Rozdział 34 - Powrót Czarnego Pana

146 14 6
                                    

Severus wraz z drugim mężczyzną weszli na teren szkoły.
-Jak wyglądam? - po raz setny zadał pytanie mężczyzna.
-Bardzo dobrze, jak na kogoś martwego. - zażartował nauczyciel.
W końcu dotarli do gabinetu Minerwy. Severus zapukał i po chwili wszedł do środka zostawiając za drzwiami Elphinstona.

-O, Sev, a co tu robisz?
-A, tak wpadłem do ciebie, co słychać? - zapytał.
Dla nowej dyrektorki nie było w tym nic dziwnego. Ta dwójka profesorów od zawsze się przyjaźniła. Czasami sama wpadała do niego w odwiedziny, a czasami to on wpadał do niej. W weekendy, kiedy nie było zajęć, czasami napili się szkockiej. Mężczyzna zauważył, że kobieta coś trzymała w kartonie.
-Pakujesz się?
-Nie. Przenosiłam tu swoje rzeczy. Przy okazji znalazłam kilka rzeczy.
-Kto to? - zapytał Severus podnosząc zdjęcie w ramce na którym był mąż Minerwy. Mimo że mężczyzna wiedział kto jest na zdjęciu, i tak postanowił o to zapytać.
-Mój mąż. Znaczy...były mąż. Tyle lat minęło, a ja wciąż mówię o nim tak jakby żył. - powiedziała z smutkiem kobieta.
-Nigdy nie pogodziłaś się z jego stratą? - zapytał Severus.
-Nie. Wiesz, nigdy nie znaleziono jego ciała. Może przez to...ja jakoś nie przyzwyczaiłam się, że on nie żyję.
-Rozumiem. Wiesz, myślę, że mam dla ciebie niespodziankę, która cię ucieszy. - powiedział tajemniczo mężczyzna, odkładając zdjęcie.
-Jaką niespodziankę? - zdziwiła się dyrektorka. - Severus? - zapytała widząc, że jej przyjaciel idzie w stronę drzwi. Już po chwili, zamiast Severusa miała kogoś innego przed sobą. Natychmiast zbladła i usiadła na krześle, które stało za nią.
-Nie....To niemożliwe. - szepnęła.
-Kochanie, to ja. - powiedział mężczyzna podchodząc do kobiety.
Kobieta dotknęła swoją dłonią jego policzka.
-Ale...jak to? Przecież... - niedowierzała nauczycielka.
-Ciii, już jestem. Kochanie, myślałem, że cię już nie zobaczę. - wyszeptał do niej.
Kobieta na początku była przekonana, że to jakiś żart. Teraz jednak, kiedy patrzyła mężczyźnie głęboko w oczy, kiedy słyszała jego głos i czuła jego ciepłą dłoń na swoim policzku - wiedziała. To był naprawdę jej mąż. Kiedy zdała sobie z tego sprawę, rzuciła się na niego.
-Ale...nie rozumiem...co się stało? - zapytała, kiedy go już wyściskała i wycałowała.
-To długa historia. - powiedział Severus który stał kawałek dalej. Kiedy wszyscy usiedli, Severus zaczął opowiadać całą historię.

W tym czasie gdzieś daleko w zupełnie innej rzeczywistości zdarzył się cud. Chociaż...raczej nie był on zbyt pozytywny w przeciwieństwie do tego co działo się w Hogwarcie. Otóż musicie wiedzieć, że istniał świat zwany Mroczny Krąg. Tam właśnie żył a właściwie nie żył Merlin wraz z Śmiercią. Do tzw. więzienia przybywały duszę zmarłych ludzi, którzy za życia nie podejmowali zbyt dobrych decyzji ani dla siebie, ani dla innych ludzi. Kilka dni po pokonaniu Czarnego Pana zdarzyła się rzecz przedziwna. Otóż w jednym z lochu, tak to nazwijmy pojawił się Czarnoksiężnik. Mimo tego, iż nie posiadał duszy, mimo tego, że z jego ciała nic nie zostało i zamienił się w proch. Jednak, co dziwne miał postać materialną i nie wyglądał jak Lord Voldemort, ale jak Tom Marvolo Riddle. Mało tego, nie tylko wyglądał inaczej, ale także zachowywał się inaczej. Nie chciał nic mówić. Co było dziwne, odczuwał głód. Strażnicy, którzy także tam byli, dawali mu codziennie jedzenie, jednak on nie chciał jeść. Znaczy jadł, ale niechętnie. Cała ta sytuacja była dziwna. Strażnicy próbowali wywołać u Riddla jakąś reakcję. Wyzywali go, kpili z niego, w pewnym momencie nawet zaczęli go szturchać. Jednak, kiedy to też nie przyniosło żadnego skutku, Merlin kazał przestać. Tom nie mówił nic nawet wtedy, kiedy strażnicy drwili z niego, że uczeń Hogwartu go pokonał. Zero reakcji. Jednak, Merlin zauważył coś...W wzroku Toma było widać coś co można było określić mianem poczucia winy. Nie można było o nim powiedzieć, że był pogrążony w nienawiści. Raczej...wyglądał jak ktoś kogo gryzie poczucie winy. Jednak, dzisiejszego wieczora, stało się coś bardzo dziwnego. Merlin przechodząc obok celi Toma, kiedy był już po drugiej stronie korytarza usłyszał szept.
-Tak strasznie się czuję. Byłem taki głupi. Nie rozumiem, jak mogłem dokonać takich strasznych rzeczy. Harry Potterze, gdziekolwiek jesteś, wybacz mi. Błagam. Wybacz mi. Wybacz chociaż nie zasługuje na wybaczenie. Tak strasznie cierpię. Zasłużyłem na to. - mówił płacząc Tom.
Merlin był zaskoczony. To było szczere. Nawet, dla samego Merlina ta cała sytuacja była przedziwna. Nie mógł w żaden sposób sensownie tego wytłumaczyć. Żeby chociaż Tom nie był cielesny, był zjawą lub duchem. Na początku myślał, że może to jego wspomnienie tylko. Jednak, szybko okazało się, że to nie było wspomnienie. To był Lord Voldemort. Młodszy i wyglądał jak Riddle. Miał wiedzę oraz świadomość wszystkich wydarzeń. Nikt niestety nie rozumiał co się stało. A, miało być jeszcze dziwniej. Otóż słowa, które Tom wypowiadał właśnie, jakimś cudem uformowały się na kartce, której nie widział. Całość zmieniła się w list i zniknął. Chwilę później zobaczył ten list....Harry Potter.

Młody czarodziej był właśnie w domu i oglądał film na swoim laptopie, kiedy to obok niego pojawił się dziwny list. Harry zatrzymał list i przyjrzał się kopercie. Była czarna jak węgiel. Czarodziej się zdziwił. Nie miał pojęcia ani skąd list się tu wziął ani od kogo. Wziął go do ręki i po chwili otworzył. Spodziewał się jakiegoś listu, jednak zamiast tego wyciągnął dziwną kartkę. Rozłożył ją i zaczął czytać:

Tak strasznie się czuję. Byłem taki głupi. Nie rozumiem, jak mogłem dokonać tak strasznych rzeczy. Harry Potterze, gdziekolwiek jesteś, wybacz mi. Błagam. Wybacz mi. Wybacz chociaż nie zasługuje na wybaczenie. Tak strasznie cierpię. Zasłużyłem na to.

Tom Marvolo Riddle, Mroczny Krąg

Harry patrzył na krótki list w szoku. Uznałby, że zwariował, gdyby nie informacja skąd jest list. Od razu się ubrał i postanowił odwiedzić Merlina. Żeby to zrobić był tylko jeden sposób.
-Mortavius!!
Po chwili przed Harrym pojawiła się...śmierć, dosłownie.
W związku z tym, że chłopak pokonał Czarnoksiężnika, został Panem Śmierci. Mógł więc sobie wpadać do Merlina raz na jakiś czas.
-Możesz mnie zabrać do Merlina? - zapytał.
Mortavius pokiwał jedynie głową. Wyciągnął swoją białą, kościstą dłoń i zaczekał aż chłopak jej dotknie. Po chwili byli już w Mrocznym Kręgu. 

Harry Potter Jako Król NekromantówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz