🐾Rozdział 22🐾

2.3K 123 22
                                    

~ Derek ~

Nie wiem co robić. Stiles nie budzi się już drugi tydzień. Siedzę przy nim całe dnie, przez co zaniedbuję swoje obowiązki. Peter wraz z Cole'm i Theo wszystko robią i muszę przyznać, że nawet im to idzie.

Może nie powinienem być już Alfą Stada?

- I jak? - do pokoju weszła Melissa.

- Bez zmian. - odpowiedziałem i spuściłem głowę.

- Musimy dać mu czas. - podeszła do łóżka i odsłoniła klatkę piersiową omegi - Twoja krew doskonale zadziałała. Spójrz. - wskazała na w pełni zagojoną skórę.

- Tak. Tylko czemu się nie budzi? - spytałem.

- Może potrzebuje odpocząć? Wiesz, u nas w stadzie nie za bardzo miał jak. Oskar nie pozwalał mu spać, ani odpoczywać. Jedyne co, to jak tracił przytomność. - powiedziała i dała rękę na moje ramię - Nie martw się. Jego stan jest stabilny, a rany się goją. - dodała z uśmiechem, który odwzajemniłem.

Kiedy kobieta wyszła wróciłem wzrokiem do omegi. Jest taki spokojny, taki.. bezbronny. Nie rozumiem jak Oskar mógł mu to zrobić. Nie dość, że był zraniony fizycznie, to jeszcze zniszczony psychicznie.

Przecież on jest takim małym, słodkim stworzeniem, które miało przed sobą całe życie, a ten palant chciał mu je odebrać już w siedemnastym roku życia. To chore! Ten Alfa nie miał w sobie żadnego sumienia.

Przybliżyłem się do młodszego i pogłaskałem go po głowie. Jego włosy są takie miękkie.. Jakby się znów urodził i był takim małym, świeżym noworodkiem. Jego ciało też wyglądało lepiej. Było wychudzone, ale widać, że skóra powoli robi się normalna i nie jest taka sina. Wszystkie rany i blizny na twarzy zniknęły, odsłaniając cudowną cerę. Nie ma już podbitego oka, ani worów pod oczami.

Wyglądał normalnie i to uszczęśliwiło mnie najbardziej. W końcu będzie mógł żyć jak wszyscy, jeść, pić, chodzić. Nie wiem jak yo będzie wyglądać, ale wiem, że pomogę mu jak tylko mogę. Ta omega jest wyjątkowa i to przyznaję.

Pierwszy raz od dłuższego czasu czuję coś takiego. Żadna omega poza Dawidem nie była w stanie mnie zauroczyć. Niektóre miały ładny zapach, ale to nie było to. Dopiero gdy poszedłem na ten cmentarz, doszedł do mnie TEN zapach. Uniwersalny i niepowtarzalny. Nie myślałem, że jeszcze go kiedyś poczuję. Mój wilk od razu zapragnął pójść do źródła. To było jak magiczne zaklęcie.

Niestety zniknęło tak szybko jak się pojawiło. Gdy ujrzałem młodego chłopca na ławce, płaczącego nad czterema małymi grobami, coś we mnie pękło. Chciałem go stamtąd zabrać, uratować od złych wspomnień i stworzyć nowe. Nie znając jego historii, ani nad kim tak płacze, już układałem w głowie różne scenariusze.

Jestem chory..

Ale to dobra choroba.

Niektórzy mówią, że miłość to tylko ból i cierpienie. Tak naprawdę jest to choroba, ktorej przebieg zależy tylko od nas. Musimy poznać najpierw plusy i minusy, powagę sytuacji i czy na pewno warto pogłębić to uczucie. Jest to bardzo ważne, ponieważ inaczej, naprawdę można cierpieć.

Stiles to jest druga omega w moim życiu, która zwróciła moją uwagę. Czasami się zastanawiam, czy nie jest to dusza Dawida, która mnie pilnuje. Nie pozwoli mi się stoczyć, bądź cały czas myśleć o przeszłości. Pokazał mi zagubioną i zranioną omegę, która bardzo potrzebowała i w dalszym ciągu potrzebuje pomocy.

"Nie pozwól, aby alfy doprowadzały innych do takiego stanu. Uratuj ich, Derek. Uratuj."

Te słowa zostaną mi w pamięci do końca życia.

===
~ Stiles ~

Obudziłem się i rozejrzałem po pomieszczeniu. Byłem w swoim pokoju. Jednak jedna rzecz przykuła moją uwagę, mianowicie mały, brązowo-szary wilczek. Wyglądał jak jakaś maskotka.

Wyciągnąłem rękę do niego i to był błąd. Gdy dotknąłem sierści, okazała się prawdziwa. Moje serce stanęło, a oddech zwolnił. Nie wiedziałem co mam o tym myśleć.

Przyjrzałem się bardziej wilczkowi i po chwili doszło do mnie, że jest to wypchane ciało małego szczeniaka. Rozszerzyłem oczy, w których zebrały się łzy. Podniosłem go delikatnie i przysunąłem do siebie. Zamarłem czując od niego znajomy zapach.

- Mój szczeniak..! M.mój..! - zapłakałem i przytuliłem małe ciało.

Właściwie teraz to już sama skóra i sierść. W środku nie było żadnych narządów. Oczka były otwarte i puste. Nie było w nich widać niczego co wskazywałoby na to, że jest tam życie.

Płakałem coraz mocniej, a moja wilcza natura rozrywała mnie od środka. Mój malutki, bezbronny szczeniak. Mój mały..

- Mój.. mój..mój... - szlochałem nie mogąc złapać oddechu.

Maluch był jak maskotka. Bez duszy, bez ruchu. Po prostu został wypchany i mi dany. Nie wiem kto to zrobił, ale nie ma sumienia, ani ludzkości w sobie. To moje dziecko!

- Moje maleństwo.. - wyszeptałem i wtuliłem twarz w brzuszek "maskotki" - S.serduszko... G.gdzie bicie t.twojego serduszka..? - powiedziałem cicho i znów zebrało mi się na płacz...
===

Nagle Stiles poderwał się do siadu z ogromnym krzykiem. Otworzyłem szeroko oczy i wstałem z miejsca. Omega zaczął płakać i złapał się za głowę.

- Przepraszam.. Przepraszam, Alfo. - cały czas powtarzał i co chwilę zaciskał powieki.

- Za co, Mała Omego? - spytałem i usiadłem obok niego na łóżku.

Stiles już nie odpowiedział. Wtulił się we mnie i wypłakiwał w koszulkę. Pozwoliłem mu na to. Objąłem go delikatnie i zacząłem pocieszająco głaskać po plecach.

- On.. On mi je zabrał. - powiedział po chwili.

- Kto? I co ci zabrał?

- Alfa.. M.moje maleństwa. - i znów się rozpłakał.

Zmarszczyłem brwi i zacząłem wszystko łączyć w całość. Jego maleństwa, to szczeniaki, które urodził, a Alfa to musi być Oskar. Skoro zaczął mówić, że Alfa mu je zabrał, to oznacza, że Oskar zabił WSZYSTKIE jego dzieci.

Ja pierdole! Przecież to nie ma sensu! Jak Alfa może zabić własne szczeniaki?! To już naprawdę nie ma się.. właściwie niczego.

- Moja Mała Omega.. - zacząłem i pocałowałem go w głowę - Już jest wszystko dobrze. Nic się nie dzieje. Twojej Alfy już nie ma, więc nikt ci już nic nie zrobi. Obiecuję. - dodałem przytulając go mocniej.

- A.ale...

- Nie ma ale. Nie pozwolę, by ktokolwiek cię skrzywdził. Nigdy. - powiedziałem władczo i stanowczo.

Omega tulił się do mnie, lecz w pewnej chwili zrobił coś, czego kompletnie się nie spodziewałem. Odsunął się trochę i z dalej załzawionymi oczami oraz policzkami zaczął mnie delikatnie całować. Jego wargi powoli przesuwały się po moich, jakby je smakując. Nie robiłem żadnych gwałtownych ruchów, ponieważ nie chciałem go spłoszyć.

Gdy się bardziej przyzwyczaił, zacząłem oddawać pieszczotę. Moje dłonie delikatnie objęły go w talii, a jego ręce poczułem na moim karku.

Pocałunek był długi, taki spragniony. Jakbyśmy byli starym małżeństwem i ten pocałunek miałby hyć tym ostatnim w naszym życiu. Pokazywał uczucia i odczucia. Wszystko można było z niego wyczytać.

Po chwili zjechałem wargami na szczękę oraz szyję chłopaka. Nie chcąc go przestraszyć, wykonywałem powolne i bardzo delikatne pocałunki.

- M... - zaczął Stiles i spojrzeliśmy sobie głęboko w oczy - Mój Alfa? - dodał na co się uśmiechnąłem i oparłem czoło o to należące do niego.

- Twój.

^^^^^^^^^^

😊🥲

[[Zapraszam na mojego instagrama: _natla_fugo_ ]]

(Przepraszam za błędy)

Miłego czytania na Wattpadzie♡♡

My Alpha // [18+] (A/B/O)✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz