Rozdział 32 - Kim jest Arlena?

171 14 2
                                    

Harry po paru dniach czuł się nieco lepiej. Mimo to wciąż ograniczał się do odpoczywania w domu. W tym czasie w jego królestwie był niezły chaos. Arlena coraz częściej robiła straszne i prze potworne rzeczy. Ludzie w mieście byli bardzo przerażeni. Nie tylko w mieście. Wiadomości o czynach Arleny docierały także do innych królestw. Władcy oraz ich dzieci byli załamani i nie wiedzieli co robić. Wszyscy widzieli, że dzieję się coś złego. I tym złem, tym razem była Arlena. Nikt jednak nie miał za złe przyszłemu królowi Ardei brak jakichkolwiek działań. Zresztą, co on mógł zrobić? Miał 17 lat. Pokonał najpotężniejszego czarnoksiężnika ostatniej dekady. Wszyscy wiedzieli, że Harry potrzebuje czasu by dojść do siebie. Nie mogli oczekiwać, że chłopiec, który wciąż był dzieckiem coś z tym zrobi. To dorośli powinni byli się tym zająć i rozwiązać ten problem. Jednak, oni nie wiedzieli co zrobić. Na spotkaniach królów, które co jakiś czas były, nikt nie był w stanie nic ustalić. Nie mieli pomysłu nawet co tu zrobić. Arlena była królową. Przecież nie mogli jej zabić. Zmienić jej się nie dało. Nigdy nie była jakaś sympatyczna i miła. Jednak, nie można było o niej powiedzieć, że była potworem. Teraz już, jednak to słowo "potwór" było najczęstsze. W Ardei jednak była osoba, której los królestwa interesował równie mocno co księcia Pottera. Talos Walter był powiedzieć zaniepokojony to niedopowiedzenie. Próbował znaleźć sposób by powstrzymać królową, jednak, bez skutku. Kobieta musiałaby zniknąć by jej rządy się skończyły. A, to było nie możliwe, chyba że umrze. Żadne prawo nie regulowało działań władcy danego królestwa. Nie mogli zrobić zupełnie nic. Przez pewien czas miał nadzieję, że być może, dałoby ją podczas pojedynku usunąć z tronu. Niestety, nie było nawet komu podjąć się tego zadania. Nikt nie chciał jej zaatakować.

Dzisiaj jednak, Talos podjął kolejną próbę. W ich mieście na jego skraju, przy lesie w niewielkim domku mieszkał pewien człowiek. Ludzie nazywali go czarnoksiężnikiem. Bali się go. Uważali, że jest niebezpieczny, a nawet że w końcu ich zabiję. Harry, który miał kiedyś okazję go poznać, stwierdził, że to tylko głupie plotki i nie ma w tym żadnej prawdy. Jako jeden z niewielu wierzył w dobre intencje Irvina. Wróćmy jednak do naszego spotkania w Ardei. Na owe spotkanie przybyło parę osób, dla których to co się działo miało ogromne znaczenie. Książe Wampirów - Seth Bovey, Aebalar Bowen - Książe Elfów, wraz z swoim bratem, który był także księciem i półelfem - Wilnan Bowen.
Irvin Mulberry - Czarnoksiężnik, oraz szef mafii Grey Angel Association w Ardei - Chias Ahrtannil. Mafia ta, jednak nie była zła. Nie do końca. Nie byli ani całkiem źli, ani całkiem dobrzy. Zależało to wszystko dla kogo. Chias i jego mafia potrafili kogoś zabić. Mogli być równie niebezpieczni i groźni co śmierciożercy. Jednak bardzo rzadko kogoś mordowali. Potrafili odszukać daną osobę, która np. zagineła wiele lat temu. Robili wiele różnych rzeczy dla mieszkańców Ardei. Kiedy widzieli u kogoś w domu przemoc rodzinną lub dużą biedę natychmiast pomagali. Przez całe panowanie królowej Arleny, raczej nie mieli z nią dobrych kontaktów. Przyszła do nich kilka razy w ostatnim czasie z prośbą o zamordowanie 3 osób. Jej prośba nie została spełniona. Szef mafii nie miał zamiaru zabijać ludzi bez powodu. Też nie chciał zabijać. Ani on, ani jego kompania. Jednak, ta wiadomość wyszła na jaw i szef został okrzyknięty mianem mordercy.

-Cieszę się, że udało się wam przyjść. - powiedział Talos siedząc pod drzewem. Wszyscy spotkali się za lasem, na wzgórzu. Nikt tam nigdy nie chodził i ciężko było kogoś spotkać. Także mała szansa, że ktoś podsłucha ich rozmowę.
-Już dawno temu powinniśmy się spotkać w tym towarzystwie. - powiedział Seth. Miał, tak jak reszta książąt około 17 lat.
-Tak, zdecydowanie. - dodał Chias.
-Irvin, czy może udało ci się znaleźć to o czym rozmawialiśmy? - zapytał Talos "Czarnoksiężnika".
-Cóż...- zaczął powoli Irvin. - To zależy.
-Nie lubię jak tak mówisz. - powiedział spokojnie Aebalar. - To zawsze oznacza, że coś jest nie tak.
-Oczywiście, sprawdziłem to o co mnie prosiłeś, Talosie. Jednak, nie znalazłem nic co mogłoby potwierdzić twoje obawy. Sam przyznałeś, że nie ma więcej biżuterii niż ta którą nosi na sobie.
-Czyli jakiś mroczny artefakt odpada? - dopytał Chias.
-Odpada. Mówiłeś, jednak, że parę dni przed bitwą o Hogwart ktoś ją odwiedził.
-Tak, ale nie wiem kto to był. Miał na sobie czarną pelerynę i kaptur na głowie. Był wysoki i odzywał się tylko kiedy był sam z Arleną. Widziałem z oddali, że coś jej wręczył.
-I wtedy właśnie zobaczyłeś rękę Lorda Voldemorta. - dokończył Seth.
-Nie wiemy, czy to był on.
-Raczej wiemy. - powiedział Irvis.
-Jak to? - zdziwił się Wilnan. Brat Aebalara.
-Mam pewne podejrzenia. Ale, żeby się upewnić potrzebny mi będzie Harry. - powiedział tajemniczo Irvis.
-Po co ci Harry? - zapytał podejrzliwie Seth.

-Bariera została naruszona 3 tygodnie temu, prawda?
-Tak. Ale, prawdopodobnie był to Harry. - powiedział Talos.
-Lub ktoś kto też mógł przejść przez barierę. - powiedział Irvis.
-O czym wy mówicie? - zapytał Chias nic nie rozumiejąc.
-3 tygodnie temu, bariera nad Ardeia została naruszona. Strażnicy to sprawdzili i okazało się, że ktoś wszedł na teren miasta spoza naszej krainy. - wytłumaczył Talos.
-I myślicie, że co? Że Harry tu był? Przecież go nie było w tym okresie. - zauważył Wilnan.
-I właśnie to chce powiedzieć. To nie mógł być Harry. Tylko Czarny Pan. - powiedział Irvin.
-Nie przeszedłby przecież przez barierę. - stwierdził zirytowany Aebalar.
-Czyja magia była dodana do bariery? - zapytał Irvis.
-Harrego. - powiedział Talos.
-A za pomocą czyjej krwi Voldemort się odrodził? - zadał kolejne pytanie Czarnoksiężnik.
-No, Harrego. - powiedział Talos, nagle zdając sobie sprawę do czego dążył Irvin.
-No właśnie. - zakończył Irvin.
-Zaraz, zaraz. - zaczął mówić Seth, wstając z kamienia, na którym siedział. - Chcecie mi powiedzieć, że Lord Voldemort był w Ardei i nikt nawet nie zauważył? - zapytał zdenerwowany.
-Nie. Przecież Talos go widział, jak rozmawiał z Arleną. - stwierdził Wilnan.
-Nie widziałem! - zaprotestował natychmiast mężczyzna.
-Tylko widziałeś kogoś w czarnej szacie. Wysokiego. Miał białą i kościstą dłoń. Czerwone oczy. Na pewno to był jakiś kupiec. - zakpił Irvin.
-Myślę, że musimy założyć, że to był Voldemort.
-A, ja wciąż nie wiem do czego ci potrzebny Harry. - stwierdził Chias drapiąc się po głowie.
-Mam podejrzenia co do ofiarowanego podarunku, i co do znajomości Czarnego Pana z Arleną. - powiedział Irvin.


Harry Potter Jako Król NekromantówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz