Rozdział 2

1.4K 93 4
                                    

*Perspektywa Maćka*
Eh czas porzygować się na wyjazd. Jutro o 7.00 Przyjeżdża autokar na parking przed ratuszem i dokładnie na tą godzinę będę. Zaczoąłem się pakować, do wielkiej torby wrzuciłem ciuchy, szampon i mydło a do mniejszej laptopa, lustrzankę i ładowarkę od laptopa i komórki. Telefon brałem do autokaru razem ze słuchawkami. Wszedłem jeszcze na "Deseczki Rembola" i napisałem, że będę wrzucać zdjęcia z obozu i wylogowałem się z facebooka. Poczym mama mnie zawołała na obiad. Po zjedzonym posiłku sprawdziłem facebooka, deski życzyły mi udanego urlopiku, kochane deski. Musze jeszcze napisać do Jasika żeby do mnie niedzwonił, bo na sto procent będę zajęty i idę spać.

*Perspektywa Dominiki*
Obudził mnie krzyk Nikodema. Ja go kiedyś uduśże, plus jest taki, że będę go miała na dwa tygodnie z głowy. Mam taką cichą nadzieje, że będę miała miłą współlokatorkę. Musze zacząć się pakować na wyjazd, mam być na parkingu jutro o godzinie 5.00 Wtedy mam autokar ze Szczecina, ponoć ma z nami jechać jeszcze Bydgoszcz, ale ja w to nie wnikam. Spakuje dwie torby, jedną z ciuchami a drugą ze sprzętem, jestem na czwartej nocy w fnafie 3, przez te dwa tygodnie mogę stać się tak strachliwa, że będę się bać wszystkiego. Laptopa i słuchawki biorę ze sobą, do większej torby wpakowałam kilkanaście bluzek, moje ulubione dresy i kilka par jeansów natomiast do mniejszej wpakowałam ładowarkę od telefonu i laptopa oraz aparat. Eh musze jeszcze pogadać z Sandrą i mam spokój jak na ten dzień, w trymigach złapałam telefon i zadzwoniłam: ·-Hejka!-Powiedziałam zaraz po tym jak odebrała
-Cześć! Wiesz, że będę tęsknić?
-Wiem, wiem. Obiecuje, że będę dzwonić codziennie wieczorkiem.
-No ja mam nadzieje.
-Obiecuje ci też, że ci cośik przywiozę.
-Spoko
-Dobra musze kończyć, ponieważ zostało mi jeszcze trochę do pakowania, ale obiecuje, że napisze do ciebie jak tylko dojadę
-A tak Wogule to gdzie jedziesz?
-Bodajże do Zakopanego
- Aa, ale czad! Przywieź mi jakieś zdjęcia.
-Spoko, no to narazie
-Pa!
Eh musze się do pakować i mam tak zwany haj laif aż do osiemnastej, bo potem idę już spać, ponieważ musze wstać o drugiej żeby zdążyć na autokar, który będzie w Szczecinie a to aż trzy godziny drogi. Ponoć mamy tam dojechać około godziny trzynastej, potem mamy godzinę na rozpakowanie się i obiad następnie mamy czas wolny aż do wieczora na zwiedzanie. Mam nadzieje, że będzie fajnie. No dobra idę na obiad, potem odświeżyć się, pożegnać się z dziatkami i oficjalnie idę spać.

Mam nadzieje, że opowiadanie was wciągnie i zostaniecie tu na dłużej. Wyznając zasadę czytasz=komętujesz żegnam się z wami serdecznie Dobranoc!!!;)


"Życie nie zawsze jest czarno-białe"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz