🐾Rozdział 32🐾

2K 104 17
                                    

Zachęcam do komentowania!

Maraton:
4/4

((Uwaga! Nie jest to mój najlepszy rozdział.. za co was bardzo przepraszam))

~ Peter ~

Po tym jak się dowiedzieliśmy, że Stiles zniknął zaostrzyliśmy ochronę i zaczęliśmy trenować jeszcze więcej wojowników. Zastanawia mnie tylko, jak ktoś mógł go zabrać? Przecież wszystkie możliwe wejścia są bardzo dobrze strzeżone.

- Z Derekiem jest coraz gorzej. - powiedziała Melissa wychodząc od mojego siostrzeńca - Nie chce jeść i cały czas trenuje. Do tego te patrole.. Peter, trzeba coś zrobić.

- Wiem. Tylko nie mam pomysłu, co możemy zrobić. Musimy poczekać. - powiedziałem.

- Ale czekamy już pieprzony tydzień! Do tego Liam też zniknął! - wybuchła.

Nagle drzwi do domu się otworzyły i zobaczyliśmy w nich Theo, który ledwo chodził. Złapał się komody i trzymał się za brzuch.

- Pomóżcie.. proszę.. - wydyszał i upadł na podłogę.

Razem z Melissą podbiegliśmy do niego i zaprowadziliśmy do pokoju. Kobieta od razu pobiegła po apteczkę i inne potrzebne rzeczy, a ja zacząłem rozmawiać z przybyłym.

- Jak zdołałeś uciec?

- Drago ma słabych wojowników. - odparł powoli dochodząc do siebie - Przechytrzyłem ich i oto jestem! - krzyknął zadowolony.

- A widziałeś gdzieś Stilesa, albo Liama? - zapytałem, na co on się lekko zmieszał. Wyczułem jego przyśpieszony puls, przez co zacząłem się bardzo mocno zastanawiać, czy to aby na pewno Theo.

- Tak, ale nie mogłem im pomóc.. - powiedział smutno i to zdanie dało mi dużo do zrozumienia.

Wysunąłem pazury i już chciałem go zaatakować, jednak jego ręka mi przeszkodziła. Złapał mnie za nadgarstek i się szyderczo uśmiechnął. Teraz miałem idealny widok na jego twarz. Różniła się tylko blizną na czole, która była ledwo widoczna.

- Nie jesteś taki głupi, co Peter? - warknął i wysunął kły - Brakuje mi takich bystrzachów w stadzie. Niestety jestem tutaj w jednym celu. - wykręcił mi nadgarstek, na co krzyknąłem.

Ból był okropny, jednak jeszcze gorszy był fakt, że Drago jest u nas w siedzibie. Derek nie jest w najlepszym stanie, Cole dochodzi jeszcze do siebie, a Jake'a nie ma, bo trenuje wojowników. Jesteśmy bardzo podatni na atak. Jeśli Drago zabije Dereka, będziemy mieli nową Alfę Stada.

O nie!

Na pewno nie!

Wstałem szybko i rzuciłem się na alfę. Nie było to najrozsądniejszy pomysł, ale zawsze coś. Musiałem spowolnić go i przy okazji zawiadomić wszystkich.

Gdy wbiłem mu pazury w klatkę piersiową, on nie był mi dłużny i wbił swoje w mój brzuch. To była idealna okazja, aby ostrzec domowników. Wydałem z siebie bardzo głośny, ostrzegawczy ryk, którego wilkołaki używają tylko w ostateczności.

To właśnie była ta okazja.

- Co do kurwy?! - warknął mi w twarz i rzucił mną przez cały pokój. Odbiłem się plecami o ścianę i wylądowałem obolały na ziemi.

On natomiast wyszedł z pomieszczenia i skierował się w stronę gabinetu Dereka.

~ Derek ~

Jak mogłem dopuścić do porwania dwóch omeg i mojego generała?! Przecież to niegodne takiego alfy, poza tym to nie jest godne Alfy Stada. Czemu zawsze wszystko co złe musi dziać się w naszym stadzie?!

My Alpha // [18+] (A/B/O)✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz