- No i jak się czujesz? - spytała Sophie odpalając papierosa.
- Lepiej - uśmiechnęłam się.
- Hej - odwróciłam się w stronę bruneta.
- Hej - odpowiedziałam zmieszana.
- Zajebiście się ruszasz w łóżku, może chciałabyś na mnie poskakać? - przybliżył się i odgarnął kosmyk moich włosów za ucho. Nie zdążyłam nic zrobić ani powiedzieć, ponieważ pojawił się Will.
- Jeszcze raz dotkniesz Liv albo odezwiesz się do niej w taki sposób, przysięgam ci tak cię skopie, że własna matka cię nie pozna - złapał za jego koszulkę i delikatnie go podniósł, zaciskając zęby - a teraz wypierdalaj - rzucił go na trawę. Brunet uciekł.
- Dz-dziękuję - spojrzałam na jego buty. Podszedł do mnie i przytulił mnie.
- Spokojnie, nie dam cię skrzywdzić - szepnął głaszcząc mnie po plecach.
- Przepraszam, że nie zareagowałam - odwróciłam się w stronę Sophie.
- Nic nie szkodzi - uśmiechnęłam się i podeszłam przytulić dziewczynę.
- Liv jedziemy - chrzaknął Luke.
- Tak tak już idę - uśmiechnęłam się - trzymajcie się. Podeszłam w stronę moich rodziców. Luke objął mnie i wyszliśmy na parking.
15:00
- Live! Obiad! - krzyknęła blondynka.
Zbiegłam na dół po schodach i zajęłam miejsce pomiędzy Adamem i Chrisem.
- Musimy wam coś powiedzieć - zaczął Chris.
- Jesteście gejami? - spytała mama z poważną miną. Ja zakrztusiłam się sokiem, a Luke ziemniakami.
- Co?! - spojrzał na nią Adam jak na idiotkę.
- No macie prawie czterdzieści lat. Dopiero skończyliście swoje studia. Nie macie żony, dzieci ani nawet dziewczyny. Wszędzie chodzicie razem. Wiecie, tak to po prostu wygląda - uśmiechnęła się i jakby nigdy nic zaczęła jeść.
- Boże Mia nie! - pisnął Chris.
- Chodzi o to, że wyprowadzamy się - naprostował sytuacje Adam.
- Gdzie? - spytała mama. Jest jej smutno widzę to.
- Do Miami - odpowiedział.
- Wy mówicie teraz serio czy sobie ze mnie żartujecie - blondynka odsunęła krzesło i wstała.
- Serio - wszyscy spojrzeliśmy na moją rodzicielkę.
- Tak najlepiej - uśmiechnęła się sztucznie - Zostawiacie mnie po osiemnastu latach, zresztą robicie to samo co on - wskazała palcem na mojego ojca.
Odeszła od stołu i pobiegła na górę. Chłopaki już chcieli za nią iść.
- Ja do niej pójdę - powiedziałam zatrzymując ich.
Wbiegłam po schodach i zapukałam do drzwi od sypialni mamy.
- Mamo mogę wejść? - spytałam łapiąc za klamkę. Kobieta nie odpowiadała więc weszłam. Siedziała na łóżku i cicho płakała.
- Dlaczego oni chcą nas zostawić? - spytała.
- Mamo - westchnęłam siadając obok - mi też jest przykro, że się wyprowadzają i to w dodatku tak daleko, ale nie możemy się na nich złościć. Jesteście już dorosłymi ludźmi, oni pewnie też chcą sobie życie już ułożyć.
- Mogą to zrobić tu - powiedziała stanowczo.
- Jak ty sobie to wyobrażasz? - zaśmiałam się - w jednym domu? Ja, ty i Luke i oni z własnymi rodzinami - zaśmiała się również.

CZYTASZ
Tamten Dzień
Teen Fiction" - Dlaczego mi nie powiedziałaś o tej ciąży?! - krzyknął rozwścieczony. - A kiedy miałam ci powiedzieć? - spojrzałam na niego ze łzami w oczach - wyjechałeś i zostawiłeś mnie bez słowa. Dzwoniłam, pisałam i starałam się ale kiedy urodziła się L...