– Ten mój mąż! Ja psuję nastrój? Ja??? – myślałam gorączkowo. – A kto mnie zaskakuje tak, że nie wiem, co mam myśleć? To prawda, seks był niesamowity, ale skąd on to zna??? – Musiałam przyznać sama przed sobą, że Hubert miał prawo mieć jakieś doświadczenia i preferencje, o których nie wiedziałam, bo przecież kiedy się poznaliśmy, oboje byliśmy dojrzali i „po przejściach". Zastanawiało mnie tylko, dlaczego dotąd mi o nich nie powiedział? Znaliśmy się prawie sześć lat...
Mąż musiał zauważyć moją minę, bo zareagował po chwili:
– Co jest, kochanie?
– Nic – odburknęłam. – Jak nie chce mi powiedzieć, to nie.
– No przecież widzę, że masz focha, Marlena – zawyrokował.
– Nie mam żadnego focha! – wkurzyłam się już na te insynuacje.
– No to mi powiedz, o co chodzi – zażądał.
– Nie.
– Nie podobało ci się – stwierdził bardziej niż spytał mój mąż i sam strzelił focha, o którego mnie podejrzewał. Wyszedł z salonu i poszedł do sypialni. – Co za kretyn! Jak to mi się nie podobało??? To był najlepszy seks, jaki miałam w życiu, a on uważa, że mi się nie podobało??? – Hubert nie zrozumiał, że chodziło mi o coś innego, a mi nie chciało się mu tego tłumaczyć. Skoro sam nie chciał mi o tym powiedzieć, wolałam nie pytać i nie naciskać, ale ta tajemnica męża mi ciążyła. Westchnęłam głośno i poszłam za nim do naszego łóżka.
– I to już? – spytałam zaczepnie. Zamiast odpowiedzi zobaczyłam zdziwione spojrzenie męża na sobie.
– Co masz na myśli?
– Pytam czy już po wszystkim i mogę spać?
– A oczekujesz ode mnie czegoś jeszcze? – spytał, wyraźnie już wkurzony. Że też nie umiałam się ugryźć w język i nie drażnić go w takiej chwili...
– Oczekiwałam rozmowy, ale skoro nie chcesz ze mną gadać, to idę spać – odburknęłam i położyłam się na swojej połowie łóżka, tyłem do niego. Usłyszałam tylko ciche westchnienie Huberta, po czym poczułam, jak on też obraca się tyłem do mnie. – Super, naprawdę idealnie nam się zaczął ten weekend bez dzieci – pomyślałam i w oczach zebrały mi się łzy, których nie umiałam opanować. Starałam się jednak nie szlochać i łzy spływały mi bezgłośnie po policzku, wsiąkając w poduszkę. Wiedziałam, że Hubert nie lubił, jak płakałam. Zawsze się wtedy denerwował, wykazując absolutny brak zrozumienia dla moich „humorów", jak to określał. Tym razem jednak mnie wyczuł. Poczułam, jak cały materac się poruszył, a to oznaczało, że mój prawie stukilogramowy małżonek się przemieszczał. I po chwili leżał za moimi plecami, obejmując mnie delikatnie potężnym ramieniem, którym mógłby mnie zgnieść jak muchę. Dłoń położył na moją pierś i delikatnie ścisnął.
– Czy mi się wydaje, czy ty płaczesz? – spytał, ale bez zwyczajowej pretensji w głosie.
– Nieważne – odparłam.
– Ważne, ważne. Jeśli zrobiłem coś nie tak, kochanie, to mi powiedz – poprosił. – Naprawdę, poprosił mnie łagodnym tonem! – Ciężko było mi w to uwierzyć.
– Kiedy cię spytałam, skąd znasz takie zabawy, zbyłeś mnie – przypomniałam mu.
– A ty bardzo chcesz wiedzieć, bo ciekawość aż cię rozsadza? – zasugerował Hubert.
– Raczej się martwię, że zabawiasz się za moimi plecami – przyznałam się w końcu do moich strachów.
– Kochanie... – Hubert zachichotał cicho – od prawie sześciu lat jesteś jedyną kobietą w moim życiu. Jesteś tak absorbująca, że nie miałbym nawet czasu szukać kogoś innego. – Bezczelny! – I do tego tak wyjątkowa, że w życiu bym o tym nie pomyślał – dodał, całując mnie w kark. Poczułam, jak dreszcz przechodzi mnie wzdłuż kręgosłupa. On też to poczuł.
– Więc skąd...?
– Wiesz, że długo byłem sam, zanim poznałem ciebie. Eksperymentowałem trochę. Wtedy mnie to jeszcze bawiło.
– A teraz?
– Teraz mam ciebie i znowu mam rodzinę. Nie zamieniłbym tego na żadną zabawę. – Akurat!
– Czemu więc właśnie teraz ci się zachciało takiego urozmaicenia? – drążyłam temat.
– Uznałem, że jesteśmy razem już tak długo, że mi zaufasz... – westchnął. – Ale chyba się pospieszyłem.
– To nie to – zaprotestowałam.
– A co?
– Zaskoczyłeś mnie, nie byłam gotowa.
– A musisz być na wszystko gotowa? Nie można czasem zrobić czegoś fajnego spontanicznie? – spytał z lekką pretensją w głosie. Nie spodobał mi się ten ton.
– Wiesz, czego się obawiam – przypomniałam mu, również przywołując ten ton głosu. Poczułam, jak uścisk Huberta słabnie. Nie byłam dumna z tego, że gram tą kartą, ale kiedy nie miałam innych argumentów, przypominałam mu o tym, jaką krzywdę wyrządził mi były mąż. To zawsze działało. Hubert bardzo nie chciał być porównywany do faceta, od którego właściwie uciekłam, orientując się po kilku latach małżeństwa, że nie tak mąż powinien traktować żonę. Tym razem jednak mój obecny małżonek postanowił przełamać ten schemat:
– Marlena, od twojego rozwodu z nim minęło prawie siedem lat – przypomniał mi. – Tego dupka nie widujesz od jakichś pięciu. To już przeszłość. Ja cię nie skrzywdzę i nikomu nie pozwolę tego zrobić, skarbie, więc nie wyskakuj mi więcej z tym tematem. – Zdziwiłam się. – Wychodzi na to, że właśnie straciłam swoją kartę przetargową w dyskusjach z mężem... – pomyślałam. – Ale... – Hubert wyraźnie się zawahał – skoro potrzebujesz się przyzwyczajać do nowych tematów, dam ci czas. Chcę, żebyś była ze mną szczęśliwa, tak jak ja jestem z tobą – dodał koncyliacyjnie.
– A jesteś?
– A jak myślisz, głuptasie? – zaśmiał się, a potem zanurkował nosem w moje włosy i pocałował mnie w szyję.
– Czasem mam wątpliwości.
– Ja też czasem mam – przyznał – ale nigdy nie żałowałem tego, że mam ciebie. Jesteś dobrem, które mnie spotkało, kiedy myślałem, że już nic lepszego mnie nie czeka w życiu.
– Muszę to wszystko przemyśleć – odpowiedziałam, nie bardzo wiedząc, jak powinnam zareagować na tę chwilę szczerości. Dawno już tak nie rozmawiałam z mężem.
– Teraz nie myśl – zamruczał mi do ucha.
– Znowu mam nie gadać i zgodzić się na wszystko? – zażartowałam sobie.
– A co? Źle ci było w moich rękach?
– Zawsze mi jest dobrze w twoich rękach, ale lubię gadać – odpowiedziałam ze śmiechem.
– Dobra, żono, zgadzam się na gadanie. – W głosie Huberta słyszałam już desperację. Czułam, że pragnienie go roznosi. Jego twardy członek wbijał mi się w tyłek, a silne ręce obejmowały mnie mocno.
– Czego chcesz w zamian? – spytałam.
– Tylko ciebie – wysapał, całując mnie w kark. – Nie ma dzieci, w końcu możemy zaszaleć, a ja mam ochotę słyszeć twój głos, kiedy cię rżnę. Oprzyj się o ścianę i wypnij do mnie – zażądał. Zadrżałam z podniecenia. Oczywiście, spełniłam jego żądanie, również dlatego, że sama byłam ciekawa, jak to się skończy.
Hubert załapał mnie za biodra i wszedł we mnie od tyłu. Wypełnił mnie idealnie. Jęknęłam z zachwytu.
– Tak, kochanie, jęcz, chcę słyszeć twój głos – powtórzył, wycofując się lekko i wbijając we mnie znowu. – Tego mi było trzeba...
![](https://img.wattpad.com/cover/273720985-288-k763752.jpg)
CZYTASZ
LOVE COACH. Trenerka miłości
Romance[ZAKOŃCZONE] Romans/erotyk obyczajowy z elementami BDSM i wątkiem LGBT, z polityką w tle: Marlena ma 35 lat, drugiego męża, troje dzieci, doktarat z marketingu politycznego i ambitną pracę doradcy samorządowego polityka z aspiracjami. W pracy jest...