VIII

232 6 0
                                    

- No więc po co tam jedziemy? - spytał Will.

- Mój tata coś ukrywa przed nami, muszę to sprawdzić - odpowiedziałam zerkając na mapę w telefonie.

- Teraz skręcamy? - spytał.

- Tak za dziesięć minut powinniśmy być pod jego domem - odpowiedziałam.

- Numer pietnaście? - spytał rozglądając się.

- Tak tak - odpowiedziałam.

- To tu - uśmiechnął się i zaparkował.

Zobaczyłam samochód Lukea na podjeździe. Światła w jego domu były zgaszone, chyba nikogo tam nie ma.

- Ej mała to nie Luke czasem? - spytał i wskazał palcem na jakąś pare z dzieckiem.

To faktycznie był on. Oni byli tacy szczęsliwi razem. Wyciągnęłam telefon i zrobiłam im zdjęcia.

- Idę tam! - krzyknęłam wysiadając z samochodu. Will wyszedł od razu za mną.

- Liv nie rób siary - powiedział ciągnąc mnie za rękę.

Luke zauważył nas i stał zmieszany.

- No siemka tatusiu - zaśmiałam się.

- Znamy się? - spojrzał na mnie jak na debilke.

- Teraz znamy się? - spytałam strzelając mu liścia.

- Kochanie o co chodzi? - zwróciła się do niego kobieta biorąc na ręce swoją córkę.

- O co chodzi? Chodzi o to, że ten skurwiel jest moim tatą. Zamydlił oczy mi i mamie, a teraz paraduje sobie tu jakby nigdy nic - odpowiedziałam.

- Ty masz dziewczyno maks osiemnascie lat, to nie możliwe, żeby Luke był twoim ojcem skoro od dziewiętnastu jest ze mną - zaśmiała się.

- Sally daj spokój nie warto - wtrącił się.

- A więc to ty jesteś Sally. Tak zwana Sall. Najlepsza przyjaciółka mojej matki, Mia Styles - spojrzałam w jej oczy - mówi ci to coś?

- Ty jesteś Liv tak? - spojrzała na mnie smutno - współczuje ci taty, a sobie męża - powiedziała i odeszła.

- Nienawidzę cię - wysyczałam w stronę Lukea i ruszyłam z Willem do samochodu.

|GODZINA DROGI DO DOMU LIV|

Naprawdę nie mogę w to uwierzyć, czy to sen? Czy to naprawdę się dzieje? Nie wiem jak to powiedzieć mamie.. Była taka szczęśliwa, że wrócił. Po co mu to było? Po co to wszystko?

- Nawet sobie nie wyobrażam co teraz czujesz - powiedział smutno.

- Jak ja mam to powiedzieć mojej mamie Will? - spytałam.

- Ona powinna znać prawdę, pokaż jej zdjęcia - odpowiedział.

On ma rację, zasłużyła na to by się dowiedzieć.

- Proszę cię bądź przy tym ze mną - spojrzałam na niego.

- Oczywiście, że będe - uśmiechnął się lekko i położył dłoń na moim udzie.

- Jesteś nadal z Kylie? - spytałam.

- Nie, zerwałem - odpowiedział. W głebi duszy naprawdę się cieszyłam.

- Nie zasługiwała na ciebie

- No wiem, nie była dobrym materiałem na dziewczynę - zaśmiał się.

Reszta drogi minęła nam na żartach i głębokich rozmowach. Wkońcu dojechaliśmy pod dom i skierowaliśmy się od razu do mojej rodzicielki.

- Gdzie wy byliście tyle czasu? - spytała wyraźnie wkurzona.

- Pojechaliśmy do Stanford - odpowiedział jej chłopak.

- Do Stanford? - spojrzała na nas zmieszana - po co?

- Coś mi się nie podobało w zachowaniu Lukea - odpowedziałam - spójrz - wyjęłam telefon z kieszeni i pokazałam jej zdjęcia - to on z tą całą Sally i ich córką. Są małżeństwem mamo.

Blondynka zakryła twarz ręką i po prostu się rozpłakała. Will od razu ją przytulił i pocieszał. Zawołałam Adama i Chrisa, którzy tak jak i my byli zdziwieni tą sytuacją.

- Boże ale ja jestem naiwna - szepnęła i pobiegła na górę.

- Dzieciaki zostawcie ją, my się tym zajmiemy - zatrzymał nas Adam i razem z Chrisem poszli do niej na górę.

- Urwę mu jaja jak go spotkam - wysyczałam.

- Chodź pojedziemy do mnie, dawno nie byłaś - złapał mnie za rękę.

- Może i to dobry pomysł - odpowiedziałam wtulając się w niego. Napisałam sms do Adama, że spię u Willa i wracam jutro.

| U WILLA |

Po przywitaniu się z rodzicami chłopaka poszliśmy od razu do jego pokoju. Położyliśmy się na łóżku i włączyliśmy sobie film. Po dłuższej chwili do pokoju wpadła Kylie.

- No nie wierze! - krzyknęła robiąc wielkie oczy - naprawdę mnie zostawiłeś dla niej?

- Skąd ty się tu wzięłaś? - spytał Will schodząc z łóżka.

- Twoja matka mnie tu wpuściła - odpowiedziała.

- Proszę cię wyjdź i daj nam spokój - spojrzał na nią błagalnym wzrokiem.

- Dobrze jak sobie życzysz, ale ty wywłoko jedna jeszcze tego pożałujesz - wysyczała kierując swój palec w moją stronę. Po chwili wyszła trzaskając drzwiami. Will przekręcił kluczyk, tłumacząc że nie chcę żeby ktoś nam przeszkadzał. Położył się znowu obok mnie i przytulił się.

- Przepraszam cię za nią - powiedział wzdychając.

- Nie przepraszaj - odpowiedziałam z leciutkim uśmiechem.

Will położył swoją rękę na mojej pupie i delikatnie ją ścisnął. Po moim ciele przeszedł dziwny dreszcz. Nadal nie zdjął swojej ręki. Spojrzałam ukradkiem na jego twarz, leciutko się uśmiechał. Jego ręka krążyła od uda blisko mojego krocza az po sam tyłek. To było na maksa podniecające. Skoro tak się bawimy to proszę bardzo.

Położyłam swoją dłoń na jego przyrodzeniu na co on delikatnie się spiął.

- Liv proszę cię nie rób tak - zaśmiał się.

- Ale jak? - spojrzałam na niego - tak? - ścisnęłam go w dłoni.

- Boże mała - westchnął.

Usiadłam na niego okrakiem i od razu wbiłam się w jego usta. Oddawał każdy pocałunek, który z sekundy na sekundę stawał się coraz bardziej namiętny. Jego ręce wylądowały pod moją koszulką, zączął delikatnie ściskać moje piersi. Ściągnął ze mnie koszulkę, przez co zostałam w samych spodniach. Na widok moich piersi na jego twarzy wkradł się leciutki uśmieszek.

Zaczął rozpinać mi spodnie. Gdy wkońcu uporał się z zamkiem przewrócił nas tak, że teraz to on był na górze. Jednym sprawnym ruchem zdjął ze mnie spodnie wraz z bielizną.

- Liv nie wiem czy powinniśmy to robić - westchnął patrząc na mnie.

- Proszę, zróbmy - wyjąkałam.

Chłopak ściągnął z siebie koszulkę, spodnie i bokserki. Jednym sprawnym ruchem wbił się we mnie i coraz szybciej się poruszał. Wiłam się pod nim z rozkoszy. Jęczałam, nie zwracając uwagi na to, że przecież w domu są rodzice chłopaka. Will wyjął w odpowiednim czasie i spuścil mi się na brzuch.

- Ja pierdole - wysapał rzucając się na miejsce obok mnie.

- Dzieciaki co wy tu robicie? - spytała mama chłopaka waląc do drzwi i szarpiąc klamkę.

- Oglądamy film mamo - odpowiedział chłopak.

Kobieta odpuściła i odeszła od drzwi. Po chwili razem z brunetem wpadliśmy w głośny śmiech.

*********
hej hej, narazie zawieszam, moze kiedys jeszcze wroce

Tamten DzieńOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz