Maraton 4/4
Ten rozdział dedykuje każdej osobie która czyta to opowiadanie. Jestem wam za to wdzięczna
Miłego czytania.
***************************************
* Coraline
Przez sen poczułam straszne zimno ogarniające moje ciało. Otworzyłam swoje oczy i to co ujrzałam wprowadziło mnie w stan osłupienia. Byłam w ciemnym pomieszczeniu gdzie światło wpadało przez małe okienko. Byłam w swoim starym domu. Nagle drzwi się otworzyły, we framudze ujrzałam mojego byłego opiekuna.
- Co ty jeszcze leżysz. Raz dwa do roboty.
- Ale ja...
- Ty śmiesz się jeszcze sprzeciwiać. - Wziął jakiś sznur i oberwałam nim po łydkach.
Poczułam przeszywający ból rozdzierający moje ciało.
- Skoro nie chcesz pracować to dzisiaj się zabawimy. Raz dwa do salonu.
Przestraszona wstałam z miejsca w którym siedziałam i ruszyłam do wyznaczonego mi miejsca. Tam czekała już na mnie moja była opiekunka.
- I co dzisiaj wykombinowała ta smarkula? - Zapytała w prześmiewczy sposób.
- Nie chciała wstać i odważyła się odezwać.
- O ty mała niewdzięcznico.
Zostałam popchnięta przez co uderzyłam całym swoim ciężarem o podłogę. Później małżeństwo zaczęło mnie kopać. Starałam się zasłonić w jakkolwiek sposób ale nie na wiele się to zdało. Kiedy byłam bita uświadomiłam sobie że ten miesiąc który przeżyłam z moim bratem i jego przyjaciółmi był tylko wspaniałym snem. Powoli zaczęłam popadać w objęcia ciemności które czule mnie obejmowały i dawały mojemu zziębniętemu ciału ciepło.
- Damiano. - Powiedziałam szeptem pozostając na ostatku świadomości.
* Damiano
Dzisiaj mój sen był wyjątkowo nie spokojny przez co budziłem się co chwilę. Kiedy już powoli zapadałem w głęboki sen mój stan został przerwany przez dźwięk tłuczonego szkła. Przestraszyłem się tego że komuś mogło się coś stać. Wyszedłem ze swojego pokoju na korytarz. Kiedy to zrobiłem zauważyłem że oprócz mnie ze swoich pokojów wyszli pozostali członkowie zespołu. Nie było z nami Coraline przez co przestraszyłem się jeszcze bardziej ponieważ oznaczało że to jej coś się stało. Wymieniłem się z resztą osób spojrzeniami, chwila ciszy została przerwana przez dźwięk głośnego spadania czegoś na podłogę. Dźwięk ewidentnie pochodził z pomieszczenia gdzie spała rudowłosa. Pobiegłem do pomieszczenia z którego było słychać owy dźwięk. Kiedy zapaliłem światło pierwsze co rzuciło mi się w oczy było to że Coraline nadal śpi. To co budziło mój niepokój było to że rzucała się ona po powierzchni materaca.
Dość szybko dotarło do mnie że śni się jej koszmar. Postanowiłem zaradzić na to w delikatny sposób. Podszedłem do jej łóżka i zacząłem od delikatnego pocierania jej ramienia. Nie przyniosło to zamierzonego rezultatu. Dlatego też delikatnie ją podniosłem i posadziłem na swoich kolanach przytulając do siebie. Nadal się rzucała ale powoli zaczynała się uspokajać. Kiedy była już praktyczne całkowicie spokojne stało się coś co mnie kompletnie rozczuliło i spowodowało że moje policzki stały się mokre od łez. Usłyszałem pierwsze słowo które padło z jej ust, a co było dla mnie szczególnie ważne wypowiedziała ona moje imię. Zachwycony tym pocałowałem rudowłosą w czubek głowy.
Po chwili dziewczyna zaczęła otwierać oczy. Gdy mnie zobaczyła mogłem w jej oczach dojrzeć jednocześnie zaskoczenie i szczęście. Jej gest wzbudził we mnie wielki szok, a mianowicie przytuliła się do mnie jeszcze mocniej i powiedziała słowa które wzbudziły we mnie jeszcze większe wzruszenie.
- Dziękuje że jesteś. - Jej słowa spowodowały że zalałem się jeszcze większą ilością łez.
- Co ci się śniło? - Postanowiłem wykorzystać to że zaczęła się odzywać.
Liczyłem na to że dowiem się od niej czegoś więcej. Lecz moja próba spełzła na niczym ponieważ wykonała przeczący ruch głową, a w jej oczach widziałem zmartwienie.
*************************************************
Witajcie w ostatnim rozdziale maratonu.
Mam nadzieje że cały maraton przypadł wam do gustu.
Do zobaczenia w kolejnym rozdziale.
CZYTASZ
Coraline gdzie jesteś?
FanfictionWokalista znanego włoskiego zespołu Måneskin przed kilkunastoma laty stracił kogoś ważnego. Pozwala się ponieś wspomnieniom z czego powstaje kolejny utwór. Czy odnajdzie on swoją Coraline? Kto w tej drodze poda mu pomocną dłoń a kto odtrąci? ******...