XVI

133 3 0
                                        

Spędziłam z Lukiem cudowną noc razem. Jak za dawnych lat w jego starym pokoju. Spojrzałam na zegarek wybiła godzina siódma. Przetarłam oczy i odwróciłam się w stronę śpiącego Luka.

Pozbierałam swoje ubrania, które były porozrzucane po całym pokoju i poszłam do łazienki wziąć prysznic.

Po dłuższej chwili wróciłam do pokoju. Luke nie spał. Siedział w telefonie.

- Za dwie godziny masz rozprawę - westchnęłam przecierając włosy ręcznikiem.

- Wiem - odpowiedział i odłożył telefon - pojedziesz ze mną?

- Jeśli chociaż tak mogę cie wesprzeć to oczywiście - uśmiechnęłam się.

- Idę wziąć prysznic, a ty możesz zrobić nam jakieś śniadanko i kawkę - wstał z łóżka i podszedł do mnie dając mi buziaka w czoło.

Wyciągnęłam telefon i wybrałam numer do Adama.

M: Cześć Adam wiem, że mieliście się dziś już wyprowadzić, ale czy moglibyście to przenieść na jutro?
A: Jasne, a co się dzieje?
M: Pomyślałam sobie, że może wzielibyście Liv i Willa tutaj? Zjedlibyśmy jakąś super kolację jak za dawnych czasów.
A: Świetny pomysł! O 18 będziemy u was! A i trzymamy kciuki za Lukea.
M: Buziaki pa.

Tak jak poprosił Luke, tak też zrobiłam. Zeszłam na dół aby zrobić nam śniadanie. Niestety Rosie mnie wyprzedziła bo na stole już było jedzenie.

- Pomyślałam, że będziecie głodni jak wstaniecie więc mam dla was śniadanko i ciepłą kawę - zaśmiała się.

- Jesteś kochana - uśmiechnęłam się ciepło - dziś przyjedzie Liv z chłopakami na kolację.

- Super! - ucieszyła się - zaproszę twoją mamę i Vincenta.

- Okej - uśmiechałam się.

Teraz czułam się tak jak zawsze chciałam się czuć. Mam ukochaną teściową, swojego wymarzonego faceta, wspaniałych przyjaciół i najlepszą córkę na świecie. Tak jak sobie wymarzyłam. Popatrzyłam za okno i zaczęłam rozmyślać nad tym, co jeszcze może się zdarzyć.. Co jeśli Sally nie da rozwodu Lukowi? Co jeśli Luke jednak się z nią nie rozwiedzie? Co jeśli nadal ją kocha?

Po dłuższej chwili na schodach pojawił się Luke. Spojrzał na mnie i szeroko się uśmiechnął.

- Dziś przyjadą chłopaki z Liv do nas na kolację - uśmiechnęłam się ciepło.

- Mega się cieszę - oddał uśmiech.

Było po nim widać, że jest strasznie zestresowany. Złapałam go za dłoń.

- Nie martw się wszystko będzie dobrze - przetarłam kciukiem i jego dłoń.

LIV

- Livia! Małpo jedna wredna złaź tu! - usłyszałam krzyk Adama. Wzięłam telefon do ręki. 7:30 chyba go pogrzało... Sobota, weekend a ja wstaję o tej porze. Zeszłam zaspana na dół.

- Czego ty chcesz odemnie o tej porze?! - wysyczałam.

- Po pierwsze masz posprzątać w kuchni ten syf co zrobiłaś z Willem wczoraj! - krzyknął - a po drugie, jedziemy dziś do twojej babci na kolację, daj Williamowi znać. O 16 wyjeżdżamy - sapnął - wracam za godzinę a tu ma być błysk - wyszedł trzaskając drzwimi.

Wychyliłam się do salonu, a Chris posłał mi pokrzepiający uśmiech.

- A temu co? - spytałam.

- Jest wkurzony na twoją mamę - westchnął - z tego co słyszałem Luke jeśli się rozwiedzie dziś chcę oświadczyć się twojej mamie i dzwonił do niego żeby kupił jakiś zajebisty pierścionek - westchnął.

Tamten DzieńOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz