🐾Rozdział 24🐾

2.3K 111 8
                                    

~ Peter ~

Siedziałem właśnie w salonie i przeglądałem papiery, które oczywiście miał sprawdzić Derek. Na przeciwko mnie siedział Cole, który pisał jakieś raporty i sprawdzał wiadomości od Stada. Na nasze nieszczęście, Derek zaniedbuje swoje obowiązki. Musieliśmy wziąć do pomocy Theo, a to już za dużo!

Nie żeby coś, ale Theo jest typem.. innej alfy. Nie został wychowany i żył na własną rękę, dlatego jest świetnym wojownikiem. Jedyne co nam się nie podoba, to jego utraty kontroli. Ma bardzo silnego wilka, nad którym czasami nie może zapanować. Zdarzyło się, że po prostu zabił jakąś betę, bez żadnego powodu.

- Masz coś ciekawego? - spytałem alfę.

- Nie. Jakieś podania o ceremonię oznaczenia, o pogrzeby i.. a nie czekaj. Ktoś widział jakieś obce alfy na północnej granicy. - powiedział na co zmarszczyłem brwi.

- Pokaż to - rozkazałem i wziąłem od niego kartkę.

Zacząłem czytać i muszę stwierdzić, że zaniepokoiła mnie treść listu. Napisała to beta, która mieszka jako jedyna w małym domku przy granicy. Podczas spaceru wyczuła, że coś jest nie tak. Wyczuła zapach alfy, jednak nie była to jedna, a trzy wilki. Przestraszona napisała list do Alfy Stada.

Fajnie, że Alfa Stada jest aktualnie dostępny.

- Trzeba to sprawdzić. - zarządziłem i odłożyłem papier na stół.

- Zajmę się tym. Wezmę ze sobą kilka bet i może Theo.

- Jesteś pewny? - spojrzałem na niego - Jeśli okażę się, że nie są wrogami, to Theo się nie przyda.

- A jak nie? Jeśli będą groźni i wrogo nastawieni, yo bez Theo możemy nie wrócić.

- A jaj to jakieś dzieciaki? Może to młode alfy, które po prostu wyszły na spacer? - powiedziałem spokojnie, próbując tymi słowami uspokoić się.

- I tak go wezmę. - zarządził młodszy i wyszedł z pomieszczenia.

Westchnąłem i przeczytałem list jeszcze raz. Nic nie wskazywałoby na to, że to dzieci, ale jak się panikuje, to zazwyczaj nie patrzy się na większość rzeczy.

- Ciężki dzień? - usłyszałem głos MOJEJ bety.

- Żebyś wiedziała. - wyciągnąłem do niej rękę i posadziłem sobie na kolanach - Jakaś beta napisała, że czuła na północnej granicy trzy alfy. - powiedziałem.

- To nie dobrze. Macie tutaj jakieś zaprzyjaźnione stado?

- Właśnie nie i to jest dziwne. - odpowiedziałem i pogłaskałem ją po udzie.

- Ale jakieś rozejmy macie, prawda?

- Tak, mamy. Jednak nie są to watahy znajdujące się blisko nas. - rzekłem i pocałowałem ją w policzek.

Nie wiem co mi się dzieję. Nie mogę się opanować od takich małych gestów. Nie zapytałem jej nawet o chodzenie, ale myślę że nie było to konieczne. Czujemy się ze sobą dobrze i moim zdaniem z każdym dniem idziemy dalej, jeśli chodzi o związek.

Związek.. Dawno nie czułem czegoś takiego. Ale Melissa jest po prostu idealna dla mnie! Nie dość, że jako człowiek jestem w niej zakochany, to jeszcze mój wilk wariuje na sam zapach.

- Ze Stilesem jest voraz lepiej. - zaczęła po chwili - Twój siostrzeniec jest niesamowity. - uśmiechnęła się dając mi krótkiego całusa w usta.

- Hm.. Wiem, w końcu został wychowany przeze mnie. - oddałem gest, na co ona się zaśmiała.

- Ależ ty skromny. - wywróciła oczami.

My Alpha // [18+] (A/B/O)✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz