🐾Rozdział 9🐾

2.6K 117 14
                                    

~ Stiles ~

Gdy ten dziwny alfa w końcu sobie poszedł, mogłem lepiej rozejrzeć się po pomieszczeniu. Duża, biała szafa, jakiś stół, chyba biurko, drzwi, najprawdopodobniej od łazienki.

Łazienka.. Dawno w niej nie byłem. Właściwie to nie pamiętam, kiedy ostatni raz tam byłem. Alfa cały czas trzymał mnie w jednym pomieszczeniu, więc nie za bardzo miałem jak iść do łazienki. Poza tym nie pozwalał mi się myć, ani normalnie załatwiać.

Rozumiem to. Chciał nie marnować wody dla stada.

Sam mówił, że czasami się nie myje, aby wody starczyło do picia dla watahy.

Wataha.. Rodzina.. Piękne słowa, które są dla mnie wszystkim. Żyję tylko dlatego, że przejmuję się innymi. Wiem, że potrzebna jest im moja pomoc, i że na pewno ktoś tam jeszcze mnie toleruje.

Na przykład Melissa. Jest wspaniała! Bardzo ją lubię, jednak przychodziła do mnie rzadko. Najczęściej przychodziła, aby opatrzyć mi rany, bądź podać jakieś leki, abym mógł spać.

Nie umiem sam zasnąć. Jak próbuję, to mój wilk się wyrywa i wyje, mówiąc mi, że nie jesteśmy bezpieczni. Może i ma rację, jesteśmy cały czas sami, chyba że jakaś inna alfa przyjdzie się ze mną zabawić.. Ale i tak potem jestem sam.

Siedząc tak i patrząc dookoła, po chwili usłyszałem jak ktoś wchodzi do pokoju. Wzdrygnąłem się i położyłem z powrotem na ten cudownie miękki materac.

- Luno? - przemówił ten śliczny, kobiecy i troskliwy głos.

Podniosłem się powoli i z sykiem bólu do siadu. Spojrzałem na betę i przechyliłem lekko głowę. To oznaka mojej radości. Od kilku lat nie potrafię się uśmiechnąć i jest to z wiadomych, dla niektórych, powodów..

- Jak się czujesz? - spytała spokojnie i z lekkim uśmiechem.

Dobrze! Nadal nie mogę chodzić, ale zjadłem dobre jedzenie. Chcę mi się rzygać i pewnie zaraz to zrobię..

Nie mam siły by odpowiadać. Jestem za słaby, a poza tym, mogę dostać karę, za wypowiedzenie jakiegokolwiek słowa. Nie chcę się znowu narażać.

Alfa zawsze mówił, że jedno słowo za dużo, a każe mi podać truciznę. W sumie to i tak by mi ją podał w osiemnaste urodziny.. Odkąd się dowiedział, że nie urodzę mu alfy, czyli godnego następcy, to próbował się mnie pozbyć. Byłem mu zbędny, dlatego ostatni raz, kiedy go widziałem, był jakieś dwa lata temu. Moja omega umierała, a wraz z nią ja. Dlatego nie mogę chodzić, jestem słaby i cały czas płaczę.

Melissa, z tego, że jest naszym medykiem, to wiedziała o wszystkim. Próbowała mi pomóc, jednak nic nie pomoże na więź pomiędzy alfą, a omegą.

Kiedy alfa oznaczy omegę, ta jest mu posłuszna aż do śmierci. Nigdy go nie zdradzi, bo wie, że nie może. Alfa natomiast może zdradzić swoją omegę, jednak ta wtedy bardzo cierpi. Nie da się tego powstrzymać żadnymi lekami, czy innymi cudami. Tak jest i tego się nie zmieni.

Skąd tyle o tym wiem? Bo sam tego doświadczyłem. Moja Alfa tak właściwie, to nigdy się do mnie nie zbliżył seksualnie. Byłem zapłodniony poprzez takie dziwne urządzenie. Nie wiem jak się nazywa, ale wiem, że strasznie boli.

- Wiem, że nie odpowiesz.. - spuściła głowę - ..ale muszę przyznać, że już wszystko będzie dobrze. Mamy nowe stado, które jest kochane i oddane swoim członkom. Będzie ciężko dostosować się do nich, ale uda nam się, tak? - uśmiechnęła się i spojrzała na mnie. W odpowiedzi jedynie kiwnąłem lekko głową.

Co miałem odpowiedzieć? Że nie? Przecież wszyscy chcą tej zmiany. Muszę godzić się z watahą, ponieważ takie jest moje zadanie. Musiałem szybko dorosnąć, aby szybko stać się Luną oraz urodzić alfie dzieci. Z tym drugim jednak nie jestem dobry. Z tego co mówiła Melissa, jestem omegą, która nie rodzi alf. Mogę urodzić betę, bądź omegę, ale nigdy alfy.

My Alpha // [18+] (A/B/O)✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz