XVIII

77 3 0
                                    

- Cześć laleczko! - krzyknęła Sophie idąc w moja stronę. Stoję na parkingu przy samochodzie Willa, który musiał lecieć na lekcję.

- Siemaneczko - przytuliłam ją kiedy do mnie podeszła.

- Jesteśmy tak głupie przyjeżdzając do szkoły na ósmą! - westchnęła opierając się o maskę.

- Olivier ci kazał przyjechać? - zaśmiałam się.

- Tobie Will więc się mnie nie czepiaj - dźgnęła mnie paznokciem w bok.

- Mamy na dziesiątą może jakaś kawka? - spytałam.

- No jasne lecimy - uśmiechnęła się.

****

- No nie gadaj! - zakryła twarz rękoma po tym jak pokazałam jej filmik z zaręczyn mojej mamy. Wydarzyło się to tydzień temu, a ja nadal tym żyje.

- Cholernie się cieszę.

- Nie dziwię się, odzyskałaś tatę i mama wkońcu jest szczęśliwa - uśmiechnęła się. Spojrzała na swój zegarek - dobra lecimy za trzydzieści minut lekcja.

- Dopije tylko kawę - wzięłam do ręki filiżankę .

***

Weszłyśmy do szkoły równo z dzwonkiem. Odrazu udałyśmy się do sali. Matma - czy jest coś gorszego? Usiadłyśmy w ostaniej ławce. Nauczycielki nadal nie było, a do sali wszedł dyrektor.

- Drodzy uczniowie - zaczął zamykając drzwi - Pani Freez zachorowała i nie będzie jej dokońca tygodnia - klasa zaczęła się cieszyć - zapraszam was do sali 224 do Pana Jona na zastępstwo.

Rozejrzałam się po klasie i dopiero teraz zorientowałam się, że nie ma z nami Willa ani Olivera. Sophie siedziała w telefonie zawzięcie z kimś pisząc.

- Olivia zostań na chwilę - zaczepił mnie dyrektor kiedy chciałam wyjść z klasy.

- Coś się stało? - spytałam odkładając torbę na ławkę obok.

- Czy ktoś ci jeszczcze dokucza? - spytał zdejmując okulary z nosa.

- Właściwie to nie - uśmiechnęłam się lekko - wiadomo zdarzają się jakieś zaczepki ale już jest dobrze.

- Pamiętaj, że gdyby coś się zadziało jestem u siebie w gabinecie - oddał uśmiech - a teraz zmykaj.

Wyszłam z klasy. Zamarłam. Uczucie, które teraz mi towarzyszy rozrywa mnie od środka. Moje nogi przestały funkcjonować, a oczy zostały zalane w trybie natychmiastowym. Nie jestem w stanie nic z siebie wykrztusić, moje ciało przestało rozumieć wszystkie sygnały, które próbowałam przesłać.

- W-wil? - zakryłam twarz ręką.

Całuję sie z Kaylie. Tak tą - Kaylie. Uśmiecha się i składa czułe pocałunki na jej ustach. Obiecał mi. Chciał spróbować.. Powiedział, że mnie kocha.. On.. On mnie zdradził.

Odwrócił się w moją stronę. Przetarł twarz ręką. Zaczął iść w moim kierunku.

- Zostaw ją - wysyczała Sophie. Tak nagle pojawiła się przedemną.

- Liv proszę to nie tak - odsunął Soph i przytulił mnie.

- W-will dlaczego? - spytałam bijąc go w klatkę piersiową - czym sobie zasłużyłam?!

- Liv proszę cię daj mi to wyjaśnić - podniósł moją głowę i zmusił do spojrzenia na niego.

- Jesteś skończonym debilem! - krzyknęła Sophie. Złapała mnie za rękę i wyszła razem ze mną ze szkoły.

Tamten DzieńOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz