II.4.

594 54 8
                                    

– Chcesz powiedzieć, że nigdy cię nie słucham, tylko zawsze ty mnie? – zdziwiłam się.

– Nie tak w ogóle. W sypialni, Marlenko. Marzy mi się, żebyś choć raz zechciała być wobec mnie uległa.

– Nie rozumiem, co masz na myśli – musiałam przyznać.

– Idę pod prysznic – zapowiedział. – Jak wrócę, to ci pokażę, okej?

– Okej – zgodziłam się, choć właściwie nie wiedziałam, na co. Coś mi tam świtało w głowie. przypomniały mi się jakieś sceny z „Pięćdziesięciu twarzy Greya". Jakoś nie przekonywała mnie rola „uległej". Nie pasowała do mojej natury. Ja chyba musiałam mieć nad wszystkim kontrolę. Być może to oznaczało, że nie umiałam nikomu zaufać do końca, ale ja nie musiałam robić sobie psychoanalizy, żeby zrozumieć, że jestem osobowością dominującą. Skoro jednak mąż wyrzucił mi, że lubię wszędzie rządzić, nawet w łóżku... – A co mi tam? Chyba mi nie zrobi krzywdy?

Tak... moje pojęcie o BDSM* było wtedy mniej więcej takie, jakie wyniosłam z tej naiwnej książki i cukierkowego filmu, który został nakręcony na jej postawie. Czyli słabe, jak u ich głównej bohaterki, studentki... Kojarzyło mi się z klapsami, pejczami i zadawaniem bólu zamiast pieszczot i czułości. Nie powiem, że nie lubiłam dostawać od męża delikatnych klapsów, ale... no, sami wiecie. W seksie chodzi o bliskość i przyjemność, a ból i przyjemność nie szły dla mnie w parze. Przynajmniej tak wtedy myślałam.

Hubert wyszedł spod prysznica czysty, ogolony i pachnący. Nie ubierał się nawet, tylko okręcił biodra ręcznikiem. Mimowolnie zadrżałam na jego widok. Mój mąż nie był klasycznym przystojniakiem, ale miał tak idealnie męskie ciało, że zawsze na jego widok nago robiło mi się mokro w gaciach. A ponieważ aktualnie miałam na sobie stringi... po prostu było mi mokro. Do tego ten zapach! – Ten, kto wymyślił feromony, powinien dostać Nobla. – Ale tego nikt nie wymyślił, to natura zaplanowała nas w taki sposób, żeby kobiety wybierały partnerów po zapachu. – Kurczę, że też wcześniej tego nie wiedziałam – pomyślałam, nie pierwszy już raz.

Mój mąż podszedł do mnie w tym ręczniku i kazał mi wstać. Już chciałam zaprotestować, ale przypomniałam sobie, że miałam go słuchać. Wstałam więc. Uśmiechnął się do mnie.

– Bardzo ładnie, Marlenko. Widzisz, to nie takie trudne, posłuchać czasem męża.

– Jak na razie, to nic nie zrobiłam.

– Posłuchałaś bez gadania, a jak na ciebie, to wyczyn – Hubert wystawił do mnie język.

– Chcesz mnie znowu wkurzyć czy jak? – Sama nie wiedziałam, jak mam zareagować.

– Skąd. Chcę cię zerżnąć, ale do tego potrzebuję dwóch rzeczy.

– Jakich? – spytałam zaintrygowana i już podniecona.

– Twojej zgody i twojej przyjemności. – O, tego się nie spodziewałam...

– Zrób to. – Zgodziłam się, choć w głębi duszy zastanawiałam się czy w ogóle mam pojęcie, na co się zgodziłam. Nie umiałam się rozluźnić. Cały czas miałam irracjonalną obawę, że mąż zrobi mi jakąś krzywdę, choć nigdy tego nie zrobił. A jednak dumnie uznałam, że słowo się rzekło. – Co mam robić?

– Miło, że pytasz – Hubert znowu się uśmiechnął. – Będę ci wszystko mówił, kochanie – dodał, podchodząc bliżej i gładząc moje plecy, a potem całując mnie po ramionach. – Obróć się do mnie tyłem – zażądał. Spełniłam jego prośbę. – A teraz oprzyj się o kanapę i wypnij tyłek w moją stronę – kontynuował. Kiedy zrobiłam i to, stanął za mną w pewnej odległości. Najpierw gładził mnie po pośladkach. – Skarbie, dam ci teraz klapsa, dobrze? – spytał.

– Okej, ale...

– Żadnych ale. Informuję cię, co zrobię. Jeśli czegoś nie chcesz, mówisz nie. Jeśli chcesz, nie mówisz nic – pouczył mnie. – Więc jak?

– Nic nie mówię. – Postanowiłam, że zagram z nim w tę grę.

– Cieszę się – stwierdził, po czym dał mi dwa delikatne klapsy, na oba pośladki. Ciągle miałam na sobie te stringi, które bardzo ułatwiały mu zadanie.

Po chwili Hubert włożył obie dłonie pod sznureczki stringów i przejechał kciukami w dół, zjeżdżając nimi między moje uda. To było przyjemne.

– Jesteś wilgotna. Podobało ci się? – spytał mój mąż mruczącym głosem.

– Jestem napalona i niewyżyta – odpowiedziałam. – Zerżniesz mnie w końcu, jak obiecałeś? – spytałam zniecierpliwiona.

– I znowu próbujesz rządzić, skarbie – mąż pochylił się nade mną i ugryzł mnie w kark. – Zapominasz się.

– Bo mnie wkurza, że się muszę prosić o coś, co mi się należy.

– Co ci się należy?

– Seks.

– Jesteś zabawna – zaśmiał się Hubert. – Wierzysz w obowiązki małżeńskie?

– A ty nie?

– Skoro wierzysz, to powinnaś być posłuszna mężowi.

– Spadaj!

– A widzisz? Wybierasz sobie to, co ci pasuje – zachichotał, ciągle drażniąc mnie palcami.

– Hubert, nie znęcaj się.

– To bądź cicho i zacznij się słuchać.

– Okej.

– No widzisz, kochanie? Można – odparł zadowolonym głosem, a potem jednym ruchem zdarł ze mnie te stringi. Zadrżałam z emocji. To mi się zaczynało podobać. W tej uległości wobec męża było coś dziwnego, ale i intrygującego.

Hubert pogładził mój wypięty tyłek, a potem przyłożył czubek gorącego i twardego członka do mojej wilgotnej szparki. Chciałam, żeby już wszedł we mnie, ale on zamierzał się jeszcze ze mną podrażnić. Poruszałam biodrami zachęcająco, ale jemu nie o to chodziło. – Chcę go tylko poczuć w sobie...

– Nie ruszaj się, skarbie – zwrócił mi uwagę. Zamarłam w bezruchu, a on wtedy jednym ruchem wszedł we mnie do końca. Aż jęknęłam z zachwytu. A potem zrobił coś jeszcze lepszego. Rozszerzył mi nogi i podniósł mnie za biodra od spodu tak, że jedynym punktem podparcia były już dla mnie ręce. – Kurwa, gdzie mój mąż się nauczył takich zabaw? I czemu dopiero teraz się dowiaduję, że on ma jakieś „preferencje" w tym kierunku? – spytał mój odurzony mózg.

Czułam się tak, jakbym nic nie ważyła, kiedy posuwał mnie z całej siły, ciągle utrzymując mnie w górze. To było niesamowicie mocne doznanie. Potężny orgazm aż odebrał mi na chwilę świadomość. Po chwili zaczęłam dochodzić do siebie, usłyszałam głuchy jęk Huberta, który pewnie zaliczył taki sam odlot, jak ja i przestraszyłam się, że mnie upuści.

– Nie bój się – powiedział, jakby odczytując mój strach. – Nie musisz się tak spinać. Nie upuściłbym cię, kochanie.

– Uff... to ulga.

– I co mi powiesz?

– To było super – musiałam przyznać.

– Warto czasem posłuchać męża?

– Warto, ale teraz będę myśleć o tym, skąd ty znasz takie zabawy...

– Psujesz nastrój, Marlena – prychnął Hubert.

– Wybacz. Jakoś nie umiem całkiem wyłączyć myślenia, cokolwiek by się nie działo.

– A więc jeszcze wiele musisz się nauczyć.

– A kiedy ty będziesz robić to, co ja chcę? – spytałam, tak dla równowagi.

– I znowu psujesz nastrój...



Chciałabym poznać wszelkie pytania, jakie zalęgły się w Waszych głowach po przeczytaniu tego rozdziału :-).

*BDSM – skrót od angielskich słów bondage, domination, submission, sadism, masochism, czyli wiązanie (krępowanie), dominacja i uległość, sadyzm i masochizm.

LOVE COACH. Trenerka miłościOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz