🐾Rozdział 29🐾

2.1K 108 27
                                    

Maraton:
1/4

~ Isaac ~

Leżałem na łóżku szybko oddychając i czekałem, aż Scott wróci. Niestety nie wracał już długo, więc postanowiłem, że krzyknę.

- Scott? Masz w końcu te prezerwatywy?! - krzyknąłem i po chwili słyszałem jakieś głosy. Nie byłem w stanie powiedzieć, kto to mówił, ale wiem, że mieszają się tam trzy głosy.

Przełknąłem ślinę i zakryłem się kołdrą. Akurat zdążyłem bo usłyszałem bardzo donośny krzyk Melissy.

- SCOTT'CIE MCCALL'U!* - wrzasnęła beta, na co wzdrygnąłem się.

Po chwili do pokoju wbiegł Scott, Melissa i za nią Peter. Kobieta warczała na syna, a ja nie wiedziałem za bardzo co się dzieje. Spojrzałem na starszego betę, który patrzył na mnie z lekkim strachem.

- Eee..

- Nie odzywaj się Isaac! - podniosła na mnie głos.

Przełknąłem ślinę i zakryłem się bardziej. Melissa jeszcze trochę opieprzyła Scotta, więc mogłem doskonale wyłapać o czym była rozmowa. Zarumieniłem się wściekle i zakryłem twarz kołdrą.

Czy może być jeszcze gorzej?!

- Isaac? - spojrzałem w stronę głosu - Zaraz sprawdzę, czy nie jesteś w ciąży. - dodała.

Jednak może być gorzej.

Załamałem się jeszcze bardziej i jęknąłem bezradnie. Brzuch mnie jeszcze bolał, jednak nie tak bardzo jak na początku, co wydawało się podejrzane. Czy ja mogę naprawdę być w ciąży? Skoro nie boli mnie już tak bardzo podbrzusze, to może być jakiś znak.

Myślałem nad tym trochę, bo Melissa wraz z Peterem zdążyli wyjść, a ja zostałem ze Scott'em, który zaczął mnie jakoś pocieszać i dodatkowo przepraszać.

- Ja nie wiem.. Przepraszam, Isaac! Nie chciałem żeby tak wyszło! Straciłem kontrolę i...

- Przestań. - przerwałem mu świecąc na niego oczami, przez co od razu się zamknął - Muszę pomyśleć. - powiedziałem spokojniej i złapałem się za głowę.

Możemy zostać zaraz rodzicami, a ten mi jakieś bzdury zaczyna gadać. Na prawdę nie mam siły na te pierdoły. Stało się, to się stało. W najbliższym czasie się na pewno nie odstanie.

###

~ Stiles ~

Leżę w pokoju już czwarty dzień. Jedyne co, to Melissa przychodzi aby dać mi jedzenie i picie, Buck z Liamem próbują mnie wyciągnąć, jednak powiedziałem im że nie mogę wyjść, bo Alfa kazał mi zostać. Nie wiem ile ma to jeszcze potrwać, ale zaczynam się nudzić. Tak jak kiedyś siedziałem całymi miesiącami w jednym pomieszczeniu, tak teraz jest mi dziwnie.

Może dlatego, że przyzwyczaiłem się do nowego życia, z Derekiem u boku i całym stadem. Niestety nie mogę złamać rozkazu, bo jeszcze mnie ukarze. Nie mogę. Po prostu wiem co może mi zrobić.

Więc tu siedzę. Sam. Czasami przyjdzie ktoś mnie odwiedzić, ale mają ważniejsze rzeczy do roboty. Rozumiem to, bo jednak trzeba się zająć watahą.

Nie spodziewałem się, że Derek może użyć na mnie głosu alfy. Jednak się myliłem. Zacząłem żywić nadzieję, że jest inny niż wszyscy, ale ta nadzieja uciekła również szybko, jak się pojawiła.

Alfy zawsze pozostaną alfami. Nie zmienią się dla jednej omegi, nawet jeśli jest im przeznaczona. W genach mają władzę i to, aby wybranka, bądź wybranek był im posłuszny. Tego się po prostu nie da zmienić.

My Alpha // [18+] (A/B/O)✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz