Rozdział 29 - Pozory Bywają Mylące

181 17 9
                                    

Harry i Emma leżeli przytuleni do siebie w łóżku dziewczyny. Była sobota więc Emma nie miała zajęć, a Riven miała wrócić dopiero wieczorem. Gryfon nagle ciężko westchnął, i odsuwając się od Emmy, usiadł na łóżku.
-Co się stało? - zapytała czarnowłosa dziewczyna siadając obok chłopaka i kładąc dłoń na jego ramieniu.
-Ja....ech, widzisz...wszyscy się zachowują jakby pokonanie Voldemorta było moim jedynym zmartwieniem. I, jakby wszyscy chodzą, gratulują mi i myślą że teraz będę szczęśliwy. A, ja...coraz bardziej mam dosyć. Nie mam już siły. Kiedy byłem z tą dwójką na poszukiwaniu horkruksów tylko Hermiona mnie wspierała. Ron natomiast, no cóż był raczej ciężarem i dodawał problemów.
-Czy Severus widział twoje świeże blizny na ręce? - zapytała dziewczyna. Już dzień wcześniej zauważyła je, jednak nie chciała nic mówić.
-Nie widział. Boje się mu powiedzieć. Będzie zły, albo zawiedziony, albo mnie zostawi, nie będzie mnie już kochał, albo...- mówił na jednym wydechu Harry. Emma go uciszyła łącząc jego usta z swoimi. 
-Harry, no co ty. Dlaczego miałby cię zostawić? Kocha cię jak własnego syna. Wychował cię. Jest twoim opiekunem oraz co ważniejsze przyjacielem. Prawdziwym przyjacielem. Rozumiem że możesz się źle czuć, ale pamiętaj że masz dla kogo żyć. A, o tym kretynie nie myśl, lepiej. Jak go spotkam, osobiście wydrapię mu oczy. - powiedziała dziewczyna z złowrogim uśmiechem. Harry już miał jej coś odpowiedzieć, kiedy usłyszał odgłos telefonu informujący o nowej wiadomości. Wiadomość była od Severusa. Szybko mu odpisał. 

-Kto to? - zapytała Emma

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

-Kto to? - zapytała Emma. 
-Severus. Odpisałem mu że niedługo wrócę i będę na obiad. 
-Wróć, i porozmawiaj z nim. 
-A co jeśli?....
-Nic takiego się nie stanie. A, teraz chodź. Musimy się ubrać, zjeść śniadanie i musisz wracać.
-Tak, masz rację. Kocham cię Emm. - powiedział Wybraniec.
-Ja ciebie też.

Po zjedzonym śniadaniu i pożegnaniu się z mistrzynią, Emma odprowadziła chłopaka do stajni, gdzie czekał na niego jego pegaz. 
-Uważaj na siebie. I pisz do mnie. Koniecznie pozdrów Dracona. I porozmawiaj z Severusem. - powiedziała, po czym pożegnali się i Harry po trzech godzinach był spowrotem w domu. Wszedł po cichu do salonu, gdzie tyłem do niego w fotelu siedział Severus. Podszedł do niego i z całej siły przytulił się. 
-Już wróciłeś? To dobrze. Wszystko w porządku? - zapytał mężczyzna. Harry z jakiegoś dziwnego sobie powodu po prostu się rozpłakał. Miał już dosyć. Nie miał już siły by udawać. 
-Co się dzieję? - zapytał.
-Ja nie dam rady. - powiedział Harry z płaczem.
Severus szybko wstał i znalazł się przy chłopaku. 
-Co się stało?
-Ja....ja podczas szukania horkruksów, coś sobie zrobiłem...- powiedział cicho Harry i podwinął rękaw lewej ręki. Nauczyciel zobaczył ślady po cięciu się. 
-Czemu nic nie powiedziałeś? - zapytał mężczyzna uważnie dotykając blizn które dopiero się zaczęły goić.
-Ja... bałem się że będziesz zły i cię rozczaruje. Dopiero Emma mnie przekonała że powinienem ci powiedzieć. Przeseverusa. praszam. - mówił załamanym głosem Gryfon. 
-Csss. Już dobrze. Spokojnie. Wiem że było ciężko. Było cholernie ciężko. Ale, już go nie ma. Chcesz porozmawiać z swoim dawnym terapeutą? - zaproponował Severus. 
-Nie. - padła szybka odpowiedź.
To nie było tak, że Harry nie lubił psychologa, wręcz przeciwnie. Niesamowite było że z jego pomocą myślenie i głowa chłopaka została naprawiona. Po prostu, tamten rozdział powinien zostać zamknięty. Nie chciał do tego znowu wracać. 
-Dobrze. Ale, pamiętaj.
-Jeżeli zmienię zdanie, to mam ci powiedzieć. - dokończył za nauczyciela Harry. 
-Tak, dokładnie. - powiedział Severus, a potem jeszcze dodał:
-Czy chcesz jeszcze mi coś powiedzieć? Czy stało się coś jeszcze?
-Nie. 
-Na pewno? Nie miałeś myśli samobójczych? - zapytał delikatnie profesor.
-Nie. Na pewno. - powiedział Harry.
-Dobrze. Jak mogłeś pomyśleć, że cię zostawię kiedy mi to powiesz. Czyś ty oszalał?! - mówił oburzony Severus.
-Nie chcę być ciężarem.
-Co?! - krzyknął zdziwiony nauczyciel. - Na Salazara! O czym ty mówisz? Jakim ciężarem? Skąd ci coś takiego przyszło do głowy? Nie jesteś i nigdy nie byłeś ciężarem. 
-Ale...ja...ty....jesteś Mistrzem Eliksirów. Masz ciekawsze rzeczy do robienia niż....niańczenie mnie. 
Te słowa zamroziły zamroziły Severusa. 
-Ale....ja cię nigdy nie niańczyłem. Wychowałem cię i nigdy tego nie żałowałem. - powiedział. 
-Ale....
-Nie ma żadnego ale. Już o tym rozmawialiśmy. I to wiele razy. Nie jesteś ciężarem. Nigdy cię nie zostawię. Przenigdy. Masz moje słowo. 
Harry już nic nie mówił, tylko z całej siły przytulił się do opiekuna. 
-Dziękuję. Chyba...zapomniałem o tym na chwilę.
-Nie waż się zapominać. Nigdy. Bo ci skórę wygarbuję, zrozumiano? - pogroził Severus.
-Jasne.
-No, to teraz wstawaj i się ubieraj.
-Co? Po co?
-Wychodzimy.
-Dokąd?
-Do naszych sąsiadów. Zapomniałeś? Mieliśmy iść do nich na obiad.
-A, to dziś. To dlatego tak chciałeś żebym wrócił na obiad.
-Tak. A, prócz tego, jesteś cały czas osłabiony i wolę mieć cię na oku. 
-Dobrze wiedzieć. - wymamrotał pod nosem Harry.
-Idziemy za 10 minut. - oznajmił Severus.
-Oki.

-Severus! Harry! No, a już myśleliśmy że nie przyjdziecie! - przywitała ich kobieta kiedy chwilę później stali pod drzwiami Bersdoków.
-Przyszliśmy tak szybko jak się dało. - odpowiedział z lekkim rozbawieniem Severus.
-To wchodźcie, zapraszam do jadalni.

Całą piątką siedzieli i jedli obiad. Severus opowiadał o wszystkim co się działo w trakcie wojny, a Harry namiętnie rozmawiał z Norwellem o jakiś luźnych sprawach. 
-Mamo, tato, czy możemy z Harrym pójść do mojego pokoju? - zapytał po zjedzonym posiłku Norwell.
-Oczywiście, idźcie. - powiedziała kobieta.

-To musiało być dla was bardzo ciężkie. Nawet nie chce sobie tego wyobrażać. - powiedział Barden.
-Tak, było. Wciąż jest ciężko. - westchnął głośno czarnowłosy mężczyzna.
-Widziałem że drapał się po ręcę, czy to było to co myślę? - zapytał Barden.
-Niestety. Powiedział mi o tym przed przyjściem do was. Myślałem że po tylu latach...to moja wina.
-O czym mówisz? - zainteresowała się Karissa.
-Bał się mi o tym powiedzieć. Myślał że go zostawię kiedy tylko się dowiem. Nauczyłem go tylu rzeczy. Mimo to wciąż boi się że go oddam lub porzucę.
-Sev, to nie twoja wina. Zrobiłeś wszystko najlepiej jak umiałeś. Wychowałeś go na wspaniałego, młodego mężczyznę. Ma traumę. I to nie jedną. I być może będzie miał taki lęk do końca życia. 


Harry Potter Jako Król NekromantówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz