolnić. — Z chemii też coś niecoś potrafię.
— Mam to gdzieś. Zostaw mnie — odepchnął go lekko. — I lepiej zrób sobie przerwę, bo widzę, że już się zmęczyłeś.
— To twoja wina, bo zamiast się zatrzymać to chodzisz w kółko po holu.
— Idę na zajęcia zwyczajnie — mruknął.
— Mhmm, i postanowiłeś kilka razy obejść to piętro?
— Dobra, nie obchodzi mnie to. Jeden trening w tygodniu i tyle. Jest mało czasu.
— Mało czasu do czego?
— Do rozpoczęcia sezonu.
— To mówisz, że mamy mało czasu ale i tak trening raz w tygodniu?
— W poniedziałki mamy koszykówkę, wtorek idę na angielski i jak ci mało to też jest trening koszykówki dla chętnych, w środę przerwa w czwartek trening koszykówki i w piątek tak samo. W weekend nie widzi mi się z tobą spotykać więc zrobimy trening albo w środę albo we wtorek po moim angielskim.
— Woah. Długo nad tym myślałeś?
— Nie, przed chwilą mi to wpadło do głowy w sumie.
— Jak dla mnie to możemy trenować nawet codziennie na przykład z rana albo późnym wieczorem. Nie mieszkamy za daleko siebie żeby to był problem.
— Raz w tygodniu. Nie więcej. A teraz Żegnam.
— To do zobaczenia na dzisiejszym bieganiu!
— A i jeszcze jedno. Będzie z nami biegała jeszcze jedna osoba.
I odszedł.
.........
— Nie.
— No proszę! Namjoon mnie wyśmiał, Hoseok I Kai powiedzieli, że im się nie chce a Chen i Kihyun mnie zlali. Błagam, jesteś moją jedyną nadzieją. Tylko dzisiaj!
— Nie.
— Proszę!
Gguk klęknął na podłodze wyciągając dłonie w górę i schylając głowę.
— Nie i koniec.
— Ale dlaczego? — mruknął przeciągając ostatnią literę i wstając z podłogi.
— Czego nie zrozumiałeś?
Chłopak poprawił się na łóżku przeglądać coś w telefonie.
— Ale Yoongi...
— Skończ temat albo Wypad.
— Dobra! — poddał się. Usiadł na krześle przy biurku. — Ej, czyja ta koszulka?
CZYTASZ
DILLIGAF
FanfictionPrzez większość życia, Tae, uczył się w domu. Był zamknięty w czterech ścianach z powodu choroby i nadwrażliwych rodziców. W końcu idzie do liceum, gdzie spotyka Jeongguka, roztrzepanego nastolatka, który nie za bardzo polubił starszego od siebie Ta...