🐾Rozdział 30🐾

2.1K 115 12
                                    

Maraton:
2/4

~ Stiles ~

Zarządziłem, aby silne i zdrowe alfy z całego stada były gotowe do walki. Bety mają być trenowane, a omegi aby potrafiły się ewentualnie obronić, bądź schować. Rozkazałem zrobić bunkry ochronne w razie czego dla dzieci, omeg oraz starszych i chorych.

Peter wraz ze Scott'em oraz Melissą pomogli mi wszystko załatwić. Oczywiście nie rządziłem się za bardzo, bo nie mam tego w naturze. Bardziej prosiłem, niż rozkazywałem. No cóż, jestem omegą, więc za dużo zrobić nie mogę. Jeszcze. Jak tylko Derek mnie oznaczy, mój głos będzie bardzo ważny i nie będzie mógł mieć żadnego sprzeciwu.

- Stiles! Myślę, że powinieneś coś zobaczyć. - podbiegł do mnie Peter z jakimiś kartkami. Skinąłem lekko głową, aby mi to pokazał.

Na kartkach znajdowały się zdjęcia naszej watahy, zrobione z ukrycia, zdjęcia Theo przywiązanego do ściany jakiegoś budynku oraz.. moje zdjęcia.

- Dowiedziałem się, że Drago chce nas zaatakować z dwóch powodów. - zaczął - Pierwszy, aby porwać brata, co mu się już udało. A drugi.. - przerwał na chwilę - ..To ty.

Moje serce na chwilę stanęło w miejscu. Nie wiedziałem co mam powiedzieć. Nagle wszystkie słowa, które miałem gdzieś uciekły. Z mojego powodu, jakiś alfa chce zaatakować całe stado? Ale czemu? Przecież jestem nikim. Zwykłą, skrzywdzoną omegą, która właściwie powinna dawno leżeć martwa.

- Czemu? - wydałem z siebie w końcu jakieś słowo.

- Z dokumentów wynika, że Drago kupił cię od Oskara. Za niemałą sumę. - dodał, a mi zrobiło się słabo.

Sprzedał mnie? Kiedy? Czemu? Jak?! Przecież mówił mi, że umrę w tej piwnicy i nikt nigdy nie dowie się o moim istnieniu. Poza tym, kto chciałby kupować za jakąś dużą ilość pieniędzy zużytą i ledwo żyjącą, wtedy, omegę? Alfy nie lubią takich "towarów". Nawet jeśli chodzi o handel, to na nic im jakaś chuda i ledwo ruszająca palcem omega.

Spojrzałem na betę zamglonym wzrokiem i ostatnie co usłyszałem to swoje imię z jego ust.

###

Obudziłem się jakieś dwie godziny później w moim i Dereka łóżku. Podniosłem się do siadu i od razu poczułem, że ktoś mnie przytula. Jak się okazało był to Liam.

- Boże.. Nie rób tak więcej! - zaszlochał, na co od razu oddałem uścisk.

- Hej.. Nie płacz.

- Jak mam nie płakać!? Nie dość, że straciłem alfę, to jeszcze prawie straciłem Lunę! Znowu.. - zapłakał, a ja starłem mu łzy z policzków - Poza tym ktoś zabił jakieś dzieci na północnej granicy. Boje się, Stiles.. - dodał pociągając nosem.

Na jego słowa znów zrobiło mi się słabo. Drago jednak jest nieprzewidywalny i gorszy od Theo. On bynajmniej nie zabija dzieci. Tak mówił Peter.

Uspokoiłem trochę chłopaka i poszedłem sprawdzić co się dzieje na dole.

Zszedłem ze schodów i zobaczyłem siedzącego Petera wraz ze Scott'em, którzy przeglądali papiery. Z tego co wiem, to Jake poszedł trenować bety, Buck wraz z Isaac'iem poszli uspokajać stado i pomagać przerażonym omegom.

Oddychałem ciężko i próbowałem się nie rozpłakać. To wszystko zaczęło mnie przerastać. Przeze mnie wataha jest atakowana. To przeze mnie niewinne wilkołaki giną. To przeze mnie zabili te dzieci. To wszystko moja wina!

Moje oczy zaszkliły się, a ja oparłem się o ścianę i zacząłem cicho płakać. Przydałaby mi się teraz pomoc Dereka, bądź Cole'a. Oni wiedzieliby co robić. To oni są alfami, nie ja.

- Stiles! - podbiegła do mnie Melissa i przytuliła - Nie obwiniaj się tylko. Nic nie jest twoją winą. - powiedziała szybko i wytarła mi słoną wodę z policzków - Jesteś najmądrzejszą omegą, jaką kiedykolwiek spotkałam. Nawet w takich warunkach jakich się wychowywałeś, bardzo szybko się uczyłeś. Wszystkiego. - powiedziała z uśmiechem i przytuliła mnie ponownie - Nie możemy się poddawać. Pamiętaj. - dodała i ucałowała mnie w czoło.

Uśmiechnąłem się lekko na to, jednak i tak wiedziałem co muszę postąpić. Nie ma innego wyjścia. Muszę uratować watahę.

~ Derek ~

Gdy się obudziłem od razu przybiegł Peter, aby mi o wszystkim powiedzieć. Poderwałem się z łóżka i szybkim krokiem przeszedłem po domu. Gdy wszyscy byli zajęci, postanowiłem, że zajrzę do papierów. Było tam dużo informacji, jednak tylko jedna mnie przeraziła.

- Co to, kurwa, jest?! - warknąłem i rzuciłem kartkami o stół.

- Wiem, Derek, że jesteś w szoku. Ja też byłem. - powiedział mój wujek próbując mnie uspokoić - Ale teraz musimy pomyśleć o ochronie stada. Trzeba zebrać nowych wojowników i znaleźć silne alfy. Nie możemy stracić czujności. - powiedział twardo, dzięki czemu trochę oprzytomniałem.

Rozkazałem, aby znaleźli na terenie całej watahy silne alfy oraz bety i zaczęli je trenować. O dziwo już to zrobili. Zmarszczyłem brwi i spojrzałem na Melissę, która właśnie wychodziła od Cole'a. Szkoda mi go, bo został bardziej pogryziony, niż ja.

Drago zawsze wiedział jak zaatakować. Najlepiej gdy stado jest słabe. Najpierw osłabia najsilniejszych, a potem zabija wszystkich i bierze co chce. Nie zwraca uwagi na dzieci, czy niczemu winne wilkołaki. Zabija wszystko co się rusza i tak właśnie szkoli całe swoje wojska. Nie mają w sobie ani grama sumienia.

Theo jest inny. Nigdy nie zabije żadnego dziecka, a omega, to musi być albo wypadek, albo musi bardzo mu przeszkadzać. Ma sumienie, lecz nie zawsze.

Żałuję, że pozwoliłem go zabrać. Przydałaby się teraz pomoc tego idioty. Niby idioty, ale jakby chciał to powaliłby mnie w dwie sekundy. Na nasze szczęście nie ciągnie go do takiej władzy. Na razie wystarczy mu posada generała.

- Gdzie Stiles? - zwróciłem się do bet.

- W pokoju. - zaczęła Melissa - Tak właściwie, to on nami sterował, gdy byłeś niedysponowany. - dodała z uśmiechem, a ja otworzyłem szerzej oczy i uniosłem brwi.

No proszę..

Mała Omega potrafi zadbać o stado.

- Czyli to on wszystko zarządził? - spytałem.

- Tak. - odpowiedział Peter - Miałeś rację. Nada się idealnie na Lunę. Jest wręcz urodzony by nią być. - dodał z lekkim uśmiechem.

Moje kąciki ust również poszły do góry. Jedyne co muszę zrobić to porządnie go przeprosić za tamto. Nie chciałem użyć na nim głosu alfy. Na sto procent jest teraz na mnie zły, algo się boi. Wolę, aby wszystko wróciło do normy.

Nie wiem co mi odbiło, ale mój wilk chyba wiedział co robił. Straciłem na chwilę nad nim kontrolę i to są tego skutki. Nigdy mi się to nie zdarzyło, dlatego jestem jeszcze bardziej zdziwiony.

- Derek! Derek! - usłyszałem przerażony głos Liama.

- Co jest? - spojrzałem na omegę, który właśnie wbiegł do pokoju.

- Stiles.. On zniknął! - krzyknął płaczliwie, a mi stanęło serce.

^^^^^^^^^^

(Przepraszam za błędy)

Miłego czytania na Wattpadzie♡♡

My Alpha // [18+] (A/B/O)✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz