Rozdział 5- W Królestwie

645 28 0
                                    


Harry wraz z Hermioną i Ronem dołączyli do reszty uczniów i nauczycieli na dziedzińcu. Po wielu godzinach ciężkiej pracy udało im się za pomocą czarów odbudować zamek. W tym czasie też wrócił do Hogwartu Severus Snape i pomógł im. Kiedy skończyli Harry postanowił zobaczyć co słychać w Ardei, więc pożegnał się z przyjaciółmi, też z Draco. Arystokrata zaznaczył że jeśli nie wróci równo za godzinę, natychmiast powiadomi Snape. Harry się zgodził i teleportował do Ardei. Gdy wylądował przed bramą zamku, od razu dostrzegł dwóch strażników pilnujących bram, ci natomiast gdy tylko zobaczyli Harrego, ukłonili mu się.
-Wasza Wysokość, cieszymy się że nic ci nie jest.
-Książę, miło cię znowu widzieć- Odparł drugi strażnik.
-Dziękuję. Was także miło widzieć. Czy wiecie gdzie mogę znaleźć Talosa Waltera?
Talos Walter był kapitanem straży. To on właśnie miał za zadanie wyszkolić nekromantę by jak najlepiej poradził sobie w walce. Był też królewskim doradcą Harrego, mimo że ten jeszcze nie był królem. Przede wszystkim jednak, był lojalnym, oddanym przyjacielem Harrego. Miał Brązowe oczy, jasną cerę, krótkie jasno blond, włosy. 
-W bibliotece Wasza Wysokość.
-Dobrze, Dziękuję.- Z tymi słowami kiwnął im, i udał się na spotkanie z Walterem.
Po drodze mijał strażników, którzy tak samo go witali, jak ci pod bramą. Po chwili znalazł się w bibliotece, gdzie od razu namierzył Waltera przy kominku w swoim ulubionym fotelu. Tak się złożyło, że był to też ulubiony fotel Harrego. Kapitan nawet nie zauważył że ktoś wszedł do biblioteki, ani też że ktoś podszedł do niego. Był bardzo mocno skupiony na książce którą czytał. Miał zmarszczone brwi, jakby to co czyta niezbyt mu się podobało. Wyglądał na bardzo zmęczonego, jakby nie spał od wielu dni. Harry nachylił się, żeby zobaczyć co za lektura go wciągnęła. I wtedy się dosyć zdziwił. Książka była o czarnomagicznych talizmanach. Oraz o tym jak złamać takie przedmioty.
-No ładnie. Nie było mnie jakiś czas, a ty już za czarną magię się bierzesz. -Powiedział Harry tuż przy uchu Talosa, który od razu podskoczył wyjmując przy tym różdzkę. Książka którą czytał leżała na podłodzę, zamknięta i widać było tytuł książki. Zdziwił się jeszcze bardziej gdy zobaczył  osobę która go tak straszliwie wystraszyła. 
-Harry?- Zapytał z zdziwieniem, chowając przy tym swoją różdzkę.
-Nie, Lord Voldemort w różowej sukience- Zadrwił Harry.
-Ja...eee...miło cię widzieć, ale co ty tu robisz?
-Jeśli mnie pamięć nie myli, to jestem księciem, przyszłym królem i takie tam.- Teraz to Harry był mocno zdziwiony. Walter był mocno zdenerwowany. Wtedy Harry spojrzał na tytuł książki, który głosił " Talizmany- Zastosowanie Czarnej Magii".
-Od kiedy się interesujesz czarną magią?- Zapytał spokojnie Harry. Tu w Ardei w pewnym sensie, normą było praktykowanie czarnej magii. Oczywiście do jakiegoś stopnia.
-Nie interesuję się.
Harry na te wiadomość zmarszczył brwi.
-Tak?- Zapytał z lekką kpiną w głosie.
-A to, co to niby jest?- Zapytał podnosząc książkę z ziemi.
-Ech...Chodźmy, stąd. Opowiem ci wszystko, ale nie tutaj.- Zaczął mówić szeptem.
Harry się jeszcze bardziej zdziwił. Czemu Walter jest taki przerażony? Czemu czyta książkę z działu o czarnej magii? Walter go wyprowadził z biblioteki i skierował się w stronę drzwi wejściowych. Harry szedł za Talosem.  Po chwili wyszli z zamku, i skierowali swoje kroki na tył zamku. Za tyłem zamku zaczynał się mały las z strumykami po obu stronach a na środku szła  ścieżka, gdzieś nieopodal leżał pień drzewa na którym usiedli. Walter milczał przez chwilę, po czym się odezwał.
-Próbowałem się z tobą skontaktować wiele razy, ale Arlena coś zrobiła i żadne wiadomości nie przychodziły, ani nie było można nic wysłać. Później, próbowałem się skontaktować z Snapem, też nic. Sowa wróciła po 20 minutach. Próbowałem listownie, kominkiem, patronusem, czymkolwiek. Na końcu próbowałem skontaktować się z którymś z władców innych królestw. Po jakimś czasie udało mi się skontaktować z królem wampirów- Mortas Cain. Ale on po paru dniach odpisał mi że próbował się skontaktować z tobą ale sytuacja była taka sama. Później przyszła wiadomość od niego, że inni królowie też próbowali wysyłać wiadomości, do ciebie lub do kogokolwiek, nic nie działało. Dałem sobie spokój. 
- Nie rozumiem. Dlaczego chciałeś się tak bardzo ze mną skontaktować? I dlaczego nie dałeś rady? I to jeszcze do nikogo? Co tu się dzieję? 
-Od kiedy wyjechałeś, z Arleną dzieją się dziwne rzeczy. To ciężko właściwie nawet opowiedzieć. 
-Co to znaczy "dziwne"?
-Na początku zaczęło się wszystko od tego, że zrobiła się strasznie nie miła. Ale, uznałem że to w jej przypadku norma. Sam doskonale wiesz że ona, nie należy do przyjemnych osób. Po jakimś czasie, zaczęła coraz więcej przebywać w swoich komnatach. Praktycznie wcale nie siedziała w sali tronowej. Musiałem ją siłą wyciągać czasami. Potem już było coraz gorzej, i działy się coraz dziwniejsze rzeczy. Arlena zaczęła znikać. Na parę godzin, później na pół dnia, a na końcu znikała na cały dzień. I nic nikomu nie mówiła.
-Arlena raczej nie przepadała nigdy za wychodzeniem gdzieś. A, już na pewno na tak długo.
-Tak, no właśnie. Robiła się coraz bardziej nie miła, gburowata. Aż pewnego dnia zaczęła wysyłać strażników, by pilnowali lasu, albo kazała im zdobyć różne rzeczy, jak się potem okazało robiła jakieś eksperymenty. 
-Eksperymenty? Arlena?- Zdziwił się Harry.
-Tak. I w pewnym momencie zaczęła torturować, ludzi gdy tylko nie dostała tego czego chciała.
-CO ROBIŁA?!!?! - Zaczął krzyczeć z złości Harry i aż stanął i patrzył teraz z góry na Waltera.
-Uspokój się, siadaj, lepiej żeby Arlena nie dowiedziała się że przybyłeś do Ardei.
-Czemu?
-Zamknęła portale między królestwami, codziennie robi tortury strażnikom, nawet jeśli nic nie zrobili. Nie wiem co się wydarzyło. Była jakiś czas temu w mieście, nie wiem co tam zaszło, strażnicy nie chcieli powiedzieć, byli przerażeni. Dowiedziałem się tylko że torturowała jakąś rodzinę. Nie wiem czy jedną czy więcej. Zakazała pomagać ci podczas bitwy o Hogwart, stwierdziła że to nie nasz problem. Zagroziła że jeśli ktoś spróbuję się przenieść do ciebie to go zabiję.
-Nie wierzę. Merlinie...-Harry po usłyszeniu tego wszystkiego był przerażony i wściekły. Nagle wstał i zaczął iść w stronę zamku, Arlena może być sobie królową, ale on jest księciem oraz przyszłym królem. On tu też ma coś do powiedzenia.
-Harry! Dokąd idziesz?- Zapytał Walter i zaczął iść za nim.
-Do Arleny. Nie obchodzi mnie co sobie ona myśli. Mam pełne prawo usłyszeć co ma mi do powiedzenia.
Walter po tych słowach nic nie powiedział, poszedł za Harrym i gdy byli pod salą tronową, Harry nakazał mu się schować, i uspokoił go, że jeśli coś się stanie Snape przybędzie, gdziekolwiek by nie był. Snape wieki temu dał mu wisiorek na którym były różne zaklęcia, dzięki niemu mógł w każdej chwili powiadomić nauczyciela że jest w tarapatach i że potrzebuje go. Wiele razy ten wisiorek uratował mu życie. Otworzył wielkie drzwi, i wszedł do środka wołając.
-Arlena! Jesteś tu?!- Krzyczał i zaczął się rozglądać. Nikogo nie było. Sala tronowa wyglądała tak samo jak zawsze, ale atmosfera była kompletnie inna. Było zimno, mimo że wszystkie okna były pozamykane, było ciemno mimo że za oknami był środek dnia. Pomieszczenie sprawiało wrażenie mrocznych lochów u Lorda Voldemorta. Harry po stwierdzeniu że nikogo nie ma odwrócił się w stronę drzwi, z zamiarem wyjścia, ale w tym momencie usłyszał kobiecy głos.
-Crucio!!!
 Siła zaklęcia była bardzo mocna, na tyle że zanim zdążył pomyśleć lub zrobić cokolwiek, leżał już na posadzce z krzykiem. Zdołał złapać za wisiorek i wyszeptać między przerwami pomocy, tak cicho by nikt nie usłyszał.

Harry Potter Jako Król NekromantówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz