Poniedziałek
Minęło tyle dni, a Will nadal się do mnie nie odezwał. Nie wiem o co mu chodzi. Pisałam, dzwoniłam i nawet przychodziłam do niego do domu, ale ten nie chciał ze mną rozmawiać. Jakby to była moja wina, że całował się z Kylie.
Miałam dziś wyjechać do Madrytu, ale jak zawsze mam takie szczęście w życiu, że się rozchorowałam. To nie zwykłe przeziębienie. Od soboty leżę w łóżku z gorączką, boli mnie gardło i nie mogę nawet przełknąć śliny.
Wróciłam z mamą od lekarza. Angina. Naprawdę co może być gorszego niż angina w tak upalne dni.
- Cześć Livcia i co tam? - spytał Luke obejmując mnie.
- Angina - powiedziałam smutno.
- Ohh - westchnął - zabiorę cię do Madrytu jak wyzdrowiejesz.
- Mam nadzieję - uśmiechnęłam się i poszłam zrobić sobie herbatę.
- Kiedy rozprawa? - spytała moja rodzicielka. Luke rozwodzi się z Sally.
- Jutro - odpowiedział - muszę dziś wyjechać do mamy.
- Pojadę z tobą - powiedziała szybko.
- Nie - odpowiedział stanowczo - lepiej nie. Poradzę sobie.
- Luke - westchnęła - posiedzę z twoją mamą w domu.
- Proszę cię Mia - wywrócił oczami - gadaliśmy już o tym.
- Jak tam sobie chcesz - burknęła. Poszła wkurzona do swojego biura, a Luke od razu za nią.
Kłócą się już kilka dni. Tak jak było wspaniale tak teraz coś się wali. Nawet dobrze się nie zeszli, a już kłody pod nogi.
Po schodach zaczął schodzić Adam z Chrisem. Wkońcu się pogodzili, a w piątek się wyprowadzają.
- I co tam mała - spytał obejmując mnie.
- Angine mam - westchnęłam.
- Leć do pokoju - powiedział Chris - przyniosę ci herbatkę i obejrzymy coś razem.
Tak jak kazał tak zrobiłam. Poszłam do siebie. Rzuciłam się na łóżko i zaczęłam szukać jakiegoś filmu na netflixie. Ostatnio spędzają ze mną bardzo dużo czasu, chyba już zaczynają tęsknić.
Wkońcu mnie wychowali. To oni zastępowali mi ojca przez osiemnaście lat.
Mia
- Luke ale powiedz mi czemu nie mogę z tobą tam pojechać?! - spytałam już naprawdę wkurzona. Nie dawał mi sensownych argumentów.
- Po prostu chcę jechać sam - westchnął - zostań tu z Liv i się nią zaopiekuj.
- Ona ma już prawie osiemnaście lat! - fuknęłam - są też chłopaki. Skoro potrafili zastąpić jej ciebie przez osiemnaście lat to i matkę zastąpią przez dwa dni.
- Jakbyś mi od razu powiedziała o ciąży to byłoby inaczej! - uderzył ręką o biurko.
- Gdybyś mnie nie zdradzał ani nie znikał bez słowa to byś się dowiedział! - krzyknęłam.
- Tak w ogóle - parsknął - skąd mogę mieć pewność, że ona jest moją córką?
- Co ty mówisz Luke - spojrzałam smutno na niego.
- Może to bachor Adama - zaśmiał się - albo co gorsza Chrisa.
- Jak ty możesz tak w ogóle myśleć?! - spytałam ze łzami w oczach.

CZYTASZ
Tamten Dzień
Teen Fiction" - Dlaczego mi nie powiedziałaś o tej ciąży?! - krzyknął rozwścieczony. - A kiedy miałam ci powiedzieć? - spojrzałam na niego ze łzami w oczach - wyjechałeś i zostawiłeś mnie bez słowa. Dzwoniłam, pisałam i starałam się ale kiedy urodziła się L...