XI

232 4 0
                                    

Minęły dwa tygodnie od sytuacji w szkole. Nie miałam telefonu i nie prosiłam nawet rodziców o naprawę albo nowy. Całymi dniami leżałam w łóżku, zapłakana przeklinając cały ten świat.

Rodzicom nadal nie powiedziałam o sytuacji w szkole, nie powiedzialam dlaczego teraz jest tak, a nie inaczej i wiem, że Chris i Adam nic im nie powiedzą.

Ktoś puka do drzwi mojego pokoju.

- Jeśli to Ty Will to wypierdalaj - wyjąkałam nawet się nie odwracając.

- Tak to ja - odpowiedziała Sophie zmieniając głos. Razem z nią do pomieszczenia wleciał Olivier z Davidem.

- Boże! - skrzywiłam się - wyglądam jak debil nie mogliście dać znać, że wpadacie?! - owinęłam się cała kołdrą.

- Nic nowego kochana - zaśmiał się Olivier. Zerwałam się z łóżka i związałam swoje roztrzepane włosy.

- Dajcie mi pięć minut. Specjalnie dla was się ogarnę - uśmiechnęłam się sztucznie. Otworzyłam szafę z ciuchami, wyciągnęłam z niej czarne jeansy i bordową bluzę. Wzięłam również czysty ręcznik i bieliznę. Wyminęłam ich i zeszłam na dół.

W kuchni stała mama z Lukiem. Przytulali się i szeptali do siebie nawzajem. Tak bardzo się kochali. To jest wspaniała miłość, aż im zazdroszczę. Podeszłam bliżej, żeby ich trochę podsłuchać.

- Mia kocham cię, naprawdę cię kocham. Pokochałem Liv, naprawmy te stracone osiemnaście lat.. - szepnął w jej stronę i pogłaskał po plecach.

- Luke może to przez nas. Może to przez nas Liv teraz cierpi - wyjąkała. Po jej policzkach zaczęły lecieć łzy.

- Zwariowałaś!? - wychyliłam się i podeszłam do rodziców - mamo nigdy więcej nie mów, że to co teraz czuję jest spowodowane tym, że ty i Luke jesteście szczęśliwi.  Kochasz go on kocha Ciebie.. - ściszyłam swój ton i objęłam ich - tyle lat czekałaś, aż on wróci. Tyle lat o nim myślałaś i nigdy nie przestałaś kochać. Nie daj mu ponownie odejść.

- Mia ona ma rację - blondyn wbił wzrok w moją matkę.

- Wiem, że ma - przytuliła nas - dziękuję ci córeczko, a teraz leć się ogarniać i wyjdź gdzieś z nimi.

Po przytulałam się jeszcze chwilę  nimi i ruszyłam w stronę łazienki. Wzięłam zimny prysznic. Potrzebowałam pobudzenia. Umyłam włosy, ogarnęłam swoje zarośnięte nogi, miejsce intymne i pachy. Po skończeniu okryłam się ręcznikiem i podeszłam do lustra. Wyglądałam okropnie. Podkrążone oczy, całe czerwone, spuchnięte. Blada twarz, która również była spuchnięta. Zmieniłam sobie bandaż na ręce, ponieważ nadal jest to ogromna rana.

Zrobiłam sobie lekki makijaż i ubrałam się w ciuchy, które wcześniej wzięłam ze sobą. Wysuszyłam włosy i wróciłam do swojego pokoju. David leżał na moim łóżku w telefonie, a Sophie z Olivierem stali na balkonie i palili papierosa. Położyłam się obok Davida.

- Co jest maleńka? - spytał chowając telefon do kieszeni.

- Myślisz, że to Will wstawił? - spytałam kładąc głowę na jego torsie. Nie był już z rudowłosą Megan, zostawiła go dla innego.

- Wiesz, wydaje mi się, że nie byłby w stanie Ci tego zrobić. Jak już to ta zjebana Kylie - odpowiedział i zaśmiał się.

- Zrobisz coś dla mnie? - podniosłam się do pozycji siadu.

- Wszystko - odpowiedział uśmiechając się łobuzersko.

- Skop dupę Marco - wyjąkałam i znowu poczułam łzy.

- Will go już skopał - odpowiedział. Zszokowałam się. Dlaczego? Dlaczego on to robił?

- Czemu? - uniosłam brwi w górę.

Tamten DzieńOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz