XXXIV

616 34 1
                                    

Tae pov

Poniedziałek. Przeklęty poniedziałek. Dzień, w którym wszyscy się dowiedzą.

Stałem przed lustrem i poprawiałem moje włosy. Ciągle byłem jakby nie obecny. Rozmyślałem o tym jak wszyscy zareagują.

Ale przecież wszystko pójdzie dobrze, prawda?

Widziałem, że Jungkook również się denerwuje. Ciągle posyła w moją stronę pocieszające spojrzenie.

Droga do szkoły minęła nam w ciszy. Gdy dotarliśmy pod budynek szkoły spojrzeliśmy na siebie. Oboje wiedzieliśmy, że gdy wyjdę z samochodu we wszystkich uderzy zapach nowego wampira.

-Nie bój się, ja cię obronię jakby trzeba było - mówił pocieszająco Jeon głaszcząc moje udo. - Gotowy? - wypuściłem powietrze z ust i pokiwałem głową. Wysiadłem z samochodu, a zaraz obok mnie pojawił się Jungkook. No tak. Nie ma już sensu udawać, że jest człowiekiem.

Razem powoli ruszyliśmy w stronę wejścia. Wszyscy się na mnie patrzyli zaskoczeni. Mogłem usłyszeć jak już zaczynają niektórzy na mój temat plotkować. W końcu podniosłem głowę i zobaczyłem naszych przyjaciół idących w naszą stronę. Zatrzymaliśmy się. 

-Tae... Co to ma znaczyć? - zapytał Hobi z wyczuwalną pretensją w głosie. Ja spojrzałem błagalnie na Jeona. Nie byłem jednak gotowy na rozmowę z nimi.

-Przecież Tae nic nie jest. - odezwał się za mnie Jungkook, za co mu dziękowałem w myślach i miałem nadzieję, że to usłyszy.

-Ty to się lepiej nie odzywaj potworze. Tae chyba umie sam mówić? Chyba, że odciąłeś mu język, co? Czy zrobiłeś mu coś gorszego? - mówił, a wręcz krzyczał Hoseok. Kontynuowałby wyzywanie Jeona, ale Jungkook chwycił go za gardło i uniósł. 

-Nigdy nic bym nie zrobił Tae. Zrobiłem to za jego zgodą, był na wszystko przygotowany. Zrozumiano? - wysyczał. Hoseok tylko pokiwał głową, bo nie mógł wydusić z siebie słowa.

Jungkook puścił jego gardło, a Hobi upadł na pośladki. Zaczął łapczywie łapać powietrze.

-Tae? - zapytał Jin, przez co spojrzałem na niego - Sam tego chciałeś?

-Tak. To była w pełni moja decyzja. - odpowiedziałem bez wahania. - Musicie zaakceptować to czym się stałem i mi pomagać to wszystko ogarnąć - zaśmiałem się, przy końcówce zdania.

Wszyscy się uśmiechnęli i pokiwali zgodnie głowami.

-No to witamy w rodzince dziwolągów!! - krzyknął Jimin i mnie przytulił, a zaraz potem zrobił się z tego grupowy przytulas. Po tym wszystkim spojrzałem uśmiechnięty na Jeona. 

~Teraz to już musi być dobrze~ Usłyszałem. 

Innej opcji ja nie widzę. 

Uśmiechnięci całą siódemką ruszyliśmy do sali.

^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^

I jak wam się podoba?

Forever || VkookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz