Rozdział 7- Arlena oszalała?

536 19 0
                                    

Harry czuł że leży na czymś miękkim. Otworzył oczy i zobaczył że leży w swoim pokoju w kwaterach mistrza eliksirów w Hogwarcie. Podniósł się do siadu, założył okulary które leżały na stoliku obok łóżka i się rozejrzał. Czuł że wszystko go boli. Przypomniał sobie co się wczoraj stało, był w Ardei i królowa go torturowała a, potem profesor go uratował. Powoli wstał z łóżka i podszedł do szafy żeby się w coś ubrać, obok szafy zauważył fiolki i karteczkę. Podniósł karteczkę i przeczytał.

   Mam nadzieję że lepiej się czujesz, jak już wstaniesz wypij te eliksiry.
Zażyj w pierwszej kolejności ten fioletowy, jest on przeciwbólowy i pocruciatowy, potem ten drugi.I wyjdź dziś z komnat, bo inaczej gryfoni znajdą sposób by się dostać do środka, a ja chcę mieć do czego wrócić. Wracam wieczorem więc nie wpakuj się w żadne kłopoty, a o Arlenie porozmawiamy jak wrócę. Musiałem pójść na pokątną po składniki do eliksirów.
                                                                                                                                                                      Severus

Harry wypił od razu eliksiry i poszedł do łazienki się ogarnąć. Udał się potem do hogwardzkiej kuchni zamówić u skrzatów jakieś jedzenie. Na miejscu spotkał Draco, który jadł tosty z serem. Widok był o tyle niecodzienny że arystokrata zazwyczaj jadł zdrowo. Podszedł do niego i przysiadł się.
-Cześć, a ty co tosty z serem?
-Tak, czasami muszę zjeść coś śmieciowego. Chcesz też?
-Tak i kawę jakbym mógł prosić.
-Spoko, i tak miałem iść domówić, przynajmniej zjem w miłym towarzystwie.-Mówiąc to wstał i poszedł do skrzatów i po chwili wrócił z talerzem pełnym tostów i dzbankiem kawy. Po chwili przyszedł skrzat z kubkami dla nich.
-Słyszałem że wczoraj miałeś szybką wycieczkę do Ardei i z powrotem.
-Ta...Skąd wiesz?
-Pytałem Snape gdzie jesteś i był wkurwiony więc wszystko mi opowiedział.
-Rozumiem.
-Czy ona zwariowała?
-Sam sobie zadaje to pytanie, wszedłem do sali tronowej i nikogo tam nie znalazłem, a jak już się odwróciłem to Arlena mnie zaatakowała i zaczęła torturować.
-A potem przybył Snape i cię uratował- Przerwał mu w połowie zdania Draco.
-Tak, dokładnie- Zaśmiał się Potter.
-Myślisz że coś złego się tam dzieje?
-Z cała pewnością, rozmawiałem przez chwilę z Walterem. Był przerażony na mój widok, opowiedział mi co się działo, ale dopiero gdy poszliśmy na tył zamku. Gdy go znalazłem czytał książkę o przedmiotach z czarnej magii, a wszyscy strażnicy jak mnie zobaczyli na twarzach mieli wypisaną ulgę.
-Hm... można zacząć się martwić.- Stwierdził Draco.
-No właśnie.
Porozmawiali jeszcze chwilę po czym udali się na dziedziniec. Było tam bardzo dużo osób, dziś wszyscy mieli wrócić do swoich domów na 2 tygodnie. On też miał wrócić na trochę do domu. Tylko że z Snapem, gdy tylko postawią bariery nad szkołą. Zamek był już praktycznie odbudowany, wyglądał tak samo jak przed bitwą. Podeszła do nich McGonagall.
-Pan Malfoy, Pan Potter, mogą panowie się zacząć pakować. Zamek już udało nam się odbudować, wieczorem postawimy jeszcze tylko bariery.
-Dobrze pani dyrektor- Odpowiedział Draco.
Harry tylko kiwnął głową. Dyrektorka później zwróciła się do wybrańca.
-Wszystko w porządku, Potter? Profesor Snape wspomniał mi rano co się wczoraj wydarzyło, nie potrzebujesz odwiedzić Poppy?
-Nie, dziękuję. Profesor Snape zadbał o wszystko. 
-Dobrze, wracasz z nim do domu?
-Tak, dziś wieczorem jak tylko będzie postawiona bariera.
-Dobrze, w takim razie mam nadzieję że zobaczymy się za 2 tygodnie. Z panem panie Malfoy też, oczywiście. 
-Dziękuję pani dyrektor.- Odparł.
Minerwa im kiwnęła głową, pożegnała się z nimi a potem odeszła w stronę zamku. 
-To ja chyba pójdę się spakować.- Stwierdził Draco.
-Poszedłbym z tobą, ale chyba powinienem był znaleźć Rona i Hermionę.
-Pewnie tak. Zobaczymy się później. 
-Na razie.
Harry udał się do swojej wieży, spodziewając się zastać tam swoich przyjaciół. I nie mylił się, znalazł ich w pokoju wspólnym, próbowali się do końca spakować. 
-Hej, jak wam idzie?
-O Harry, już kończymy. A ty już spakowany?- Zapytała Hermiona.
-Jeszcze nie. Zaraz się spakuje.
-Nie jedziesz z nami pociągiem?- Zapytał nagle Ron.
-Nie, ale odprowadzę was. 
-Wracasz z Snapem?- Dopytała Hermiona.
-Tak, ale będę też na Grimmauld Place, i możemy się zawsze spotkać.
-Tak, to super pomysł Harry.-Odparła Hermiona.
-Lecę się spakować, widzimy się na obiedzie.- Pożegnał się z przyjaciółmi i poszedł do siebie.
Spakowanie mu zajęło sporo czasu, ale na szczęście w komnatach mistrza eliksirów nie miał żadnych rzeczy prócz ubrań w szafie. Gdy spakował już wszystkie rzeczy, zmniejszył kufer po czym schował go do kieszeni w szatach, a następnie udał się do lochów by spakować trochę ciuchów. Wracał tu raptem za 2 tygodnie, nie było sensu brać wszystkiego. Idąc w stronę lochów zastanawiał się czy Draco dałby się namówić na zakupy. Musiał koniecznie zakupić sobie ubrania, gdyby nie Severus to pewnie dalej by chodził w ciuchach po swoim kuzynie. Ale, ten jak tylko zobaczył lata temu w czym Harry chodzi, natychmiast spalił wszystkie ciuchy i następnego dnia poszedł z chłopcem na zakupy. Harry nigdy nie zapomniał tamtego dnia, był to jeden z pierwszych szczęśliwych dni w nowym miejscu. Zawdzięczał temu człowiekowi niesamowicie wiele. Harry nawet nie potrafił sobie wyobrazić swojego życia, gdyby starszy czarodziej go nie zabrał tamtego dnia. Z takimi myślami dotarł pod drzwi komnat w lochach, podał hasło i gdy portret go przepuścił skierował się do swojego pokoju i zaczął zbierać ciuchy. Gdy wszystko już zrobił odstawił kufer przy łóżku. Zerknął na zegar, który stał na komodzie- była pora obiadowa. Udał się do wielkiej sali, zdążył już zgłodnieć od tego pakowania rzeczy. Wchodząc do Wielkiej Sali zauważył że część uczniów już jest. Draco i paru innych ślizgonów kiwnęło mu głową. On natomiast usiadł przy stole Gryffindoru, na swoim miejscu. Większość Gryfonów już była. Nałożył sobie trochę jedzenia na talerz i zaczął jeść. Po chwili do Wielkiej Sali weszli Ron i Hermiona, rozmawiając o czymś po cichu.
- Harry, Regulus tu jest. Chcę z tobą rozmawiać- Powiedział do niego przyciszonym głosem Ron.
-Regulus?- Zdziwił się Harry.
-Tak, czeka przy jeziorze.- Odpowiedziała mu Hermiona.
-Zjem i pójdę, mówił o co chodzi?
-Nie
Harry szybko zjadł i pobiegł w stronę jeziora. Na miejscu zobaczył brata Syriusza.
- Hej, Harry.
-Cześć, Regulus. Stało się coś?
-Nie, chciałem zobaczyć czy wszystko w porządku. Snape wspominał że Arlena oszalała. I że cię zaatakowała.
-Tak, ale na szczęście nic mi nie jest. Snape szybko przybył.
-To dobrze.
-Podobno chciałeś ze mną o czymś porozmawiać.- Zaczęli chodzić po okolicy.
-Tak. Ja... wiem że Syriusz był kimś ważnym dla ciebie. I ja chciałbym żebyś wiedział że nie chcę zastąpić ci go, ale pomyślałem sobie że może....Znaczy gdybyś chciał, mógłbyś pomieszkać w kwaterze.
- Regulus. Nigdy nie pomyślałem że mógłbyś go zastąpić albo że próbujesz. Jestem ci bardzo wdzięczny że tak bardzo nam pomogłeś. Jesteś naszym przyjacielem. Na pewno wpadnę przed powrotem do Hogwartu na parę dni. Mieszkam z Snapem. Ale ciebie też uważam za członka rodziny. Będzie tam wpadał zakon dosyć często, mam nadzieję że nie będzie ci przeszkadzał.
-Nie, pewnie. Miło będzie mieć z kim porozmawiać.- Usiedli przy fontannie na ławce.
-Jesteś dobrze obyty w czarnej magii?- Zapytał nagle Harry.
-Cóż...tak, mimo wszystko jakby nie było byłem przez jakiś czas śmierciożercą. I jestem Black, cała moja rodzina była czarnomagiczna. Nawet Syriusz umiał sporo- głównie dlatego że matka mu kazała, on bardzo nie chciał, ciągle uciekał.- Nagle spoważniał.- Mam nadzieję że nie chcesz mnie prosić żebym cię czegoś nauczył. Severus na pewno cię trzyma z daleka od czarnej magii.
-Nie, nie chcę żebyś czegoś mnie nauczył. Chodzi o Arlenę. Znałeś ją może?
-Arlenę? Kiedyś miałem przyjemność ją poznać. Miałem okazję z nią porozmawiać może z 4 razy.
-Zaczęła dziwnie się zachowywać. Zablokowała portale, torturuje ludzi, zrobiła nawet jakiś najazd do miasta i torturowała dzieci. 
-Zachowuje się jak tyran, gorzej od Voldemorta.- Dokończył za niego Regulus.
-Tak.
-Nawet Voldemort nigdy nie torturował dzieci. Zabijał od razu. Severus ci to samo powie.
-Tak, wiem.
-Myślisz że jej nagła zmiana ma coś wspólnego z czarną magią?
-Sam nie wiem. To dziwne że aż tak się zmieniła w tak krótkim czasie.
-Hm...- Zaczął się zastanawiać starszy czarodziej.- To nie było tak krótko wcale. Może wydarzyło się coś przez co się zmieniła.
-Tak bardzo?
-Ludzie się zmieniają Harry.- Zaśmiał się Regulus.
-No nie wiem. Wydaję mi się że to coś innego.- Posmutniał Harry. Regulus widząc to postanowił zmienić temat.
- Jak zareagowali twoi przyjaciele na wieść że spora część ślizgonów jest twoimi przyjaciółmi i o całej sprawie z Severusem?- Regulus dowiedział się o wszystkim tydzień przed bitwą. Doskonale pamiętał w jakim szoku był i jak długo nie mógł uwierzyć. A on przecież praktycznie nie znał tego chłopaka. A co w takim razie jego przyjaciele, którzy myśleli że go znają jak nikt inny.
- Chyba dobrze. Ron o dziwo się nie obraził ani nie zrobił nic głupiego....- Długo jeszcze tak rozmawiali aż nastał wieczór i Regulus stwierdził że pora się zbierać, odprowadził Harrego kawałek i się z nim pożegnał. Harry natomiast szedł w stronę lochów zastanawiając się czy profesor już wrócił, idąc tak zamyślony nie usłyszał osoby idącej z naprzeciwka i tuż za zakrętem zderzył się z kimś i po chwili widział tylko posadzkę. Ktoś pomógł mu wstać i ujrzał czarne oczy w których widać było zmartwienie mieszające się z troską- wpadł na mistrza eliksirów.
-Wszystko w porządku?- Zapytał profesor zmartwionym głosem.
-Tak.- Gdy tylko odpowiedział Snape go bardzo mocno przytulił. Często tak robił. Odkąd Harry był mały i Severus zauważył że to uspokajało chłopca, a po czasie sam polubił to robić. Czasami gdy się coś działo sam potrzebował go przytulić, żeby siebie samego uspokoić. Po chwili wypuścił go z objęć.
-Wczoraj myślałem że będzie po tobie. Ale mnie wystraszyłeś.
-Przepraszam. Nie spodziewałem się że zostanę zaatakowany przez nią, czy kogokolwiek.
-Chodźmy.- Powiedział i zaczął iść w kierunku lochów, a Harry za nim. Po krótkiej chwili siedzieli już w salonie, przy kominku oboje jedząc kolację. 
-Czy po wczorajszym incydencie coś cię boli?- Zapytał nauczyciel.
-Głowa trochę i od czasu do czasu bolą mnie mięśnie.
-Jak wrócimy do domu dam ci eliksir. Będziesz musiał odpocząć.
-Z przyjemnością. Bariera już jest?
-Tak, możemy w każdej chwili wrócić. Minerwa już o wszystkim wie.
-Obiecałem Ronowi i Hermionie że ich odprowadzę do bram Hogwartu przynajmniej.
-Będę czekał w takim razie. 
-Dzięki.- Powiedział i poleciał znaleźć przyjaciół. Odprowadził ich i pożegnał się z nimi, podobnie z Draconem i ślizgonami oraz niektórymi gryfonami. Po czym wrócił do komnat i wrócił z Snapem do domu.

Harry Potter Jako Król NekromantówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz