37 Rany

244 24 8
                                    

* Tego samego dnia

* Ethan

Jechałem właśnie w stronę domu moich dziadków na przyjęcie z okazji 50 rocznicy ich ślubu. Z pomocą Vic kupiłem im prezenty które mam nadzieje się im spodobają. Dojechałem właśnie na miejsce, na podjeździe stało już kilka samochodów. Wyszedłem starając się ostrożnie chwycić podarki. Ruszyłem do drzwi gdzie za pomocą łokcia zadzwoniłem dzwonkiem do drzwi. Po niespełna chwili otworzyła mi je jedna z ciotek. 

- Witaj Ethan. - Chciała mnie przytulić na powitanie ale zrezygnowała kiedy zauważyła że mam pełne ręce. 

- Witaj ciociu. Gdzie są dziadkowie?

- W ogrodzi. Chodź otworzę ci drzwi. 

Tak jak powiedziała tak zrobiła. Pomogła mi wyjść na ogród otwierając przede mną drzwi na niego prowadzące. Kiedy już obecna część rodziny zauważyła że pojawiła się kolejna osoba od razu wszyscy obdarzyli mnie swoją uwagą. Babcia niemal od razu do mnie podeszła dość szybkim krokiem, dziadek powoli przyszedł za nią podpierając się swoją laską.

- O Ethan w końcu jesteś.

-Witaj babciu, dziadku. Z tak wielkiej okazji chciał bym wam dać te prezenty. Życzę wam szczęścia i coraz większej radości.

Babci podałem bukiet kwiatów i pudełko w którym znajdował się porcelanowy zestaw do kawy. Dziadkowi podałem podobne pudełko, w środku znajdywała się szklana karafka z dość drogim alkoholem. Oboje odłożyło prezenty na stojący nie opodal stolik, kiedy otworzyli pudełka kobieta chwyciła się zszokowana dłonią za usta i ostrożnie dotknęła palcami po jednej z czterech filiżanek. Dziadek wziął szklane naczynie w dłonie i je otworzył wąchają znajdujący się w środku płyn. 

- Ethan nie trzeba było. - Odezwała się w końcu kobieta. 

- Wnuku to za drogie prezenty. 

- 50 rocznicę ślubu obchodzi się tylko raz. 

Zauważyłem że za małżeństwem zaczęła się gromadzić reszta członków rodziny chcących zobaczyć jakież to prezenty zostały przeze mnie podarowane. Już po chwili ciotki zachwycały się wykonaniem porcelany, a mężczyźni próbowali przekabacić dziadka żeby polał co najmniej po kieliszku alkoholu który dostał. 

Atmosfera była bardzo radosna, rozmawiałem ze swoim młodszym rodzeństwem na temat moich ostatnich wyjazdów. Po pół godziny zjawili się moi rodzice, jak ostatnio od półtorej roku ignorowali mnie na wszelki sposób. Można powiedzieć że stali oni po stronie mojej siostry i uważali że moją powinnością było zapłacenie kaucji za męża mojej siostry. W tej sprawie padło między nami kilkadziesiąt gorzkich słów, których smak nadal pozostał. 

Nagle z dość zajmującej rozmowy wybiło mnie pojawienie się mojej starszej siostry. Nie zdziwił mnie jej widok ale widok mężczyzny który przyszedł razem z nią. A mianowicie był to jej mąż. 

- Witam na całą rodzinkę. 

- Beniamin co ty tu robisz. - Moja matka podbiegła do nich i uściskała go na przywitanie.

- Wypuścili mnie wcześniej za dobre sprawowanie. 

- Całe szczęście że już wyszedłeś. 

Jak wszyscy zachwycali się niespodziewanym wcześniejszym wyjściem mężczyzny ja zwróciłem uwagę na moją siostrę. Mimo bardzo wysokiej temperatury miała ona założoną na siebie bluzkę z długim rękawem i spodnie które również były długie. Kiedy przemieszczali się bliżej stołu na którym stały wszystkie prezenty zwróciłem uwagę na to że utyka ona podczas chodzenia. Nie zwracałem zbytniej uwagi na to o czym rozmawiają mimo że siedziałem dość blisko i byłem w stanie usłyszeć każde ich słowo. Moją uwagę zwróciło jedno zdanie które padło z ust małżonka moje siostry.

- Od kogo dostaliście tak piękną porcelanę i alkohol. - Powiedział zwracając uwagę na leżące koło niego przedmioty.

- To prezent od Ethana. Uważamy że jest znacznie za drogi. 

- Już ci mówiłem babciu że nie masz co poruszać tematu ceny tych prezentów bo uważam ze są adekwatne do tej okazji. - Powiedziałem wstając i podchodząc do nich.

- No tak drogi Ethan. - Powiedział z przekorą.

- Coś nie tak?

- Nie nic. Tylko jak zawsze musisz się popisać przed wszystkim jakich to pieniędzy nie zarabiasz jako wielka gwiazda, ale jak przychodzi co do czego to jesteś zwykłym sknerą.

- Bijesz moją siostrę i jeszcze żądasz ode mnie żebym przyłożył rękę do tego żebyś szybciej wyszedł z więzienia.

- Ethan on mnie nigdy nie uderzył. - Kobieta próbowała brzmieć przekonująco.

- Tak to czemu dzisiaj masz na sobie tak bardzo zakrywające ubrania Albo może zrobisz kilka kroków i pokażesz wszystkim jak to dzięki swojemu ukochanemu mężowi utykasz.

- Jak śmiesz mnie oczerniać? - Powiedział mężczyzna przez zaciśnięte zęby.

Później zanim zdążyłem mu odpowiedzieć poczułem uderzenie w twarz. Po nim nastąpiło kolejne i kolejne. Po kilku uderzeniach upadłem na ziemie ale nadal pozostawałem przytomny. Nade mną zrobił się wielki raban. Wujkowie próbowali go odciągnąć i na szczęście się im to udało. Dostałem od babci propozycję że mnie opatrzy ale podziękowałem jej, pożegnałem się z nią i dziadkiem. Z pomocą jednego z kuzynów doszedłem do samochodu. Kiedy już siedziałem w aucie spojrzałem na swoje odbicie w jednym z lusterek. Wyglądałem koszmarnie, prawe oko zaczynało mi puchnąć, lewy policzek był cały czerwony, w kąciku ust było pęknięcie z którego powoli sączyła się krew. Głowa zaczynała mnie boleć, i zacząłem coraz mnie widzieć na puchnące oko. Wiedziałem że w takim stanie nie będę w stanie dotrzeć do domu, dlatego też sięgnąłem po telefon i wybrałem numer do Thomasa. Przyjaciel odebrał po zaledwie dwóch sygnałach. 

- Weź Vic i przyjedźcie po mnie pod adres moich dziadków.

***********************************************************************

Witam w kolejnym rozdziale.

Mam nadzieje że się wam spodobał.

Jutro rozdział będzie w głównej mierze poświęcony Vic. 

Macie jakieś pomysły co mogłam wymyśleć?

Do zobaczenia w kolejnym rozdziale.

PS. W piątek maraton.


Coraline gdzie jesteś?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz