W domu nie mogłam sobie znaleźć miejsca. Hubert od razu zauważył, że się miotałam, bo podszedł i próbował mnie spacyfikować swoim niedźwiedzim uściskiem.
– Kochanie, spokojnie, powiedz, co się dzieje – wymruczał mi do ucha. – Jak dobrze, że go mam – pomyślałam.
– Nie czytasz brukowców? – zaśmiałam się jednak nerwowo.
– Wiesz, że nie.
– Mój szef dał sobie zrobić zdjęcie z kochanką przed wyborami.
– O, kurwa. Co za kretyn!
– To fakt, tym bardziej, że spotykał się z panią wojewodą z konkurencji – wyjaśniłam.
– I co teraz?
– Chyba będę musiała poszukać sobie nowej pracy – westchnęłam.
– Może nie będzie tak strasznie?
– Nie wiem, ale ja chyba i tak mam dość tej roboty. Wypaliłam się...
– Kochanie, mamy kredyt na dom – zauważył mój mąż rozsądnie.
– Wiem i to mnie dobija. Nie wiem czy znajdę pracę tak samo dobrze płatną.
– Ty miałabyś sobie nie poradzić? – zaśmiał się Hubert. – Skarbie, ty jesteś jak meteoryt. Przelatujesz po niebie i wszyscy na ciebie patrzą. Fakt, czasem mnie to nieziemsko wkurwia, ale zawsze jestem dumny, że mam taką żonę.
– Dzięki, że mi to mówisz, kochanie – przytuliłam się mocniej do męża i poczułam tak dobrze, bezpiecznie, ciepło. – Jak ja go kocham.
Wrzesień 2018.
Przez ostatnie miesiące na Krawczewskiego wylały się wiadra pomyj. Facet, który reklamował się tym, że przeżył z żoną trzydzieści lat i ma dwoje dorosłych dzieci, a niedługo zostanie dziadkiem, dał się przyłapać na zdradzie i to z wrogim obozem politycznym. Marianny Król też nie oszczędzono. Premier odwołał ją ze stanowiska miesiąc po tym skandalu. Krawczewski od razu zatrudnił ją w urzędzie marszałkowskim, czym tylko dolał oliwy do ognia plotek. Jego żona złożyła pozew rozwodowy, a dzieci przestały się odzywać.
Ja już nawet nie starałam się dementować głupich doniesień medialnych. Skupiłam się na przekazywaniu pozytywnych relacji z pracy marszałka, ale przeczuwałam, że to nie wystarczy. Ludzie nie zapominają takich wpadek politykom.
Październik 2018.
W końcu się stało to, co się stać musiało. Przyszedł termin wyborów samorządowych, które Konwencja Krajowa Samorządowców na Dolnym Śląsku... wygrała. Ale wygrała tak minimalnie, że nie była w stanie samodzielnie rządzić w sejmiku ani wybrać marszałka. Sam Krawczewski dostał znacznie mniej głosów niż w poprzednich wyborach, ale dostał się do sejmiku. Wojciech Natali był wściekły. Pierwszy przyjechał do Wrocławia, żeby zrugać swoich ludzi, tym bardziej, że KKS bardzo zmniejszyła swój zasięg oddziaływania w kraju. Wszystko, co było "niezdecydowane" przejął obóz rządowy. Ściana wschodnia, północ kraju (z wyjątkiem Pomorza), południe..., a nawet wiele powiatów na Dolnym Śląsku przejęła banda rządowa.
Marianna Król, była wojewoda, też dostała się do sejmiku dolnośląskiego i zasiadała teraz po przeciwnej stronie sejmiku niż jej kochanek, Krawczewski.
Nikt się jednak nie spodziewał tego, co miało się stać.
Listopad 2018.
Impas w sejmiku trwał dość długo, bo KKS nie mógł dogadać się z Polską Partią Przedsiębiorców w sprawie koalicji. Przewodniczący PPP miał ambicje, żeby zostać marszałkiem, na co Krawczewski nie chciał się zgodzić. Stanowisko miało być dla niego. Zabawne (ale może niekoniecznie dla wyborców) było to, że i Natali, i Krawczewski, wywodzili się z PPP, ale odeszli, tworząc własną formację. Wydawało się jednak, że ich programy są na tyle zbliżone, że koalicja będzie naturalna. Nic bardziej mylnego.
![](https://img.wattpad.com/cover/273720985-288-k763752.jpg)
CZYTASZ
LOVE COACH. Trenerka miłości
Romance[ZAKOŃCZONE] Romans/erotyk obyczajowy z elementami BDSM i wątkiem LGBT, z polityką w tle: Marlena ma 35 lat, drugiego męża, troje dzieci, doktarat z marketingu politycznego i ambitną pracę doradcy samorządowego polityka z aspiracjami. W pracy jest...