Rozdział 13- Porządki

353 17 0
                                    

Kiedy dwójka czarodziejów miała z głowy na jakiś czas ministerstwo i Dursleyów, mogli wreszcie doprowadzić dom do stanu używalności. Oczywiście ich skrzatka- Mrużka wszystko posprzątała, ale musieli pozbyć się niektórych ksiąg. Odebrać rzeczy pozostawiane u różnych osób. Pokazać się swoim sąsiadom że żyją i że wrócili. Zadbać o ogród. Harry musiał iść na zakupy w celu uzupełnienia swojej garderoby. Chciał też przestać nosić okulary. Chciał przestać wyglądać jak własny ojciec. Strasznie go bolało gdy Syriusz Black, kiedy żył mylił go czasami z jego ojcem. Mówił do niego James, a Harry za pierwszym razem był bardzo zdziwiony ale zaczął się martwić kiedy taka sytuacja się powtórzyła. A kiedy zdarzyło się tak parę razy był wkurzony i smutny. Severus nawet kiedyś z nim rozmawiał na ten temat.

Wspomnienie

Harry miał jakieś 15 lat, był wieczór i miał szlaban z profesorem Snapem. Znaczy, oficjalnie miał szlaban. Tak naprawdę po prostu załatwił sobie szlaban żeby móc spędzić trochę czasu w swoim pokoju. Siedział więc, na dywanie przed kominkiem w komnatach w lochach i myślał o tym wszystkim. Nie rozumiał czemu jego ojciec chrzestny ciągle mówi do niego imieniem jego ojca. Patrzył w ogień który płonął w kominku. Drzwi się otworzyły i wszedł przez nie jego nauczyciel. 
-Cześć.- Przywitał się z chłopcem Snape.

Harry w odpowiedzi ciężko westchnął a potem odpowiedział smutnym głosem.

-Hej.
Severus przyjrzał się dzieciakowi i od razu zobaczył że coś jest nie tak. Podszedł do niego i uklęknął obok przy kominku. 

-Co się stało?- Zapytał Mistrz Eliksirów zmartwionym głosem.

Gryfon ponownie westchnął.

-A bo wiesz...parę dni spędziłem ostatnio na Grimmauld Place z Syriuszem i.....

-Czy ten kundel coś ci zrobił?- Zapytał śmiertelnie poważnie Snape mrużąc niebezpiecznie brwi i mając na twarzy wypisaną chęć zamordowania swojego dawnego wroga.

-Nie. Znaczy. On. On czasami nazywa mnie imieniem mojego ojca.- Powiedział cicho Harry czując w kącikach oczu zbierające się łzy. Severus zamrugał parę razy z zdziwieniem. 
-Zapomina jak masz na imię?- Zapytał delikatnie nauczyciel. Harry zupełnie się rozkleił i rzucił na szyję nauczycielowi płacząc. 

-Cśś. Spokojnie.-Uspokajał chłopca Severus. Kiedy nastolatek był już spokojny Severus kontynuował rozmowę.
-Często to się zdarza?

-Dosyć. Ja po prostu nie rozumiem. Jestem aż tak podobny do mojego ojca? Ja nie chcę być moim ojcem. Nie chcę być takim egoistą jak on.

-Spokojnie. Powoli. To prawda, jesteś podobny do swojego ojca, ale tylko z wyglądu. Nie nazywasz się James Potter tylko Harry Potter. Nie jesteś swoim ojcem. Jesteś kimś innym. I nie jesteś egoistyczny. Ani trochę. Musisz mieć na uwadze też fakt że twój ojciec chrzestny spędził 12 lat w azkabanie i był pilnowany przez dementorów. Nie uwierzę że to nie zaburzyło mu w żaden sposób jego psychiki. I może to przez to myli cię z nim.- Powiedział Severus który najchętniej by teraz spotkał się z Blackiem i wygarnął mu co o nim myśli. Ale, niestety nie mógł tego zrobić. Gdyby to zrobił wszystko by się wydało.

Koniec Wspomnienia


Harry z samego rana oświadczył mężczyźnie że wybiera się do mugolskiego okulisty w sprawie możliwości noszenia soczewek zamiast okularów.
-Ale, wiesz o tym że soczewek nie możesz nosić cały czas bo wzrok ci się pogorszy, tak?
-W takim razie kupię soczewki i nowe okulary.
-Ale te które masz są przecież dobre.
-Ale, wyglądam w nich jak własny ojciec.
-Harry...
-Severusie, proszę. Jestem zmęczony swoim wyglądem. Za każdym razem, gdy patrzę w lustro widzę w nim własnego ojca.
-Nie musisz mnie pytać o zgodę. Możesz robić z swoim wyglądem to, na co masz ochotę, tak długo póki nie będziesz krzywdził siebie.
-Dziękuję.
-W takim razie dobrze, ty jedź do okulisty a, ja przejdę się do miasta i odbiorę wszystkie nasze rzeczy. Trzeba też odebrać nasz samochód. I pójdę do naszych sąsiadów, na pewno się zastanawiają czy żyjemy. 
-A co z tą księgą?
-Rozmawiałem z Averym. Powiedział mi że kiedy ja byłem w Hogwarcie jako dyrektor szkoły, Voldemort wrócił jednego dnia z jakąś dziwną księgą. Był wściekły bo nie był w stanie przeczytać jej. Była w innym języku. Nikt nie wiedział skąd ją wziął ani kiedy. Ale, następnego dnia gdzieś pojechał i nikt nie wiedział gdzie. Wrócił po 4 dniach z księgą i był jeszcze bardziej wściekły niż wcześniej. Wszedł do sali i rzucił księgą o ścianę. Avery i paru innych mają znaleźć księgę i dać nam znać czy udało im się ją znaleźć.
-To chyba w porządku, tak? Nie muszę się martwić.
-Nie, nie musisz się martwić. Ty już wystarczająco dużo zrobiłeś. Księgą będę ja się martwił. 
-Dziękuję.-Powiedział Harry i przytulił Severusa.
-No, już leć. W razie czego dzwoń. I wróć do 16.00 to zjemy obiad.
-Oki, na razie.- Powiedział Harry po czym wyszedł z domu.

Severus krótko po wyjściu gryfona także wyszedł. Kiedy byli ostatni raz w Snape Manor, wszystkie ważniejsze rzeczy oraz rzeczy które lepiej dla nich żeby zniknęły pozostawiali w różnych miejscach u różnych osób. Teraz trzeba je odzyskać. Były to przede wszystkim księgi. I w dużej mierze były one o czarnej magii i eliksirach. Głównie z rodzaju tych ksiąg niekoniecznie legalnych. Ale, nie tylko ksiąg się pozbyli. Oddali na przechowanie także samochód - Audi RS7, oczywiście w kolorze czarnym. Był zarejestrowany na Severusa, Harry nie miał prawa jazdy ale, myślał żeby zrobić w najbliższym czasie. Młodzieniec posiadał także swojego laptopa a także telefon. To przez nie, mógł kontaktować się z swoimi mugolskimi przyjaciółmi. Ale, nie tylko. Z Severusem także w ten sposób się porozumiewali gdy któryś załatwiał jakieś sprawy. Nauczyciel kupił mu te dwie rzeczy niedługo po śmierci Syriusza Blacka. Dzieciak był wtedy bardzo przybity. Nie chciał jeść, leżał w łóżku i patrzył w sufit. Wpadł w ciężką depresję, a właściwie to zakopał się głębiej. Już wcześniej chorował na nią, a po śmierci swojego ojca chrzestnego, wszystko się pogorszyło. Nie było dnia żeby nie płakał, nie mógł spać, miał straszne koszmary. Był wrakiem człowieka. Snape podawał mu eliksir bezsennego snu, a kiedy nie mógł bo zbyt często jego zażywanie skutkowało uzależnieniem, wtedy próbował mu pomóc zasnąć innymi metodami. Masował mu plecy i głowę, próbując rozluźnić mu mięśnie. Siedział z nim i rozmawiał, dawał mu się wypłakać, uspokajał póki nie zasnął z zmęczenia. Robił wszystko co tylko wymyślił by pomóc dzieciakowi zasnąć. Ale, on jeszcze sobie radził w kryzysowych sytuacjach. A, kiedy czasami musiał coś załatwiać a, Minewra nie mogła zostać z chłopcem, prosił o to Averego. Zawsze chętnie zostawał z Harrym Potterem. Lubił dzieciaka, a dzieciak lubił jego. Avery był jednym z bliższych przyjaciół Severusa Snape. Był wręcz jak sam mistrz eliksirów często podkreślał członkiem rodziny w pewnym stopniu. Był czymś w rodzaju wujka dla Harrego. Drugim takim śmierciożercą był Mulciber. To była dwójka najbliższych osób i jedyne osoby wśród śmierciożerców którzy wiedzieli o istnieniu Snape Manor. Oczywiście było parę innych śmierciożerców którzy trzymali się z naszym postrachem Hogwartu, ale nie byli aż tak blisko. Zazwyczaj to Avery zostawał z dzieckiem, miał więcej czasu i było bezpieczniej żeby jeden z nich był z dzieciakiem niż dwóch. Zdawali sobie sprawę że gdy w przyszłości Czarny Pan się odrodzi, łatwiej będzie sfałszować wspomnienia dwójcę niż wszystkim. Kiedy Avery zostawał z Potterem po śmierci Blacka był równie załamany co Severus. Dzieciak nic nie chciał, właściwie nawet nie rozmawiał z Averym. On i Severus niejednokrotnie z nim rozmawiali ale, to nic nie dawało. Po jakimś czasie zaczął się czuć lepiej, a Severus mógł odetchnąć z ulgą. 

Severus szedł ścieżką która prowadziła do wioski. Nie zdążył przejść nawet 2 metrów, usłyszał swoje imię i czyjeś szybkie kroki a następnie ktoś się na niego rzucił.
-Severus! Ty żyjesz! Tak się cieszę że cię widzę i to nie w trumnie.- Powiedział mężczyzna w wieku Severusa. Był blondynem o piwnych oczach. Wyściskał naszego nauczyciela prawie że dusząc go. Nazywał się Barden Berdosk. Był sąsiadem Severusa. Oraz przyjacielem. Mieszkał w domu na przeciwko razem z swoją żoną Karissą Berdosk. Mieli dziecko, Norwella. Barden był człowiekiem spokojnym oraz opanowanym. Nie było zbyt wiele rzeczy które mogły go wyprowadzić z równowagi. Jego żona, Karissa była także bardzo spokojna. Zawsze uśmiechnięta, miła, nie dało jej się nie lubić. Była szatynką o fioletowych oczach. Norwell był podobny do rodziców. Miły, spokojny, grzeczny. Był w wieku Harrego. Cała rodzina była czarodziejami półkrwi. Jednak Norwell nie chodził do Hogwartu, ani do żadnej szkoły. Przez to wszystko co się działo, nauczali swoje dziecko w domu. Zbyt mocno się bali żeby wysłać go do szkoły. Ani Barden ani Karissa nie mogli sobie przypomnieć jak i kiedy poznali się z Severusem. Jak przez mgłę pamiętali kiedy odkryli że z Severusem nagle zamieszkał jakiś chłopiec. A gdy śmierciożerca opowiedział im całą historię i kim jest chłopiec, byli w szoku. Pokochali małego Harrego od razu. Znali cała historię jego pobytu u Dursleyów. Od zostawienia go przez Albusa Dumbledora pod ich drzwiami po list od Arabelli Figg i adoptowanie go przez Snape. Wiedzieli na prawdę dużo. Podczas roku szkolnego Severus pisał im co się działo. Norwell gdy on i Harry byli dziećmi często się bawili razem. Bardzo się lubili. A, gdy Harry poszedł na wojnę wszyscy byli bardzo zmartwieni. Mieli nadzieję że obaj przeżyją, i że nie będą ich oglądać w trumnie. Nie mieli z nimi kontaktu od 2 lat około. Ostatni list jaki dostali był tłumaczeniem że nie będą się z nimi kontaktowali i dlaczego oraz Snape prosił o opiekę nad domem. Ich źródłem informacji był tylko prorok.
-Barden. Też się cieszę. Ale. Dusisz. Mnie.- Ledwie zdołał wydusić z siebie Severus.
-Mój drogi, mężu. Przestań dusić Severusa. Zaraz go udusisz.- Powiedziała z śmiechem Karissa.
Kiedy Barden puścił drugiego czarodzieja, natychmiast został zgnieciony przez kobietę.
-Moja kochana żono, czemu dusisz naszego sąsiada?- Zapytał się Barden, śmiejąc się z żony. Wszak ona sama chwilę temu go upominała że dusi Snape a teraz robi to samo. Kiedy wycałowała Severusa w oba policzki i wyściskała w końcu czarodziej mógł złapać oddech.
-Merlinie. Chcecie mnie zabić? Udusicie mnie zaraz.- Powiedział Severus lekko śmiejąc się i łapiąc szybko powietrze.
-Oh, Severusie nawet nie wiesz, jak się cieszymy że żyjesz.- Powiedziała Karissa.
-I z tej radości postanowiliście mnie udusić?- Zapytał z śmiechem Snape.
-A tam zaraz udusić. Ewentualnie trochę podusić. Widzieliśmy proroka o tym że Voldemort został pokonany ale wciąż nie wiedzieliśmy co z tobą i Harrym. 
-Wszystko dobrze. Rozmawiałem właśnie z nim chwilę temu że musimy wam powiedzieć że żyjemy. Pojechał do okulisty, chcę przestać wyglądać jak własny ojciec i postanowił że kupi soczewki i nowe okulary.
-A ty, dokąd się wybierasz?- Zapytał Barden.
-Zostawiłem parę ksiąg i samochód niedaleko stąd u różnych osób, i chcę teraz to wszystko odzyskać.
-My też mamy twoje księgi.- Przypomniał mu Barden.
-A może, byście wpadli do nas jutro na obiad? Norwell na pewno się ucieszy. I tak strasznie za wami tęskniliśmy.- Mówiła Karissa.
-Oczywiście, z przyjemnością. Na którą godzinę?
-15.00, pasuje?
-Tak, w takim razie do jutra.
-Pewnie, już cię nie zatrzymujemy, pozdrów Harrego i do jutra.- Powiedział Barden i pomachali Severusowi odchodząc. 

Harry Potter w tym samym czasie szedł przez miasto. Po 15 minutach doszedł do okulisty. Był tu także optyk, więc w jednym miejscu mógł załatwić sprawę z okularami. Było to bardzo małe miejsce, pracowały tu dwie osoby. Starsza pani która była optykiem i pomagała dobrać oprawki i soczewki, oraz jej mąż który przeprowadzał badania okulistyczne. Wszedł i przywitał się z tą dwójką. Mężczyzna zaprosił go do pomieszczenia gdzie miał cały sprzęt i urządzenia. Zrobił badanie, dobrał szkła i odesłał do kobiety, żeby mogła mu pomóc dobrać oprawki mówiąc wcześniej.
-No, dawno nie widziałem osoby z tak kiepskim wzrokiem, czy pan bez okularów coś widzi?
-Coś tam widzę- Odpowiedział z śmiechem Harry a, potem wyszedł z pomieszczenia i podszedł do kobiety która była w pomieszczeniu z gablotami w której były różne okulary. Harremu w oczy rzuciły się kolorowe soczewki. O kolorze czerwonym, postanowił je wziąć. Dostał też zwykłe soczewki oraz kobieta wyjaśniła mu wszystko co powinien wiedzieć o używaniu ich. Problem pojawił się z okularami. Na okrągłe nawet nie patrzył. Za to spodobały mu się metalowe, w kolorze złotym i srebrnym. Nie były ani okrągłe ani kwadratowe. Harry po chwili namysłu zdecydował się na srebrne. Gdy je założył na nos, poczuł że to jest to. Wyglądał o tysiąc razy lepiej. Odetchnął z ulgą i zapłacił za wszystko. Całość zajęła mu ponad godzinę. Sprawdził w telefonie która godzina, do 16.00 było jeszcze trochę czasu. Na zakupy chciał iść z Malfoyem, ale może mógłby się przejść i znaleźć coś fajnego. Tak postanowił. Przeszedł obok sklepu z instrumentami, zoologicznego, z ciuchami, apteka i po chwili podszedł do księgarni. Pewnie teraz Hermiona by powiedziała że zwariował, ale prawda była taka że lubił książki, lubił je czytać. Oczywiście nie wszystkie, nie było na to reguły, w każdym bądź razie jeśli chodziło o książki nie był takim świrem jak jego przyjaciółka. Severus czasami gdy ten był mały czytał mu książki. Głównie wtedy gdy chłopiec nie mógł zasnąć. Zdarzyło się też że Avery parę razy mu czytał gdy z nim zostawał. Kupił parę książek i zaczął iść w drogę powrotną. Zatrzymał się w paru miejscach po drodze, i zanim dotarł powoli do domu, nastała już godzina 16.00. Gdy tylko wszedł przez drzwi do przedsionku, uderzył go zapach jedzenia. Ślinka zaczęła mu lecieć gdy rozpoznał zapach swojego ulubionego jedzenia- Gnocchi z letnimi warzywami, oraz zapach ulubionego jedzenia Severusa- Kurczak duszony w winie. To nie były ich jedyne ulubione dania, ale jedne z ulubionych. Poszedł za zapachem jedzenia do kuchni, na ich dużym drewnianym stole zobaczył dużo pysznego jedzenia m.in. sałatka z jabłkiem i granatem, sok pomarańczowo-marchewkowo- jabłkowy z kurkumą, ciasto czekoladowo-dyniowe, oraz na przekąskę carpaccio z kalarepy. Wszystkie te rzeczy bardzo lubili. Usiadł przy stole na przeciw Severusa.
-Pięknie pachnie. Świętujemy coś?-Zapytał z lekkim rozbawieniem Harry.
-Tak, to że żyjemy. Że udało się wszystko. Wiele rzeczy świętujemy- Odpowiedział nauczyciel z lekkim uśmiechem.
-Tak, że żyjemy.- Powiedział młody czarodziej.


⩶⩶⩶⩶⩶⩶⩶⩶⩶⩶⩶⩶⩶⩶⩶⩶⩶⩶⩶⩶⩶⩶⩶⩶
Przepraszam że tak długo czekaliście na rozdział, ale zaczął się rok szkolny i mam mniej czasu. 
Rozdziały mogą teraz ukazywać się z większymi przerwami :)
Pozdrawiam :D 

Harry Potter Jako Król NekromantówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz