Poniedziałek
Wysiadam z moją najlepszą przyjaciółką, z samochodu i zmierzamy w stronę szkoły śmiejąc się przy tym głośno. Wzrok wszystkich był skupiony na mnie, patrzyli w moją stronę z drwiną i śmiali się prosto w twarz. Czasem słyszałam teksty typu " po mnie też tak poskaczesz? "
- Sophie też masz wrażenie, że wszyscy mają ze mnie beke? - spytałam. Dziewczyna patrzyła w swój telefon z niedowierzaniem i zakryła twarz ręką.
- O kurwa - powiedziała głośno. Odwróciła telefon w moją stronę i pokazała mi dwa filmiki. Jeden z nocy z Willem a drugi z Marco.
- O japierdole.. - wyjąkałam i poczułam jak moje policzki robią się mokre.
- Boże kochana nie wiem co powiedzieć.. - szepnęła przytulając mnie. Moje nogi się pode mną ugięły przez co upadłam na podłogę.
- Will ty skurwysynie jak mogłeś jej to zrobić! - usłyszałam krzyk Sophie, a potem odgłos plasknięcia w twarz. Brunetka dała mu z liścia - a ty co się dziwko gapisz - zwróciła się w stronę Kylie, która stała dumnie obejmując chłopaka.
Uniosłam lekko głowę i spojrzałam w oczy Willa. Nie wyrażały nic oprócz wkurwienia i gotującej się w niego złości, cały się napiął i wbił swój wzrok ze mnie.
Momentalnie zerwałam się, z podłogi i szybko wybiegłam ze szkoły. Chciałam być już jak najszybciej w domu. Mam ochotę zakopać się pod ziemię i zniknąć stąd na zawsze.
W tle słyszałam jeszcze krzyki Sall, która wołała moje imię, ale nie zatrzymałam się. Biegłam dalej.
Po krótkim czasie dobiegłam do domu i od razu wbiegłam na górę zamykając się w pokoju.
- Nienawidzę go. Nienawidzę ich - szeptałam wyrywając swoje włosy - przeklinam tamten dzień kiedy go poznałam, przeklinam tamten dzień kiedy tak strasznie mocno go pokochałam! - krzyknęłam zrzucając wszystko z biurka. Laptop, telefon i wszystkie książki z hukiem runęły na ziemię.
- Liv! Co się tam dzieje!? - krzyknął Adam waląc w drzwi.
- Zostaw mnie, zostawcie mnie wszyscy. Jestem zwykłą szmatą, zwykłą dziwką, powinnam zniknąć. Nienawidzę go, nienawidzę siebie i nienawidzę was wszystkich! - krzyknęłam rozbijając pięścią lustro.
Małe cząsteczki utkwiły w mojej ręce, ale nie obchodziło mnie to. Ból psychiczny był silniejszy od tego fizycznego.
- Liv! Otwórz te drzwi albo sam tam wejdę siłą! - krzyknął Luke szarpiąc za klamkę.
Wzięłam kawałek potłuczonego szkła i przyłożyłam sobie do lewej ręki, chciałam zniknąć i się wykrwawić. Nie chcę żyć i tak już nie mam życia.
Wbiłam mocniej szkło przez co krew zaczęła już cieknąć. Drzwi upadły hukiem na podłogę, a do pokoju wleciała cała czwórka. Mama patrzyła na mnie przerażona jak i cała reszta.
- Liv odłóż to! - krzyknęła. Luke zaczął iść w moją stronę.
- Odsuń się albo przetnę całą - wysyczałam idąc szkłem coraz wyżej wzdłóż żyły. Co się ze mną dzieje?! Dlaczego jest we mnie tyle agresji.
- Liv, porozmawiajmy napewno jakoś temu zaradzimy. Pomożemy ci, tylko proszę odłóż to - szepnął Luke zbliżając się do mnie.
- Tak bardzo się nienawidzę - wyjąkałam rzucając szkło na podłogę, sama na nią upadając. Adam podbiegł do ostrego narzędzia i szybko je odemnie zabrał. Chris z mamą zaczęli sprzątać rozbite lustro, a Luke podniósł mnie na ręce i położył na łóżku.
CZYTASZ
Tamten Dzień
Подростковая литература" - Dlaczego mi nie powiedziałaś o tej ciąży?! - krzyknął rozwścieczony. - A kiedy miałam ci powiedzieć? - spojrzałam na niego ze łzami w oczach - wyjechałeś i zostawiłeś mnie bez słowa. Dzwoniłam, pisałam i starałam się ale kiedy urodziła się L...