Rozdział 2- Wyjaśnienia

936 30 0
                                    

Harry Potter został w komnatach mistrza eliksirów, który parę razy w nocy wchodził, i patrzył czy wszystko w porządku.  Oczywiście nałożył zaklęcie które miało go obudzić gdyby coś się wydarzyło. Wybraniec raz się przebudził w środku nocy, wypił eliksiry które podał mu nauczyciel i poszedł ponownie spać. Zbudziło ich pukanie w drzwi, właściwie to walenie w drzwi. Po chwili otworzył mu drzwi Snape.
-Draco....myślałem że przyjdziesz trochę później.....a nie o 6 rano!- Powiedział na przywitanie Snape prawie krzycząc.
-Hah przepraszam wujku. Mogę wejść? -odpowiedział lekko śmiejąc się.
-Skoro już mnie obudziłeś, to wchodź.
Po chwili do salonu wszedł Harry przecierając oczy i ziewając.
-Draco? Ty tak waliłeś?- Spytał ze zdziwieniem.
-Oj tam zaraz waliłem. Ja pukałem.- Mówiąc to wyszczerzył swoje białe jak śnieg zęby.
-Taa...ciekawe jakby w twoim wykonaniu wyglądało nawalanie w drzwi.
-Nie chcesz wiedzieć.
-Pewnie nie.
-Ja wychodzę, mam do załatwienia sprawy. Gdybyś coś potrzebował, będę wieczorem.- Zwrócił się do Harrego.
-Jasne, do wieczora.
Po chwili mistrz eliksirów wyszedł.
-No dobra to co mamy dziś do zrobienia?
-Musimy pomóc w odbudowie. Ja pójdę do McGonagall a ty leć na dziedziniec. Ktoś wczoraj pytał o mnie?
-Niestety. Ron i Hermiona. Oni są zawsze tacy upierdliwi?
-Co mówili?
-No wiesz....próbowali się dowiedzieć gdzie jesteś. I tak dalej.
-Co powiedziałeś?
-Że zakazałeś mówić, że jesteś bardzo zmęczony, i chcesz odpocząć.
-I tyle? To wystarczyło? -Spytał głęboko zdziwiony Harry.
-No coś ty. Nie żartuj sobie. Godzinę chyba z nimi gadałem. Odpuścić nie chcieli. Jakiś koszmar. Oni tak zawsze?
-Tak.
-To przecież straszne.
-Draco, ty jesteś moim przyjacielem, ale oni też.
-Wiem, wiem. Nie przeszkadza mi to....już
-Dobra idziemy, widzimy się  potem, pa.
-Na razie.
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Harry z Draco rozeszli się, każdy poszedł w swoją stronę. Draco na dziedziniec,  natomiast Harry na spotkanie z swoimi przyjaciółmi, i do McGonagall.

-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
                                                                                Perspektywa Draco

Draco właśnie wchodził na dziedziniec, gdy usłyszał za swoimi plecami dwa głosy. 

- Malfoy! Gadaj co zrobiłeś Harremu?- Odezwała się jako pierwsza Hermiona.
-Nic mu nie zrobiłem -Próbował się spokojnie bronić Draco.
-Ta, bo tobie można wierzyć! Gdzie jest Harry?! I Co mu zrobiłeś?! -Wybuchnął Ronald.
-Czemu niby uważacie że coś mu zrobiłem?-  Draco próbował jak najspokojniej z nimi porozmawiać i się uspokoić, żeby nie zacząć miotać w nich zaklęciami.
-Bo...bo...Bo jesteś Śmierciożercą!!!! -Wykrzyczał Ron tak głośno że chyba było słychać na Wieży Astronomicznej.
-Głośniej krzycz. Jeszcze w Dziurawym Kotle nie usłyszeli. -Zakpił Draco.
Gdybym nim był na prawdę to już byś leżał martwy.
-Ronald, uspokój się. Draco, czy wiesz gdzie jest nasz przyjaciel? -Powiedziała Hermiona najmilej jak tylko potrafiła.
Draco spojrzał na nią oceniającym wzrokiem po czym powiedział tylko
-To jest także i mój przyjaciel, i nic mu nie zrobiłem, powiedziałem wam to co musicie wiedzieć. Jeżeli będzie chciał to sam wam powie. A teraz jest u McGonagall.
-Ta...twój przyjaciel, ile razy go zabić próbowałeś, co?! Ile razy go wyzywałeś !? Zapomniałeś już?!! - Ron krzyczał najgłośniej jak umiał.
-Żebyś się Weasley nie zdziwił.
-Ronaldzie Weasley! Masz w tej chwili przestać! - Krzyknęła na niego równie głośno co on, uciszając go. Czym zdobyła uznanie Malfoya.
-Dzięki, Granger. Jak już mówiłem nic mu nie jest. Po prostu był zmęczony i chciał odpocząć. Na prawdę muszę już iść. Miałem pomóc w odbudowie dziedzińca.
-Jasne, wierzę ci. Przepraszam. Później znajdziemy Harrego.
-Sam was znajdzie. Pa Granger.- Mówiąc to odwrócił się i szybkim, dostojnym krokiem, jak na Malfoya przystało odszedł.
-CO?! Jak to? Ty mu wierzysz? Przecież to Fretka! Jej nie można ufać! -Zaczął swoje znowu Ron.
-Oh, no na prawdę Ron! Mógłbyś raz się zachować.
-Zachować?! Hermiona? Serio?! Czemu stoisz po stronie Fretki?!!
-Bo z jakiegoś powodu Harry mu ufa. Nie powiedział nam czegoś. Jak nas znajdzie to nam wyjaśni, a teraz chodź.

------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------


                                                                        Perspektywa Harrego

Harry właśnie wracał z gabinetu McGonagall, ustalili parę rzeczy, i uznali że najlepiej będzie jeśli dziś wszyscy się spakują i wrócą do domów. Harry i cała reszta zostaną i pomogą. McGonagall wróciła do swoich obowiązków, natomiast Harry postanowił poszukać Rona i Hermiony. W końcu należą im się jakieś wyjaśnienia. Przyjaźnią się a tu nagle dowiadują się że Draco Malfoy jest jego przyjacielem, podobnie jak parę innych osób. Do tego jest jakimś przyszłym królem. A Snape jest czymś w rodzaju jego takiego opiekuna. I w lochach, w komnatach Snape ma swój pokój. No można mieć mętlik w głowie i to niezły. Więc z ciężkim sercem, udał się do wieży Gryffindoru. 

-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

                                                                         W Wieży Gryffindoru

Po drodze nie spotkał Rona ani Hermiony. W wieży natomiast w salonie przy kominku siedział Neville.
- Hej, Neville.
-O Hej Harry, co słychać?
-Nie widziałeś nigdzie przypadkiem Rona i Hermiony?
-Rano, chyba cię szukali.
-Mówili coś konkretnego?
-Że chcą z tobą porozmawiać. Słyszałem że zostałeś królem, to prawda?
-Ech...Tak Neville. To prawda. Ale skąd ty to wiesz?
-A....wiesz....znasz Rona...gdy się dowiedział dosyć głośno krzyczał, wtedy z Hermioną byli w Wieży. Prawdopodobnie już wszyscy o tym wiedzą. Gratulację, w każdym razie.
-Dzięki, pewnie i tak by się wydało prędzej czy później. A ty się jeszcze nie pakujesz?
-Już jestem spakowany. Wolę się pakować jak nikogo nie ma. Podobno też przyjaźnisz się z niektórymi ślizgonami, w tym z Malfoyem.
-Przeszkadza ci to?
-Nie. Tylko nie wiem czy to prawda.
-Prawda.
-Oh...cóż....skoro ty się z nimi dogadujesz to może znaczy że nie są tacy źli.
-Tak, to prawda. Dziękuje że się ode mnie nie odwracasz.
-Tak, teraz pewnie niektórzy mogą uznać cię za zdrajcę.
- Pewnie tak. Głównie osoby z Gryffindoru.
W tym momencie przez portret Grubej Damy weszli Ron i Hermiona, od razu po wejściu zobaczyli Harrego i do niego podeszli.
- To ja was zostawię, powodzenia Harry.- Odezwał się Neville.
-Dzięki Nevill.
Kiedy Neville wyszedł dwójka jego przyjaciół usiadła naprzeciwko niego na drugiej kanapie. Patrzyli na siebie, oni czekali co Harry powie, a on nie wiedział kompletnie jak zacząć rozmowę.
Po dłuższej chwili takiej ciszy odezwała się Hermiona.
- Harry.... wiesz że kochamy cię, i że jesteś naszym przyjacielem? Nie Harry Potter- Chłopiec który przeżył, tylko ty?  Dla nas jesteś po prostu Harry.
- Tak, wiem Hermiono.
- I wiesz że możesz nam wszystko powiedzieć?  Zawsze będziemy z tobą.
- Nawet jeśli przyjaźnie się z ślizgonami?
- Tak. Prawda Ron?
- Nie rozumiem czemu zadajesz się z tymi....tymi... śmierciojadami.  Ale chciałbym się dowiedzieć. Jesteśmy przyjaciółmi, stary.
-  Przepraszam was że dowiadujecie się wszystkiego dopiero teraz. Na pewno macie wiele pytań. Możecie je zadać.
-O co chodzi z Malfoyem? -Pierwsze pytanie padło ze strony Rona.
-Draco jest moim przyjacielem od 3 klasy
-A to że Snape jest twoim opiekunem?
-Snape...Snape pewnego dnia w wakacje po drugiej klasie przybył na Privet Drive, został powiadomiony przez Arabelle Figg, że nie widziała mnie od dawna, i prosi o sprawdzenie czy nic się nie stało.....-Zaczął swoją opowieść......


-




Harry Potter Jako Król NekromantówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz