Rozdział 27 - Wyrok

236 24 2
                                    

Wszyscy siedzieli i przez pół godziny rozmawiali pijąc kawę. Później wrócili do Ministerstwa na ostatnią część procesu. Państwo Sow zostali jeszcze trochę i przyszli do Ministerstwa nieco później. Kiedy dwójka czarodziejów szła i byli już przy budynku Ministerstwa, Harry się zachwiał i upadłby, gdyby, Severus nie złapał go za ramię.
-Co ci jest? - zapytał mężczyzna pomagając usiąść chłopakowi na murku.
-Słabo mi i duszno. - odpowiedział blady czarodziej.
-Spokojnie. Oddychaj. Wdech i wydech. Lepiej?
-Tak. Możemy już wracać na salę.
-Nie musimy. Nie musisz tam iść. Możesz tu poczekać lub na korytarzu. - powiedział po raz kolejny nauczyciel.
-Nie. - zaczął protestować Gryfon. - Nie dam im tej satysfakcji. Dam radę. To już końcówka, wytrzymałem tyle to dam radę do końca. - powiedział twardo i stanowczo.
Severus jedynie pokręcił głową. Harry Potter był strasznie uparty. Czasami nawet gorzej niż Lily. Jak coś postanowił to koniec. Przekonanie go do zmiany zdania, czasami było niemożliwe.
-Dobrze. W takim razie idziemy. Wreszcie się skończy i wrócimy do domu. - powiedział Severus.
Harry w odpowiedzi tylko pokiwał głową. Kiedy podnosili się z murku, na którym siedzieli, chłopak przytulił się do Severusa.
-Dasz radę.

-Witam wszystkich ponownie. - powiedział Minister Magii.
-Po naradzie, rada zdecydowała o karzę dla Petunii i Vernona Dursleyów. Jednak, nim zostanie ogłoszony wyrok, chciałabym zapytać. Petunio Dursley, czy masz nam coś do powiedzenia? - zapytała Amelia Bones patrząc prosto na drugą kobietę.
Siostra Lily Potter milczała jednak. Popatrzyła jedynie na swojego siostrzeńca i przyjaciela swojej siostry. Nie wiedziała co niby miałaby powiedzieć. Czy żałowała? Tak. Żałowała, że tak potraktowała niewinnego chłopca, że jej zazdrość doprowadziła do tego wszystkiego, było parę rzeczy, których żałowała. Tylko, to nic nie zmienia. Nie może cofnąć czasu. Prawda była też taka, że od niedawna zaczęła żałować. Od wizyty Severusa w jej celi. Zaczęła sobie myśleć o tym co jej powiedział mężczyzna. I musiała przyznać, sama przed sobą, że to co zrobili było prze potworne oraz niewybaczalne. Teraz jednak było za późno na wszystko.
-Rozumiem. Sumując całe nasze dzisiejsze spotkanie. Rada Wizengamontu jest przerażona i w głębokim szoku tym, że można doprowadzić dziecko do takiego stanu. Decyzja była jednogłośna. Ci ludzie wywołali trwałe uszkodzenia na psychice dziecka. Wszyscy się zgadzają, że ci mugole zasłużyli na najgorszą karę. Brak nam słów by wyrazić swój gniew. Brak nam też zrozumienia dla ich czynów. Myślę, że tego nie da się ani zrozumieć, ani wybaczyć. Rada, myślała o wprowadzeniu dementorów w celu, żeby Dursley'owie otrzymali pocałunek, jednak zrezygnowaliśmy z tego. Uznaliśmy, że oni zasługują na karę gorszą. O wiele gorszą. - powiedziała Amelia.
Vernonie Dursley, za rzeczy, których się dopuściłeś wobec Harrego Pottera, a które zostały wcześniej wymienione, Wizengamot skazuje cię na dożywocie w Azkabanie. Jednak, prócz tego, zostajesz skazany na pracę w postaci sprzątania legowisk smoków. Zbrodnie których się dopuściłeś są niewybaczalne i nikt nie jest w stanie pojąć powodów tych czynów. Petuniu Dursley, byłaś siostrą Lily Potter, matką oraz kobietą. Nie rozumiemy, jak mogłaś dopuścić do takich strasznych rzeczy. Spędzisz resztę swojego życia w Azkabanie. Tam, będziesz miała wystarczająco dużo czasy by przemyśleć sobie wszystko. Dudley Dursley z dniem dzisiejszym trafia pod opiekę państwa Sow, a rodzicom zostają odebrane wszystkie prawa. - powiedziała Amelia.

Harry czuł, że ma nogi jak z waty. Nie pamiętał jak udało im się wyjść z Ministerstwa. Kiedy drzwi od sali się otworzyły wypadło na nich z 20 dziennikarzy z aparatami i zadawała masę pytań. Kiedy już udało im się przejść przez nich, pod Ministerstwem czekał na nich kolejny tłum dziennikarzy. Normalnie wyjście powinno było im zająć maksymalnie 10 minut. Tym razem, zajęło im 40 minut. Przez prawie godzinę próbowali się dobić do wyjścia. Zapewne, gdyby Severus nie nakrzyczał na nich to by wcale nie wyszli. Właśnie szli przez ulicę i zbliżali się do miejsca skąd mogli się teleportować do domu. Harry jednak przystanął na chwilę po czym usiadł na ławce.
-Nie możesz iść? - zapytał nauczyciel.
-Mogę. Tylko, po co.
-Myślałem, że chcesz już wrócić do domu. - powiedział Severus siadając obok.
-Ja sam nie wiem czego chce.
-Co masz na myśli?
-Po prostu, tęsknie za Emmą. - powiedział Harry.
Emma Wattle była jego ukochaną. Nigdy w życiu on i Ginny nie byli zakochani. Nie byli parą. Wszystko było na pokaz. Zaczęło się od tego, że Ron za wszelką cenę chciał, żeby jego przyjaciel się z kimś związał. Wybraniec nie wiedział wtedy za bardzo co ma zrobić, ale tu na pomoc przyszła Weasley. Zaproponowała mu, żeby udawali parę. W ten sposób ona zemściła się na swoim bracie, któremu z początku nie podobało się, że są "razem", a Harry miał święty spokój. Z Emmą poznali się jeszcze w Ardei, na koronacji naszego czarodzieja na księcia nekromantów. Jeden z władców, innego królestwa podszedł do niego i zapoznał ich. Do końca życia będzie pamiętał ten dzień. Pamiętał, jak wtedy ją zobaczył po raz pierwszy. Nie było motylków ani chłopak nie zamarł. Pomyślał tylko wtedy, że stoi przed nim ładna dziewczyna. Nigdy nie pomyślałby, że będzie ją kochał. Byli razem już jakiś czas. Była Ślizgonką i przez pewien czas chodziła do Hogwartu, jednak przestała po 5 klasie. Nie była tylko czarodziejką, tak jak Harry nie był tylko czarodziejem. Byli przez długi czas przyjaciółmi, aż pewnego dnia nasz Wybraniec zdał sobie sprawę, że ją kocha. Kiedy, Dyrektor opowiedział mu o horkruksach i on już wiedział, że będzie musiał opuścić Hogwart udał się do miejsca, gdzie przebywała. Na początku nie chciałby wiedziała, ale jej nie można było oszukać. Od razu zauważyła, że coś jest nie tak. Młody książę powiedział jej wszystko, oczywiście była załamana, także faktem, że nie mogła pomóc. Wtedy widzieli się ostatni raz. Powinien do niej jechać, ale było ryzyko, że Arlena się o tym dowie. 

Harry Potter Jako Król NekromantówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz