Rozdział 11- Zeznania Severusa Snape

343 14 0
                                    

Gdy Harry wyszedł i zamknął za sobą drzwi Amelia zjechała na fotelu i zamknęła oczy.
-Amelio? Wszystko w porządku?- Zapytał Severus.
Urzędniczka od razu nie odpowiedziała, zamiast tego zaczęła głośno i nerwowo oddychać.
-Bones?- Powtórzył Severus.
-Wybacz, po prostu to jest straszne, w całym swoim życiu nie słyszałam takiej dramatycznej historii.- Odpowiedziała po chwili poprawiając się w fotelu.
-Widok, kiedy go znalazłem też nie był piękny.- Powiedział swoim zwykłym zimnym tonem.
-To było w wakacje po 1 klasie?
-Tak. Dostałem list od Arabelli Figg, chyba w połowie lipca.
-Często dostawałeś listy od pani Figg?
-Na samym początku raz czy dwa razy w miesiącu, czym chłopiec był starszy były one częstsze i dłuższe.
-Jak to się zaczęło?
-W dniu, gdy Albus Dumbledore zostawił dziecko pod drzwiami Durslyów, ja poszedłem do Arabelli. Opowiedziałem jej wszystko, co się stało i poprosiłem by miała oko na Pottera. Od tamtego czasu pisała do mnie.
-Dlaczego do niej poszedłeś? Nie ufałeś dyrektorowi?
-Ufałem. Ale, znałem Petunię gdy byłem dzieckiem. Nie potrafiłem uwierzyć żeby ta kobieta mogła dobrze wychować dziecko.
-Dlaczego? Miała syna.
-Petunia nienawidziła wszystkiego magicznego, samo słowo magia było dla niej czymś obrzydliwym. Dochodził do tego jeszcze fakt, że McGonagall obserwowała ich przez cały dzień. Nie była w stanie powiedzieć nic dobrego o tej rodzinie.
-Marcus będzie miał opisane szczegółowe obrażenia ale możesz tak przybliżyć trochę w jakim był stanie gdy go znalazłeś?
-Widok nawet dla mnie był przerażający. Gdy już zostałem wpuszczony do domu, co trwało parę minut, poszedłem do pomieszczenia gdzie wskazano mi że mieszka Potter. Była to komórka pod schodami. W drzwiach była mocna kłódka z łańcuchami, niżej klapa jak dla kota. Unieruchomiłem Dursleyów, wszedłem do pomieszczenia i gdy zobaczyłem dziecko leżące w wielkiej kałuży własnej krwi, powiadomiłem patronusem Minewrę i znalazłem się szybko przy chłopcu. Ledwie oddychał, puls był prawie niewyczuwalny, ledwie udało mi się go wyczuć. Cały był w krwi, wszędzie miał siniaki, całe ciało było pokiereszowane. Wyglądał jakby spędził parę miesięcy u Czarnego Pana w lochach a nie, 2 tygodnie u swojej rodziny. Był straszliwie wychudzony, miał wysoką gorączkę oraz wiele złamań. Był strasznie osłabiony. Z nosa i ust leciała krew. Miał wbity nóż w brzuch a z rany sączyła się krew. Miał też na szyi ranę, przypominało to jakby ktoś założył mu na szyję kolczastą obroże. Zabrałem go stamtąd do mojego domu, wcześniej unieruchomiłem mugoli i wysłałem patronusa do McGonagall żeby ich pilnowała. Gdy byłem u siebie w domu, zrzuciłem wszystko co leżało na stole i położyłem chłopaka na nim, a następnie skontaktowałem się z Marcusem. 
-Powiedziałeś obrożę?
-Tak, założyli mu obrożę i przywiązali do budy i traktowali jak psa, i to dosłownie.
-Merlinie....- Sapnęła przerażona Amelia.
-Harry, wracał do nich mimo wszystko, prawda?- Po chwili zaczęła dalej pytać.
-Wyglądało to tak że gdy kończył się rok szkolny Durslyowie  odbierali go z stacji i w połowie drogi go zostawiali, a następnie ja go odbierałem i razem wracaliśmy do domu. Z dwa tygodnie przed rozpoczęciem roku odstawiałem go na Privet Drive.
-I Albus ani nikt się nigdy nie domyślił?
-Nie. Na szczęście. 
-Z tego co widziałam w dokumentach, byłeś jego opiekunem prawnie, prawda?
-Jestem cały czas. Podpisałem dokumenty tydzień później jak go zabrałem stamtąd. Z pomocą Minerwy i jej starej znajomej która pracowała w ministerstwie udało nam się to w ten sposób zrobić żeby to ukryć.
-Widziałam w dokumentach że przy nazwisku Harrego jest też twoje nazwisko w nawiasie, czy to oznacza że go adoptowałeś?
-Tak, adoptowałem go z tą różnicą że nie chciałem żeby nie miał swojego nazwiska, i żeby miał jakiś wybór. Ma prawa do nazwiska Snape i wszystkiego co się z tym wiąże. 
-Jest twoim dziedzicem?
-Tak. Jest tak samo Potter jak Snape.
-Rozumiem.
-Jaki był Harry, gdy go zabrałeś?
-Gdy się obudził z fizycznego punktu było nie najgorzej. Był bardzo wychudzony, słaby, bardzo dużo spał. Nie miał na nic siły. Nie chciał jeść, uważał że musi zasłużyć na jedzenie. I że nic mu się nie należy. Kości się zrosły, siniaki i wszystkie rany coraz lepiej goiły. Musiałem go odżywić porządnie. Dostawał regularnie eliksiry i maści. Psychicznie natomiast było milion razy gorzej. Było gorzej niż tragicznie. Przy każdym dotyku wzdrygał się, gdy podniosłem głos chował za meblami. Uważał że nie wolno mu dotykać mebli, ludzi nie może dotykać bo jest zbyt obrzydliwy, miał co noc koszmary. Nie będę wszystkiego opowiadał bo i tak Marcus ma pełną i szczegółowy raport.
-Tak, już zaczęłam go czytać.
-Na jakim etapie jesteś?
-Na początku. Natknęłam się na informację o atakach. Często je miewał?
-Na początku tak, ale z miesiąca na miesiąc było już nieco lepiej. Wszystko jest na pewno opisane w raporcie.
-Pewnie. Czyli nie był w najlepszym stanie?-Dopytywała Amelia.
-Było źle. Bardzo. Gorzej niż tragicznie.
-Kiedy poszedłeś do mugolskiego psychologa?
-Po 4 miesiącach odkąd Harry zamieszkał ze mną. Uznałem że taka pomoc mu zrobi lepiej.
-Rozumiem. Znałeś Petunię w czasach dzieciństwa, a czy miałeś okazję poznać jej męża?
-Nie. Dursleya poznałem gdy zabrałem Pottera. Nie chciał mnie wpuścić do środka. Próbował mi przed nosem zamknąć drzwi. Był agresywny i się awanturował. Gdy już udało mi się wejść wciąż krzyczał.
-Chciałabym wrócić na chwilę do tego dnia, kiedy Wuj Harrego próbował go zgwałcić. Mógłbyś mi opowiedzieć co tam się stało?
-Tego dnia miałem przyjść odebrać Pottera.
-Z polecenia Dumbledora?
-Nie. Był początek wakacji, chciałem go zabrać do domu. Gdy już Petunia łaskawie mnie wpuściła, za pomocą zaklęcia znalazłem Pottera w piwnicy.- Severus zamknął oczy na chwilę i gdy się uspokoił mówił dalej.
-Był przykuty do biurka, na szyi była obroża kolczasta do której był przywiązana smycz. Przez to nie mógł ruszać głową, ale i bez ruszania nią, obroża wbijała mu się w szyję. Obroża była zakrwawiona, miał rany głębokie na szyi. Jego wuj nie zauważył że wszedłem. Rozbierał siebie i Harrego. Chłopiec strasznie krzyczał i płakał. Błagał Dursleya by go puścił. Krzyczał że już nie będzie i będzie grzeczny. Wuj go mocno bił, po czym rozbierając siebie powiedział: Będziesz żałował dnia w którym przekroczyłeś próg tego domu, ty niewdzięczny dziwaku. Rozebrał jego i chciał wtargnąć w jego kruche ciało. Nie zrobił tego bo cię ocknąłem z szoku i odsunąłem go od niego. Gdy już zabrałem go do domu i podałem eliksiry cały się trząsł, był przerażony. Uspokojenie go zajęło mi z 3 dobre godziny. Po tym 3 godzinach płaczu i wszystkiego zasnął. 
-Czemu wcześniej nie zareagowałeś?
-Byłem w szoku, zamurowało mnie.
-No tak- Powiedziała Amelia Bones po czym zadała jeszcze parę pytań Severusowi. Gdy uznała że wie już wszystko podziękowała mu a on wyszedł na korytarz.

 

Harry Potter Jako Król NekromantówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz