XXIII

69 5 5
                                    

Will

Nie wiem dlaczego to zrobiłem. Powiedziała, że potrzebuje czasu, a ja jak skończony debil ją całuję. Co jeśli wszystko zjebałem? Oderwałem się od niej i oparłem swoje czoło o jej.

- Liv przepraszam - wyszeptałem starając się unormować oddech. Serce mi chyba zaraz wyskoczy z klatki.

- Spokojnie Willi - wyszeptała lekko się uśmiechając - jest okej.

- Wiem, że potrzebujesz czasu - odsunąłem się lekko i schowałem kosmyk włosów za jej ucho.

- Jest okej naprawdę - uśmiechnęła się lekko - ale niech to zostanie naszą tajemnicą.

- Dobrze - odpowiedziałem.

Siedzieliśmy przytuleni, do momentu aż nie skończył się kręcić ten cholerny diabelski młyn.

- Boże czy wami też tak bujało na boki?! - popatrzyła na nas przerażona.

- Nie - zaśmiała się Liv - u nas było wszystko wporządku.

- Czyli to ty bujałeś tym wagonikiem! - krzyknęła.

- Słońce - westchnął i objął jej twarz rękoma - chciałem się przytulić, a chciałem to zrobić z jakimś efektem specjalnym.

Razem z Liv za śmieliśmy się na jego słowa. Soph spojrzała na niego gniewnie.

- Zaraz ci przywale jak potrzebujesz efektów specjalnych! - wysyczała i wzięła Liv pod rękę.  - Chodź, muszę się wysikać z wrażenia!

Razem z Olim ruszyliśmy za dziewczynami w stronę łazienek. Liv co jakiś czas śmiała się z Sophie, która przeżywała to wszystko jak mrówka okres.

- No stary - poklepałem go po ramieniu - ktoś tu dziś nie porucha.

- Spierdalaj - zaśmiał się. Mój telefon zaczął dzwonić była to Kylie. Odszedłem na bok i odebrałem.

K: Jak mogłeś?!
W: Miałem dość tego wszystkiego i ciebie tym bardziej.
K: Ja cię tak kocham Will!
W: A ja ciebie nie i proszę uszanuj to - westchnąłem - chyba, że chcesz spotkać się na komisariacie.
K: Dobra! Już okej! Wystarczy mi sprawa w sądzie z tą mała raszplą! Zapomnę o Tobie i dam jej spokój ale nie wsypuj mojego brata, proszę! - jęczała błagalnym głosem.
W: Spokojnie Kylie. Ty dajesz mi spokój ja daje wam.
K: Masz to jak w banku. Narazie.

- Kto dzwonił? - spytała pojawiając się nagle obok mnie.

- Kylie - westchnąłem chowając komórkę do kieszeni. Dziewczyna wzięła rękę, którą wcześniej położyła na moich plecach i spojrzała w ziemię. Uniosłem jej podbródek i uśmiechnąłem się czule - Mała nie martw się. Jestem już cały twój, wiesz jak to jest z jej bratem. Chciała się upewnić, że napewno nie pójdę na policję - musnąłem wargami jej policzek - Naprawdę jestem twój - wyszeptałem jej na ucho.

Dziewczyna przygryzła wargę i chwilę patrzyła na mnie pytającym spojrzeniem. Jakby mi nie wierzyła. Po chwili jednak uśmiechnęła się i przytuliła mnie. Oddałem uścisk. Tak bardzo mi jej brakowało.

  ****

- Napewno nie chcecie wejść? - spytała odpinając pas - serio moich rodziców nie ma.

- Oli co o tym myślisz? - spytała Soph.

- Ale tak bez alko? - zająkał na co ja się zaśmiałem.

Tamten DzieńOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz