🐾Rozdział 8🐾

2.7K 132 18
                                    

~ Derek ~

Minęło już sporo czasu, a nikt nie znalazł nawet jednego śladu Buck'a. Kazałem wojownikom rozproszyć się po lesie i gdy tylko coś znajdą mają głośno zawyć. Na razie nie mamy żadnego sygnału.

Powoli zbliża się zmrok, a nie chcę, aby moje wilki chodziły w nocy, gdzie poluje najwięcej łowców. Byliby narażeni na śmierć, a na to nie pozwolę.

~ Cole. - podbiegłem do niego i stanąłem obok.

~ Znajdzie się. Prawda? Musi. - widziałem, że panikuje, jednak nic nie mogłem zrobić.

~ Za jakiś czas musimy wracać. Ściemnia się, a ja nie narażę ponad dwudziestu wilkołaków na spotkanie z łowcami. - powiedziałem spokojnie - Jutro z samego rana wznowimy poszukiwania. - dodałem i otarłem się lekko o niego bokiem.

U nas, wilków, okazywanie szacunku i uczuć jest bardzo częste. Jeśli jesteśmy w wilczych formach, to po posiłku jest czas na odpoczynek i wylizywanie się. Wiem, że to może dziwnie brzmieć, ale tak jest. Kładziemy się parami, bądź grupami i okazujemy sobie uczucia. Wataha to rodzina, gdzie wszyscy się sobą opiekują.

Stanąłem na większym kamieniu i głośno zawyłem, aby wszyscy tutaj wrócili. Nie musiałem długo czekać, a przede mną stali już wojownicy. Skinąłem do nich głową, na co dostałem tą samą odpowiedź.

~ Wracamy. Jutro z samego rana wznowimy poszukiwania, więc macie się najeść i wyspać. O wschodzie wyruszamy. - zarządziłem, na co pokiwali głowami.

Zeskoczyłem ze skały i poprowadziłem ich do domu. Mam nadzieję, że Peter'owi lepiej idzie niż nam.

~ Peter ~

Zwariuję!

Banda idiotów!

- Możesz się ode mnie odpieprzyć?! - krzyknął Scott i odepchnął od siebie Isaaca.

- Nie. - odpowiedział blondyn i się uśmiechnął.

Mam nadzieję, że Melissie idzie lepiej. Powiedziałem jej, że najlepiej będzie jak ja zostanę z.. tą bandą półgłówków, a ona zajmie się Stilesem. Na początku nie wiedziała o kogo chodzi, co mnie zdziwiło. Mogłem z tego wywnioskować, że nikt z tego stada nie zna jego prawdziwego imienia. Szczerze mówiąc, to nie wiem czy on sam zna swoje imię.

Wracając, siedzę sobie na kanapie i pilnuję, aby nikt z nich nie wyszedł, ani nie zrobił sobie krzywdy. Tylko, że jest mały problem..

- Proszę! Odwal się! - krzyknął omega kuląc się w kącie.

- Oj, Liamku. - zamruczał Theo, który nad nim stał - Oboje wiemy, że jest to nieuniknione. - uśmiechnął się i przeczesał drugiemu włosy.

Liam chyba się wkurzył, bo po chwili usłyszałem krzyk Theo i jak oparzony machał ręką. Widziałem na niej ślad po ugryzieniu, więc zapewne omega go ugryzł. Wywróciłem na to oczami i wróciłem do odpoczywania.

- Peter? - usłyszałem obok siebie, więc skierowałem tam wzrok. Stał tam ten beta, który ma młodszego brata.

- Tak? - powiedziałem z lekkim uśmiechem.

- Wiem, że może chcę dużo, ale.. Chciałbym dostać jedzenie dla Tommiego. Mojego brata. - powiedział ze skruchą, na co westchnąłem.

No tak.

Oni są wychowani na innych zasadach.

- Marcus nic nie przyniósł?

- No.. Nie dostaliśmy żadnego jedzenia, odkąd tu jesteśmy. - powiedział, na co się zdenerwowałem.

My Alpha // [18+] (A/B/O)✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz