Zgodnie z moimi oczekiwaniami spędziłam miłą i spokojną sobotę z rodziną. Nie rozmawialiśmy już więcej z Hubertem temat naszych "zachcianek". Zajęliśmy się dziećmi i domem. Nasze potrzeby schodziły w takich momentach na dalszy plan, ale żadne z nas się nigdy nie buntowało, bo oboje wiedzieliśmy, co było dla nas najważniejsze. I dla mnie, i dla mojego męża. W sobotę wieczorem Hubert oglądał film, a ja dokończyłam książkę.
Już dawno mnie tak autor nie zirytował. – Czemu robić taki cliffhanger na koniec serii??? – No, ale od razu pomyślałam sobie, że widocznie autorka mogła mieć pomysł na kontynuację i ucieszyło mnie to. Gdyby tak było, miałabym na co czekać i co czytać przez dłuższy czas. Po pierwszych trzech książkach stałam się jej fanką.
Późnym wieczorem napisała do mnie Wiktoria. "Co słychać, Marleno?" "Wszystko w porządku, spędzam spokojny weekend. A u ciebie?", odpisałam szybko. "Skończyłam już pracę na dziś i trochę się nudzę", odpowiedziała zaraz. "Pracujesz tak późno?", zdziwiłam się. "Tak, o każdej porze, o jakiej klienci mnie potrzebują. Taka praca ;-)". "I co im mówisz?", spytałam zaciekawiona nocnymi rozmowami trenerki miłości. Było już po dwudziestej drugiej. Normalni ludzie nie dzwonią o tej porze do terapeutów. – No, może to nie jest normalna terapeutka – zachichotałam. Po chwili dostałam odpowiedź: "Pomagam im rozwinąć życie intymne, zgodnie z ich potrzebami." "Naprawdę masz ciekawą pracę, ale nie wiem czy ja bym mogła w czymś takim uczestniczyć", odpisałam. "Do tego trzeba dojrzeć, Marlenko", odpowiedziała mi zaraz.
– Z kim piszesz, że się tak cieszysz? – zapytał wtedy Hubert.
– Z Wiktorią.
– Kim jest Wiktoria? Nie przypominam sobie, żebyś miała taką koleżankę. To nie jest aby jakiś Wiktor? – spytał, podejrzliwie mi się przyglądając.
– Nie, to nowa znajoma, którą poznałam na grupie książkowej. Ma nietypowy zawód, byłam ciekawa, czym się tak naprawdę zajmuje – wyjaśniłam.
– A co to za zawód?
– Love coach.
– Czyli???
– Trenerka miłości. Pomaga parom naprawić życie intymne.
– I myślisz, że tego potrzebujemy? – Hubert zmarszczył brwi.
– Nie myślałam o nas. Po prostu fajnie mi się z nią rozmawia. Byłam ciekawa, jak w praktyce wygląda jej praca.
– Acha. I jak wygląda?
– Z tego, co pisze, wygląda na to, że ona rozmawia z ludźmi o tym, jak wygląda ich życie intymne i daje im jakieś propozycje. Nie wiem czy mogłabym tak o tym z kimś swobodnie rozmawiać – przyznałam. Zaraz jednak przypomniałam sobie ostatni sen i mimowolnie poczułam ekscytację.
– A droga jest taka usługa?
– Nie wiem, nie pytałam, ale twierdzi, że się z tego utrzymuje.
– No to albo dużo bierze, albo ma wielu klientów. A może i jedno i drugie?
– Nie wiem, Hubi. To internetowa znajoma, nie pytałam jej o dochody.
– A gdybyśmy my chcieli skorzystać z jej usług?
– A jednak uważasz, że czegoś nam brakuje?
– Nie łap mnie za słowa. Po prostu ja też jestem ciekawy... jak by to wyglądało.
– Nie jestem gotowa na takie atrakcje, ale pomyślę o tym – obiecałam.
– Super! – Hubert wyraźnie się ucieszył. – Coś mi się wydaje, że mąż nie powiedział mi całej prawdy odnośnie swojej satysfakcji z naszego życia intymnego... – I co teraz robimy? – spytał nagle, z nadmiernym entuzjazmem.
CZYTASZ
LOVE COACH. Trenerka miłości
Romance[ZAKOŃCZONE] Romans/erotyk obyczajowy z elementami BDSM i wątkiem LGBT, z polityką w tle: Marlena ma 35 lat, drugiego męża, troje dzieci, doktarat z marketingu politycznego i ambitną pracę doradcy samorządowego polityka z aspiracjami. W pracy jest...