8 Strach

305 20 6
                                    

* Damiano

Naprawdę w pokoju obok siedziała moja siostra. Nie mogłem w to uwierzyć. Z niedowierzaniem zerwałem się na równe nogi. Byłem tak szczęśliwy że niemal tańczyłem, skakałem z radości rozsadzającej mnie od środka. Poczułem trzy ramiona obejmujące mnie dookoła w szczelnym uścisku. 

- Udało ci się. - Odezwał się Eth.

- Nam się udało. Gdyby nie wy pewnie nie spróbował bym jej odnaleźć. Jestem wam niesamowicie wdzięczny. - Powiedziałem mając łzy w oczach i wcale się tego nie wstydziłem.

- Nie ma o czym mówić. - Jak zawsze Vic wiedziała co powiedzieć. 

- Może pan do niej iść. Jej również przedstawiono wyniki badań i zgodziła się na spotkanie. Musi pan wiedzieć tylko jedną ważną rzecz.

- Tak? O co chodzi?

- Pana siostra nie mówi. 

- Z jakich przyczyn. Przed porwaniem pamiętam że była bardzo rozgadanym dzieckiem.

- Nie znamy przyczyn. Podobno od kat trafiła do małżeństwa które się nią zajmowało nie wypowiedziała ani jednego słowa. 

- Dobrze niech pani prowadzi.

- Jeśli pan chce może pójść z panem jedna osoba. Z pana siostrą będzie kobieta którą uważała za matkę.

Kiedy to usłyszałem niemal od razu mój wzrok padł na Vic. Ona tylko pokiwała głową. Rozumieliśmy się niemal bez słów. 

- Vic pójdzie ze mną.

- W porządku zapraszam za mną. Panów proszę o poczekanie tutaj.

- Oczywiście. - Odpowiedział Thomas za siebie i Etha.

Ruszyliśmy za kobietą. Od środka roznosiła mnie jednocześnie radość i obawa. Wyszliśmy na korytarz i podeszliśmy do drzwi znajdujących się kilkanaście metrów dalej. Przed nim stali dwaj mężczyźni. Z tego co wiedziałem starszy z nich był komendantem na tej komendzie. Podeszliśmy do nich.

- Dzień dobry.

- Dzień dobry - odpowiedziałem z Vic.

- Czyli to pan jest bratem Ann? Proszę wybaczyć Coraline.

- Na to wychodzi. Jestem wdzięczny że pan i pana żona zajęli się nią kiedy ja nie mogłem.

- Nie było problemu. Byli byśmy wdzięczni gdybyśmy mogli nadal pozostać z nią w kontakcie. Może czasem nawet mogła by nas odwiedzać.

- To ona podejmie decyzje czy zechce ze mną pojechać a jeśli już to czy zechce do państwa jeździć, ja osobiście nie mam zamiaru jej niczego zabraniać ani nażucać.

Na chwile zapadła cisza. Ten mężczyzna nie wzbudzał we mnie zaufania. 

- Może należy już przejść do najważniejszej rzeczy. Proszę niech wejdą państwo do pomieszczenia, czeka tam już Coraline wraz z jej matką. 

Pokiwałem głową i spojrzałem w oczy mojej przyjaciółki, ona kiwnęła zachęcająco głową w stronę drzwi. Ruszyłem w ich kierunku czując cały czas jej obecność za sobą. Otworzyłem powłokę oddzielającą mnie od siostry i przekroczyłem próg prowadzący do przyjaźnie wyglądającego pomieszczenia. Tusz przedemną znajdowała się kanapa na której siedziała rudowłosa dziewczyna. Wyglądała dokładnie tak jak ją sobie wyobrażałem. Owa dziewczyna spojrzała na mnie. Była jednak jedna różnica pomiędzy tym jak ją sobie wyobrażałem a prawdziwą ją. Jej oczy. Nie miały tej dziecinnej radości którą zawsze z nią kojarzyłem. 

Coraline gdzie jesteś?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz