- Proszę cię uważaj na siebie - westchnął całując mnie w czoło - może jednak pojedziesz z nami do babci Rosie? To jednak cztery dni jak nas nie będzie.
- Tato poradzę sobię - zaśmiałam się. Już od dobrych trzydziestu minut błaga mnie żebym pojechała z nimi.
- Ufam jej Luke napewno sobie poradzi - poklepała go po ramieniu moja matka.
- Też jej ufam ale będzie tu sama pierwszy raz od tej całej sytuacji - sapnął - że też Adam z Chrisem akurat dziś musieli jechać dokańczać mieszkanie.
- Jedźcie już bo babcia pewnie czeka - uśmiechnęłam się i pocałowałam tatę w policzek.
- Dzwoń jakby coś się działo - przytulił mnie i pocałował w czoło.
Razem z moją rodzicielką wyszli z domu i pokierowali się od razu do samochodu. Pomachałam im na pożegnanie i kiedy ruszyli zamknęłam drzwi na wszystkie możliwe zamki.
Wyjechali do babci załatwić swoje biznesowe sprawy. Nadal nie są razem, co mnie bardzo dziwi. Sypiają ze sobą, mieszkają a i tak żaden z nich nie zaproponuje czegoś więcej.
Udałam się na górę do swojego pokoju. Dziś niedziela, czyli jutro wracamy do szkoły. Czy jestem na to gotowa? Odpowiedź brzmi nie. Boję się tych wszystkich głupich zaczepek, wyzwisk i innych przykrości, które mogą mi się przydarzyć.
Odwinęłam bandaż, który nadal miałam na ręce.
- Liv - usłyszałam za sobą męski głos. Ze strachu spadłam z krzesła i naprawdę, prawie dostałam zawału. Uspokoiłam się gdy zobaczyłam tego zjebanego bruneta z pięknymi zielonymi tęczówkami uśmiechającego się od ucha do ucha.
- Przysięgam, że jestem pewna tego, że zamknęłam te jebane drzwi wejściowe - podniosłam się z podłogi.
- Mam klucze. Luke mi dał - uśmiechnął się a jego wzrok poleciał na moją rękę. Schowałam ją za plecy. Podszedł do mnie łapiąc za nią i wysuwając w swoją stronę.
- To nic takiego Will - chrząknęłam.
- Zrobiłaś to w dzień kiedy to wszystko wypłynęło? - spytał patrząc na mnie smutno.
- Tak ale nie przejmuj się - szepnęłam przytulając się do niego.
- Bardzo cię przepraszam, że musisz to przeżywać przez to, że ze sobą spaliśmy. Wiem, że tego żałujesz i wolałabyś żeby Tamten Dzień się nigdy nie wydarzył - westchnął. Przypomniałam sobie co mu wykrzyczałam wtedy na kolacji.
- Nie żałuję Will - oparłam swoje czoło o jego tors - powiedziałam to w złości i rozpaczy - zawsze chciałam to z tobą zrobić i poczuć się jak te wszystkie dziewczyny, z którymi sypiałeś, a potem biegłeś mi się chwalić. Chciałam być na ich miejscu, wiec dlaczego mam teraz żałować? Bo ktoś nagrał nas jak to robimy?
- Ale sama mówiłaś że..
- Nie gadajmy o tym. Po prostu wiedz, że tego nie żałuję - uniosłam głowę patrząc mu w oczy.
- Jesteś tak strasznie skomplikowana Liv - westchnął uśmiechając się. Dał mi szybkiego buziaka w usta.
- Mam to po mamie - zaśmiałam się - zjemy coś? - odsunęłam się od niego.
- A co proponujesz? - spytał.
- Hmm - mruknęłam - domowa pizza!
- No dobra niech będzie - uśmiechnął się.
Zeszliśmy razem na dół i zaczęliśmy wszystko przygotowywać. Pomiędzy nami było wkońcu dobrze, ale czy tak jak kiedyś? Napewno nie.
(..)
![](https://img.wattpad.com/cover/260983304-288-k819628.jpg)
CZYTASZ
Tamten Dzień
Dla nastolatków" - Dlaczego mi nie powiedziałaś o tej ciąży?! - krzyknął rozwścieczony. - A kiedy miałam ci powiedzieć? - spojrzałam na niego ze łzami w oczach - wyjechałeś i zostawiłeś mnie bez słowa. Dzwoniłam, pisałam i starałam się ale kiedy urodziła się L...