Rozdział 3

1.3K 82 13
                                    

*Perspektywa Dominiki*

Eh 1.30 czas się zbierać do wyjazdu. Wstałam i ubrałam się w ciuchy, które naszykowałam sobie wczoraj wieczorem poczym poszłam coś zjeść. Zobaczyłam, że mama nie śpi w końcu mogłam się spodziwiedziać ma mnie przecież odwieść do Szczecina. Śpiąca jestem, prześpię się e autokarze.
-Hej mamo!
-Cześć
- Kiedy jedziemy?
-Za pół godziny
-Okay
Po posiłku wzięłam torbę i poszłam zanieść ją do samochodu to samo zrobiłam z mniejszą, laptopa postanowiłam narazie schować do torby. Wkońcu zebrałyśmy się i wyjechaliśmy z pod domu. Pierwsze dwie godziny spałam a resztę przegadałam z mamą. Rozmawialiśmy na różne tematy głównie związane z obozem. Obiecałam jej, że napisze jak tylko przyjadę na miejsce. Plus jest taki, że jadę w dobrze znane mi miejsce, jeżdżę tam, co roku na wycieczkę, ale mówiąc szczerze jak czytałam zakres zajęć na te dwa tygodnie to praktycznie na większości z tych szczytów już byłam. Plan ciągnął się tak:, ·Co drugi dzień odpoczynek i czas wolny, który miałam zamiar spędzić na zwiedzaniu Zakopanego a tak to w te dni, kiedy nie mieliśmy czasu wolnego chodziliśmy po górach. Niemogłam się doczekać tego górskiego powietrza! Tak się rozmarzyłam, że aż nie zauważyłam, że dojechałyśmy. Na parkingu stał już autokar, więc odraz pożegnałam się z mamą i poszłam spakować moje torby do autokaru. Kiedy zajęłam sobie miejsce gdzieś tak w środku autobusu wyjęłam laptopa, podłączyłam słuchawki i puściłam muzykę. Jakieś pięć minut potem autokar ruszył. Postanowiłam, że zacznę przechodzić Havy raina, bo już od dawna się do tego zbierałam a ponieważ czekała mnie kilkunasto godzinna podróż zaczęłam grać. Zanim się obejrzałam byliśmy w Bydgoszczy.

*Perspektywa Maćka*

Eh 6.00 Dobra trzeba się zbierać na ten obóz. Przebrałem się w coś wygodnego i poszedłem zjeść śniadanie. Po śniadaniu zacząłem się zbierać, bo na placu powinienem być około siódmej a jest szósta czterdzieści pięć, więc mam piętnaście minut do odjazdu autokaru, który już napewno jest na placu i czekają jak zwykle na mnie. Po pięciu minutach byłem już na miejscu i żegnałem się z mamą. Jak wszedłem do autokaru zobaczyłem, że jedyne wolne miejsce jest koło dziewczyny z zielonymi słuchawkami i laptopem? No cóż jak nie ma innych miejsc.
-Ehem czy mógłbym się dosiąść- spytałem
-Spoko siadaj.- Wydawała mi się miła i nie powiem całkiem ładna.
-A tak Worgule Maciek jestem.- Powiedziałem poczym podałem rękę na przywitanie.
-Dominika miło mi poznać.-Powiedziała, po czym uścisnęła dłoń
-Mi również jest miło cię poznać. Co robisz?
-Gram, w Hevy raina.
-Taa, mój kolega też w to gra pewnie kojarzysz Jaśka Dąbrowskiego?
- Nie, nie kojarze gościa.
-Jak to nie kojarzysz? Nie oglądasz youtuberów?
-Nie rozumiem poco ludzie oglądają jak ktoś gra w gry lepiej samemu pograć.
-Okay
-Ja wale znowu mi się nie udało eh nie gram w to!-Krzykneła po pięciuinutach
-Co się stało?
-Nie wychodzi mi- powiedziała naburmuszona nie powiem było to całkiem słodkie*Nie Maciek, o czym ty myślisz weź się ogarnij!!!!"
-Wiesz może gdzie będziemy "mieszkać"?
-Chyba na Harendzie
-A dokładniej?
-Chyba w motelu "Pod Józefem"
-Jej!-Krzykneła ucieszona
-A co cie takiego cieszy?
-Po pierwsze, cieszę sie, ponieważ jedziemy w góry a po drugie, znam ten hotel jak własną kieszeń-powiedziała z uśmiechem na ustach
-Ta?! Byłaś już tam?
-No ba! Z trzy razy jak się nie mylę.
-To super opowiesz mi o okolicy, bo ja osobiście będę w tym miejscu pierwszy raz
- Oczywiście!

Będę Polsatem i skończę. =D Mam nadzieje, że błędów nie ma a jeśli tak owe zobaczycie proszę o powiadomienie w komęrarzu. Następny rozdział w czwartek a narazie cześć i nara zjecie sobie komara! XD

Bniada:׆


"Życie nie zawsze jest czarno-białe"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz